(5)

4 2 0
                                    


Czuję ciepło jego dłoni między moimi udami, czuję że jestem rozpalona do granic możliwości. Jego wargi zaciskają się na moim lewym sutku, ssie go powoli i delikatnie, abym czerpała z tego jak największą rozkosz, jednak nie zapomina o drugiej piersi, i zaczyna ją masować okrężnymi ruchami. Zamykam oczy i wydobywam ciche jęki, kiedy czuje jak jego dłoń sunie od piersi w dół. Patrzy mi przez chwilę prosto w oczy, uśmiecha się. Zaczyna od dwóch palców, kiedy czuje że pod jego dotykiem robię się wilgotna, dodaje swój język. Droczy się ze mną przez parę minut, i nie pozwala mi dojść. Po wykrzyczeniu słów "błagam doprowadź mnie do szaleństwa" pokazuje swoje białe zęby i rozpina pasek od spodni. Razem z bokserkami upadają w drugiej części pokoju, nakierowuje swojego penisa w moją łechtaczke, i zaczyna pocierać swojego członka o mnie. Wyginam się w łuk, a on gwałtownie wchodzi we mnie. Zaczął poruszać się coraz szybciej, a mi na usta nasuwało się tylko jego cudowne imię Michał. Emocje się we mnie skumulowały i zaczęłam płakać. Jego wyraz twarzy malował niepokój, ale nie przerywał naszej zabawy. Odsuwałam od siebie myśli typu "wiele lasek było na twoim miejscu". Czułam jak jego ciepło wypełniło mnie od środka, zaczęliśmy szczytować w tej samej chwili. Zmęczeni i zdyszeni próbowaliśmy opanować oddech. Jednak jeszcze czegoś mi brakowało. Mimo tego że powieki samowolnie się zamykały, nachyliłam się i zaczęłam uwodzicielsko mruczeć do jego ucha. Przyciągnął mnie do siebie, i objął swoimi dłońmi moje pośladki. Chciałam się odwdzięczyć, zniżyłam się na wysokość jego krocza, wzięłam go w dłoń i zaczęłam ją poruszać w górę i dół, drażniłam jego czubek kutasa językiem, zataczając kółka. Widziałam jak szybko chciał dojść, i troszkę się irytował. Gwałtownie odepchnął mnie, a ja poleciałam do tyłu na drewnianą podłogę. Zażenowana i zawstydzona całą sytuacją, chwyciłam narzute z łóżka i owinęłam nią nagie ciało. Podniosłam się na nogi i chciałam do niego podejść, ale odepchnął mnie poraz kolejny od siebie. Nie wiedziałam co się dzieje, pozbierałam z podłogi moje ubrania i opuściłam pomieszczenie jak najszybciej mogłam. Wybiegłam z apartamentu i zdałam sobie sprawę że jestem w ciemnej dupie, nie mam pieniędzy, ani telefonu żeby zadzwonić po taksówkę, nawet nie wiem gdzie jestem. Nie zwracając uwagi na intensywną ulewe, szłam wzdłuż drogi. Nie chciałam mieć z tym człowiekiem nic do czynienia.
*****
Budzę się zalana potem i szybko szukam telefonu pod poduszką, może dzwonił, może potrzebował mnie. Spoglądam na wyświetlacz 3.45. Zero nieodebranych połączeń, brak wiadomości. Jestem zawiedziona, łudziłam się zresztą jak od dłuższego czasu że zadzwoni. Zrobiło mi się nie dobrze, zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Zwymiotowałam ostatni posiłek, a później to już tylko sam kwas. Nie miałam siły na dojście do łóżka. Zasnęłam, zwisając nad muszlą klozetową.
**** 
Obudziłam się i pierwsze co dostrzegłam to moich rodziców którzy patrzyli na mnie z góry. Nie wiedziałam co się dzieje. Zaczęłam panikować, mama cały czas trzymała mnie za prawą dłoń. Chciałam się dowiedzieć co się wydarzyło, ale nikt nie odpowiadał na nurtujące mnie pytania. Doktor podszedł do opiekunów i powiedział że mam wyniki w normie, że to tylko zatrucie. Kiedy doktor zapytał czy życzyłabym sobie gościa na sali, to myślałam że się przesłyszałam. Nie wiedziałam o kogo chodzi ale się zgodziłam, poprawiłam sobie poduszkę i dzięki temu mogłam wygodnie usiąść na szpitalnym łóżku. Moim oczom ukazał się Michał. Zastygłam. Przetrałam oczy i uszczypłam się w rękę, aby upewnić się że to nie sen. Od razu przypomniało mi się, jak traktował mnie przez ostanie tygodnie. Odczułam zbliżający się upust łez, dlatego poprosiłam rodziców żeby jechali do domu odpocząć. Patrzyli na mnie pytająco, i właśnie wtedy sobie przypomniałam że oni nie wiedzą kim on jest, nigdy go nie widzieli, z resztą ja też nie. Więc wiedziałam, że kiedy wrócę do domu będę miała przesłuchanie przez parę dobrych dni. Czekałam, aż on coś powie. Nie tak wyobrażałam sobie pierwsze spotkanie, w ogóle nie sądziłam że do niego dojdzie. Wbiłam wzrok w ścianę, nie miałam odwagi żeby spojrzeć mu w oczy, bo totalnie bym straciła resztki rozumu. Nie rozumiałam nic. Skąd wiedział że jestem w szpitalu? Gdyby nie moja duma bym się o to zapytała, ale nie będę się odzywać pierwsza. Dziecinne wiem. Moja głowa pęka w pół od tego zamieszania. Mój mózg to już dawno chyba przeżył wybuch. Usiadł na taborecie, który był obok łóżka i patrzył na mnie cały czas, ukradkiem spoglądałam na jego dłoń, wahał się czy może chwycić moją. Po długiej chwili niezręcznej ciszy, zmiękłam, i zapytałam jakim cudem on się tu znalazł, odpowiedział że ma kontakt z Dominiką, a Dominika z moimi rodzicami. Nie przeszło mi przez myśl że on przyjedzie... Że będzie mu zależeć, znaczy tak myślałam do czasu.. Przyjechał bo chciał być pewny, że jestem w wystarczającym stanie psychicznym i fizycznym, aby przeżyć kolejną rozterke miłosną.
-Wiktoria - chwycił moją dłoń i trzymał ją kurczowo - Serio podobasz mi się, jesteś zajebistą osobą, jesteś przede wszystkim sobą, masz parę twarzy, i to jest w tobie boskie, patrzę na ciebie to widzę anioła, nawet serce mnie kuje, martwiłem i nadal się martwię o ciebie, ale nie chce żadnych związków, nic nie czuje, nie czuję tej miłości do ciebie, nie które noce były serio wspaniałe, miałem ochotę jechać do ciebie w środku nocy aby być z tobą do samego rana, nasycać się do granic możliwości tobą, nie licząc się później z konsekwencjami, myślę że byłabyś nieziemska, ale serio nie chce żadnych związków, a w szczególności na odległość, myślę że i tak by nic z tego nie było.
Patrzę na niego z niedowierzaniem, nie mogę uwierzyć że wszystkie moje plany i marzenia runęły poprzez jedną wypowiedź. Żyłam w błędzie, i sama sobie robiłam nadzieję. Nie docierają do mnie żadne bodźce z zewnątrz, podkulam kolana i opieram głowę na nich, wyrywam dłoń z jego, i łapie się za głowę. Płacze, zachowuje się jakby mnie coś opętało, krzyczę jak bardzo go nienawidzę i że za wszelką cenę starał się udowodnić że jest skurwysynem, i że potraktował mnie jak szmate. Biorę głęboki wdech i wydech, i po chwili uspokojenia się proszę aby wyszedł z sali, i wykasował mnie bezpowrotnie ze swojego życia. Spoglądam na szafkę która stała obok łóżka, chwyciłam za telefon i napisałam Dominice skrótową wiadomość co się wydarzyło.
******
Po dwóch dniach spędzonych na obserwacji wróciłam do domu.
******
Byłam już w swoim pokoju i chodziłam jakbym miała robaki w tyłku, trzymałam telefon w dłoni i włączone miałam screeny z dawniejszych rozmów, przysięgam że gdybym mogła naplułabym sobie w twarz że jestem taką łatwą szmatą. Sama mu na to wszystko pozwoliłam. Dzwonił, pisał wiadomości, zaśmiecał skrzynke głosową. W końcu odebrałam, jak usłyszałam że chciał przepraszać, rozłączyłam się i uderzyłam z całej siły telefonem w ścianę. Z mojego smartfona zostały drobne kawałki. Dla mnie to było za wiele. Potrafił mi spojrzeć prosto w oczy i mówić takie teksty jakbym była nikim, przypadkowym przechodniem z ulicy, nigdy nie pozwalałam mu żeby mówił na siebie "skurwiel" ale dzisiaj się nim stał w moich oczach, moja dobroć dla niego się skończyła. Kocham go, ale inaczej nie potrafię, może lepiej jak go już nie będzie w moim życiu, może zdołam szybciej o nim zapomnieć, niż myślę. Oby tak było, wiem że czeka mnie teraz spowiedź przed rodzicami kim był ten chłopak, i co się stało z moim telefonem. Czuję że to będzie najgorszy okres w moim życiu, którego mogę nie przetrwać...

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz