Jego jedyny sentyment #3

270 26 8
                                    

Mycroft był wściekły. Pluł sobie w brodę, bo nie przewidział, że jego braciszek w ogóle dowie się o tej sprawie. Nie był zły na Sherlocka tylko na siebie. Chyba pierwszy raz w życiu zdażyło mu się czegoś nie dopilnować. Życie na smyczy Magnussena wykańczało go. Marzył, żeby wreszcie raz na zawsze pozbyć się tego oślizgłego szczura mającego się za władcę świata. Holmes żadko zniżał się do odczuwania ludzkich emocji, ale nienawiść, wściekłość i strach przepełniały całe jego ciało i nie chciały odpuścić. Co gorsze Mycroftowi został tylko jeden dzień na dostarczenie Magnussenowi kodów nuklearnych. Mężczyzna doskonale wiedział, że nie zdąży do tego czasu odkryć gdzie znajduje się i czym tak naprawdę jest Appledore. Wyjście było jedno. Spotkanie z diabłem.

Panie Magnussen, chciał bym
zaprosić Pana na spotkanie u
mnie w gabinecie dziś
wieczorem. Mam do omówienia
sprawę nie cierpiącą zwłoki
M.H.

Czekam na Ciebie w moim
biurze dokładnie o godzinie 15.
Jeśli się spóźnisz spotka Cię... kara.

C.A.M

PS: zabierz ze sobą Lestrade'a

Mycroft zacisnął pięść i spojrzał na zegarek. Była 14:34. Nie było najmniejszej szansy, że w ciągu 26 minut zdąży przejechać cały Londyn, znaleźć inspektora i pojawić się w biurze biznesmena. Holmes doskonale zdawał sobie sprawę, że Magnussen robi wszystko, żeby go upokorzyć. Nie miał jednak pojęcia dla czego ma się pojawić na spotkaniu z Gregorym. Zaczynał poważnie się niepokoić. Właściwie to przerażała go myśl, że Magnussen mógł jakimś sposobem odkryć jego plan. Holmes wiedział jednak że nie ma wyboru. Na szali kołysało się życie jego brata.

***
Gregory Lestrade miał właśnie wychodzić na zasłużoną przerwę na kawę, kiedy przed siedzibą Scotland Yardu zatrzymał się czarny Mercedes. Mężczyzna rozpoznał jeden z samochodów Mycrofta i z cichym westchnieniem wsiadł do środka. Nie zdążył nawet zapiąć pasów, gdy auto ruszyło z miejsca. Najwyraźniej gdzieś się spieszyli. I to bardzo.

- Część Mycroft co się stało że porywasz mnie tak nagle i to w czasie mojej bezcennej przerwy na kawę?

Zapytał Lestrade przypatrując się odwróconej do niego bokiem sylwetce brytyjskiego rządu. Holmes wyciągnął do niego rękę z ciepłym napojem

- Twoja kawa inspektorze. Lepiej żebyś był w pełni sił umysłowych tam gdzie właśnie jedziemy.

Gregory podziękował za kubek skinieniem głowy. Mycroft nigdy nie był zbyt rozmowny, ale tym razem Greg nie mógł nie zauważyć jego zdenerwowania. Nie chodziło nawet o wyraz twarzy który jak zwykle pozostawał obojętny. To była raczej jakaś subletna zmiana w całej sylwetce Holmesa. Lekko zgarbiony, blady, z dłońmi zaciśnietymi na parasole tak że aż zbierały mu knykcie. Lestrade był pewny że jego przyjaciel robi to wszystko całkowicie nie świadomie. Uspokajająco położył dłoń na jego ramieniu.

-Spokojnie Mycroft, poradzimy sobie.

Powiedział z uśmiechem, żeby dodać mężczyźnie otuchy. Mycroft popatrzył na niego z pod przymróżonych powiek. Nie za bardzo wiedział co ma odpowiedzieć. Przez dłuższy czas próbował zaklasyfikować to nowe doznanie jakim była lekko zaciśnięta na jego ramieniu dłoń. Nie zdążył jednak, bo auto zatrzymało się gwałtownie. Byli na miejscu.

***
- Gregory Proszę Cię żebyś nie odzywał się nie pytany, pozwól robić Magnussenowi dokładnie to co będzie chciał. Inaczej będzie się później mścił za nieposłuszeństwo. Przedstawię Cię jako mojego podwładnego agenta w policji.

Deduction of love ~ Johnlock/Mystrade - One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz