🍊47🍊

510 22 6
                                    

Wciąż byłam w szpitalu. Siedzieliśmy z Kookiem na łóżku i chłopak starał mi się jak najdokładniej opowiedzieć nasz plan, abym wszystko zrozumiała.

-No dobrze. Będziesz czekał? - zapytałam.

-Nie, ja będę stał tutaj - wskazał na punkt na mapie - I pomogę ci wyjść. Wyjdziemy tylnym wyjściem, tam będzie na nas czekać już Joona - tłumaczył.

-Aaaaaa... oke. Sądzisz, że to pyknie?

-Musi - wypuścił powietrze.

Usłyszałam charakterystyczne, szybkie kroki. To mogła być tylko jedna osoba.

-Jungkook chowaj to! - powiedziałam głośniej.

-Co? - był zdezorientowany.

-Mój ojciec idzie - wyszeptałam.

Chłopak zaczął strasznie szybko składać wszystkie plany.

-Skąd ty... - zaczął, kiedy skończył, ale przerwał mu dźwięk, mocno otwieranych drzwi.

Mój ojciec zmierzył pomieszczenie zimnym i jednocześnie wściekłym spojrzeniem. Podszedł do mnie, a ja natychmiast przyjęłam zamkniętą pozycje. Bałam się go.

-I coś ty znowu narobiła?! Same z tobą problemy! - krzyczał na mnie - Tak ci życie niemiłe?! Niewdzięczna suka! Nie tak cię wychowywałem! Wiesz ile problemów przez ciebie mam?! Jak zwykle! Ty nic nie dajesz! Żałuję, że ten z góry zesłał mi taką idiotkę za córkę! - uderzył mnie z otwartej dłoni w twarz.

-Przepraszam... - wtrącił Kook, przypominając o swojej obecności.

Poczułam się tak bardzo upokorzona. Odruchowo złapałam się za policzek.

-A ty co tu robisz?! - krzyczał wściekły.

-Umm... Ja przyszedłem sprawdzić co z Soo - próbował wybrnąć z sytuacji - Miałem potem panu dostarczyć informacje.

-Nie przypominam sobie - warknął mój ojciec - Z tobą... - wskazał na mnie - Rozliczę się później.

-Takie dostałem wytyczne - mówił dalej.

-Gówno mnie to obchodzi! Do roboty! Z tego co wiem to twoja zmiana zaczyna się za dwie godziny, a dojazd ci trochę zajmie - mówił poirytowany.

-Miałem dziś tylko przekazać panu informacje o Soo - odpowiedział - Resztę dnia miałem mieć wolną.

-Ale brakuje jednej osoby. Więc jedziesz - rozkazał.

-Oczywiście -ukłonił się.

-A ty módl się, bym cię nie zabił - warknął na odchodne i wyszedł.

-Soo - chłopak zwrócił się do mnie i od razu się zbliżył.

Odsunęłam się i schowałam głowę pomiędzy nogami.

-Skarbie - Jungkook znów próbował się przybliżyć.

-Nie... - odsunęłam się na skraj łóżka szpitalnego.

-Kochanie... Przecież nic ci nie zrobię - westchnął, a w jego oczach mogłam dostrzec ogromną troskę jak i smutek.

-Przykro mi, że to widziałeś... - oznajmiłam smutno.

-Mi jest przykro, że nie zareagowałem, w żaden sposób... Przepraszam, nie powinienem był do tego dopuścić, ale proszę nie bój się mnie... - starał się być spokojny.

Wyciągnęłam do niego rękę

-Lepiej, że nic nie zrobiłeś - mówiłam cicho.

-Jak to lepiej? - prychnął i mimo mojego lekkiego oporu, przyciągnął do siebie, zamykając w szczelnym uścisku - On nie miał prawa cię dotknąć.

The Secret [jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz