🍊19🍊

535 26 2
                                    

<Jungkook prov.>

Na początku, byłem nieco zdziwiony, tym, że dziewczyna chciała się ze mną podzielić swoim jedzeniem, ale  stwierdziłem, że skoro daje, to czemu by nie brać? Było na prawdę bardzo dobre i nie chciałem jej tego oddać, przez co ostatecznie wymieniła talerz na kawę. Zauważyłem, że pije taką samą jak ja. Przez chwilę udawałem obrażonego, przez to co zrobiła. Jeszcze bardziej się zdziwiłem, kiedy zaczęła mnie karmić. Czułem na sobie spojrzenie Jin Hyunga, ale nie zwracałem na niego uwagi. Ostatecznie, Soo oddała mi resztę swojego śniadania i uciekła na uczelnię, a ja zostałem sam. Wychodzi na to, że zjadłem całe jej śniadanie, a ona odeszła wypiwszy jedynie pół kubka kawy. Widziałem karcący wzrok Jin'a.

- I ja gotowałem dla niej śniadanie - mruknął pod nosem, podrygując nogą oraz cmokając z niezadowoleniem.

- Poszła na głodniaka... A mi dała zjeść swoją porcje... - nadal nie mogłem się nadziwić.

-Jeśli się dowiem, że zasłabła... - zagroził mi palcem.

- Była dla mnie taka miła... - mruknąłem - Hyung spakuj coś dla niej... Zaniosę jej - powiedziałem, patrząc na starszego, który patrzył się na mnie jakbym zwariował. Wymierzył we mnie pałeczkami.

- Gdzie jest Jungkook i co z nim zrobiłeś? - zapytał z szeroko otwartymi oczami.

-O co ci teraz chodzi? - zapytałem nie wiedząc, o co chodzi.

-Dzień dobry! - usłyszeliśmy radosne wołanie, a zaraz potem obok nas pojawił się Taehyung - Dlaczego Hyung patrzy na Ciebie, jakbyś co najmniej podpalił różową bluzę? - zapytał.

- Właśnie nie wiem i również chciałbym się dowiedzieć - odpowiedziałem przybyłemu chłopakowi.

- Zabiłeś jego jednorożca?! - zapytał, unosząc głos oraz robiąc wystraszoną minę.

- Tae... Jednorożce nie istnieją - powiedział Jin, lecz ten zakrył uszy rękami, udając, że nic nie słyszy.

- Zostaw go - powiedziałem zrezygnowany - On żyje we własnym świecie, to Alien.

-Nieważne - najstarszy westchnął - Masz - podał mi dość spory pakunek - Zanieś jej to, może jeszcze nie zaczęła zajęć.

-Nie myślisz, że to trochę za dużo? - popatrzyłem na torbę, a potem na chłopaka. Co, jak co, ale ilość jedzenia, które zapakował, była dwa razy większa, od tego, co wcześniej miała na talerzu.

- Nie dyskutuj ze mną i idź - powiedział i zabrał Tehyunga, za ręce - Chodź Tae, zrobimy ciasteczka - pociągnął go do kuchni, a ja wyszedłem z lokalu, kierując się na uczelnie dziewczyny. Przyznam szczerze, że odczuwałem pewny stres, związany z spotkaniem z nią. Może mnie wygonić... Boże, Jungkook! Od kiedy ty się boisz?!

Wkrótce wszedłem do budynku. Byłem pewny, że zgubię się tu, jak nic, jednak dostrzegłem różowe włosy wśród tłumu. Szedłem w ich kierunku i w ten sposób natrafiłem na Soo, siedzącą na ławce. Ostrożnie dotknąłem jej ramienia, mówiąc jej imię. Miałem niemiłe doświadczenia z Boom i nie chciałem ponownie odczuwać bólu pleców.

-Yah! Co Ty tu robisz? - zapytała, przestraszona.

- Spokojnie - uspokoiłem ją i usiadłem obok, wręczyłem jej pakunek - Śniadanie....

-Przecież jadłam... - odparła niepewnie.

- Większość ja zjadłem, a Jin mnie zabije, jeśli coś ci się stanie... - powiedziałem, nie chcąc przyznać się, że miałem wyrzuty sumienia oraz, że chciałem się odwdzięczyć.

-Nie chcę - oświadczyła twardo, oddając mi torebkę.

- Proszę cię, nie bądź uparta. A jak zemdlejesz?

-Nic mi nie będzie - mruknęła.

- SooJoo... Chcesz, bym ci przypału narobił?

-O co ci teraz chodzi? - zapytała zdziwiona, a zarazem ciekawa.

- Jak nie zjesz przy mnie chociaż części tego, co przygotował dla ciebie Jin, to skompromituję cię na oczach wszystkich. Będę udawał zakochanego w tobie debila i będę darł ryja, na cały uniwerek.

-No chyba sobie żartujesz - prychnęła.

- A chcesz się przekonać? - uniosłem jedną brew i podniosłem się, kładąc na ławce paczuszkę.

-Nie zrobisz tego - stwierdziła pewnie.

- Zakład? - uśmiechnąłem się chytrze.

- Phi - ponownie prychnęła i odwróciła wzrok.

- Sama tego chciałaś - stwierdziłem i wziąłem głęboki wdech - SooJoo! Tu jesteś kochanie! - usiadłem obok niej, tam gdzie nie było paczuszki i przytuliłem ją mocno - Czemu tak szybko uciekłaś rano?! Smutno mi było! I to bez śniadania wyszłaś! - sięgnąłem przez nią, po paczuszkę i ją odpakowałem - A teraz ładnie powiedz "A" - przyłożyłem pałeczki z jedzeniem, do jej ust.

Kilku studentów na nas popatrzyło, a różowowłosa, przybiła sobie "faceplam'a".

-No, proszę kochanie powiedz "aaa" - wciąż odstawiałem szopkę.

-Jungkook, przestań - burknęła zarumieniona.

- Sama tego chciałaś - wyszeptałem tak, że tylko ona była w stanie mnie usłyszeć - No skarbie... Am am - uśmiechnąłem się, widząc zawstydzenie u dziewczyny.

-Dobra, już to zjem, tylko przestań - jęknęła.

- Obiecujesz? Jeśli nie dotrzymasz słowa, to jeszcze gorszą wiochę ci zrobię.

-Obiecuję - westchnęła - Ale potem, zaraz zaczną mi się zajęcia.

- To ja na ciebie poczekam - usiadłem wygodnie.

-Nie musisz, ja to naprawdę zjem. Idź już - poprosiła.

- Ale zjesz? - zapytałem - Nie wyrzucaj  tego, bo zrobisz przykrość hyungowi - wstałem.

-Nie, nie wyrzucę - wymusiła u siebie uśmiech.

- Miłego dnia... - rzuciłem i szedłem w stronę wyjścia, lecz zawróciłem się. Pocałowałem ją w czoło, aby dokończyć całą szopkę i wyszedłem. Wróciłem do kawiarni, w której Jin grał, wraz Taehyungiem w monopoly.

-Co tak długo? - zapytał młodszy z nich.

- Można tam się zgubić  - mruknąłem, siadając obok tej dwójki - Poza tym musiałem odwalić teatrzyk, by zmusić niejadka, do zjedzenia śniadania.

-Jaki teatrzyk? Czemu mi nie powiedziałeś, zagrałbym z Tobą... - jęknął Tae.

- Musiałem poudawać zakochanego debila - oparłem się wygodnie.

- Debilem i tak jesteś - powiedział Yoongi, stając w progu - W co gracie?

-Dzięki Hyung - burknąłem.

-W Monopoly, chcesz dołączyć? - zaproponował Jin.

- Jasne. Jest wolny pies? Samochodu nie wezmę, bo to coś... - pokazał na Taehyunga - ...  mi go zabrało.

<Soojoo prov.>

Przez resztę wykładów nie mogłam się skupić. Ciągle po głowie chodziła mi dzisiejsza sytuacja. Dlaczego Jungkook, w ogóle to zrobił? Jeszcze do tego dziewczyny z mojego wydziału ciągle pytały: "Soo, gdzie znalazłaś takiego przystojniaka?". Myślałam, że tego nie zniosę.
Na szczęście moje dzisiejsze wykłady, nie trwały wieczność i już o 15 mogłam z uśmiechem zawitać w kawiarni Jina, gdzie siedziała cała paczka.

The Secret [jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz