Mycroft obudził się. Leżał na kanapie w salonie. Wspomnienia z ostatniej nocy powróciły do niego. Gregory tulący go do swojej piersi, płacz, ciepło, to dziwne kojące uczucie przynależności. Poczucie, że ktoś go rozumie. Że nie został odtrącony.
Mężczyzna odsunął od siebie myśli i ukrył je głęboko w zakamarkach swojego pałacu pamięci. Jego wzrok zatrzymał się na karteczce leżącej na stoliku. Jej treść znów sprawiła, że serce Holmesa zabiło szybciej.
"Pamiętaj, zawsze będę przy tobie Mycroft
Ps: wiem już co zrobić w naszej sprawie. Zaufaj mi.
G.L."
Jedno na pozór zwyczajne zdanie wystarczyło, żeby wywołać blady uśmiech na twarzy mężczyzny. Schował karteczkę w swoim notesie, kiedy zadzwonił telefon. Tak bardzo chciał być teraz razem z inspektorem i dowiedzieć się jaki jego przyjaciel może mieć plan. Bał się też o jego bezpieczeństwo. Jednak sprawy wagi państwowej znów wzywały go do pracy. Miał dziś spotkanie z Panią premier, którego nie mógł odwołać bez wzbudzania podejrzeń. Jego prywatne życie jak zwykle musiało poczekać.
***
Sherlock czekał na przybycie Magnussena w niewielkiej kafejce w centrum Londynu. Biznesmen zjawił się punktualnie i z uśmiechem przywitał swojego rozmówcę.- Dzień dobry Panie Holmes, nie spodziewałem się od Pana takiego zaproszenia. W czym taki zwykły człowiek jak ja może służyć najsłynniejszemu detektywowi w Anglii?
Zapytał Magnussen ściskając wyciągniętą do niego dłoń Sherlocka. Mężczyzna próbował wydedukować coś interesującego ze swojego rozmówcy, ale nie zauważył w nim zupełnie nic niezwykłego. *Całkowicie normalny pięćdziesięcio pięcio latek... tak zdecydowanie coś musi być z nim nie tak. Nikt nie może być aż tak nijaki..."
Pomyślał Sherlock i odwzajemnił uśmiech.- Kawy, herbaty? Nie? No to świetnie. Myślę, że domyśla się Pan powodu naszego spotkania, ale i tak to Panu wyłożę. Otóż chodzi oczywiście o mojego brata. Mycroft. Co Pan na niego ma?
Zapytał detektyw nadal lekko się uśmiechając. Magnussen nie wyglądał na zaskoczonego pytaniem. Faktycznie spodziewał się, że Holmes prędzej czy później zauważy, że coś jest nie tak z jego bratem. Był by bardzo zawiedziony gdyby tak się nie stało. Odpowiedział więc bez wachania.
- Sentyment. Jego jedyny sentyment.
Sherlock zmrużył oczy. "Sentyment". Mycroft nie miał sentymentów. Nikim się nie przejmował. Sam wielokrotnie powtarzał mu, że posiadanie sentymentu to największa słabość. Jeśli chciał mu dokuczyć to wypominał mu jego przyjaźń z Johnem i z odrazą nazywał ją sentymentem.
- Mój brat nie ma sentymentów. Coś musiało się panu... pomylić
Zaczął
- Pański brat... jak mu tam było... Mycroft ma jedną poważną słabość, która, bardzo mi przykro, pozostanie moją tajemnicą.
Zakończył ich rozmowę Magnussen i skierował się do wyjścia. Holmes zerwał się z miejsca i pobiegł za nim.
- Panie Magnussen niech mi Pan w takim razie zdradzi coś innego. Coś co ciekawi mnie od wielu lat *skłamał*. Appledore. Miejsce przechowywania największych skarbów na ziemii. Wiedzy. Niech mnie Pan zaprosi.
CZYTASZ
Deduction of love ~ Johnlock/Mystrade - One Shots
Fanfiction#Powracam po prawie dwuletniej przerwie z nowym zastrzykiem weny. Nowe opowiadania już dostępne 😏🥂 #Szczególnie polecam "Jego jedyny sentynent" - moje najnowsze i najdłuższe dzieło 😎🥂 (mystrade) Opowieści o prawdziwej przyjaźni i miłości łączące...