11. No, tak mam na imię

107 15 30
                                    

Wizyta w studiu mody „Giacometti" mogła być dla Victora przeżyciem dość intensywnym. Bowiem stylista, z którym Yuuri współpracował od początku kariery, był bardzo barwną i specyficzną osobowością. Chris był świetnym projektantem, znał się na swoim fachu jak nikt inny, dlatego piosenkarz mógł bez obaw powierzyć mu kierowanie swoim image'm.

Był też człowiekiem szczerym i do bólu bezpośrednim, co niestety odbijało się na ilości jego klientów. Nie każdy chciał z nim współpracować. Nie dla tego, że był on nieuprzejmy czy opryskliwy. Jego etykieta była bez zarzutu. Po prostu Szwajcar w trakcie pracy z klientami, a zwłaszcza podczas zdejmowania z klienta wymiarów nie szczędził komentarzy odnoszących się do spraw natury prywatnej, by nie powiedzieć mocno osobistej. A nie każdy jest na tyle odporny psychicznie by móc swobodnie funkcjonować w towarzystwie takiego delikwenta.

Na szczęście Yuuri nie tylko nie miał z tym problemu, ale również potrafił odpowiednio zripostować na docinki kolegi. Dzięki temu ich współpraca przebiegała bardzo pomyślnie, co niezmiernie cieszyło Ivana.

Piosenkarz razem z Victorem weszli do studia. Był to dość spory lokal, w pobliżu centrum miasta. W środku oprócz głównego pomieszczenia, w którym znajdowały się gotowe kreacje i Chris przyjmował klientów, znajdowała się jeszcze pracownia krawiecka, magazyn z materiałami i wszelkiej maści dodatkami, oraz pomieszczenie, w którym tworzył projekty i zdejmował miary z klientów. Była to tak zwana pracownia.

W pomieszczeniu nie było nikogo, co oznaczało, że projektant albo był zajęty szyciem kolejnej kreacji, albo znajdował się w pracowni i przelewał na papier swoją najnowszą wizję. Skierowali się więc w tamtą stronę.

...

- Chris ja wiem, że bardzo się starałeś i spędziłeś nad tym mnóstwo czasu, i bardzo to doceniam, ale naprawdę... To jeden koncert i nie potrzebuję na niego aż tylu ubrań! – mówiąc to piosenkarz wskazał na wieszak pełen najróżniejszych stylizacji i projektów, które zostały przygotowane przez Szwajcara na najbliższy koncert.

- No bo to nie jest na jeden koncert.

- Co?

- Uznałem, że nie będę przygotowywał ubrań przed każdym koncertem z osobna, i przygotowałem Ci zestawy na całą trasę...

No tego to się Yuuri nie spodziewał. Ale to nie był zły pomysł. Dzięki temu, nie musieli marnować czasu na wymyślanie przed każdym występem w co się ubrać. Pozostało im więc wybrać i dopasować zestawy na całą trasę. A biorąc pod uwagę, że na każdym występie Yuuri będzie się przebierał trzy razy, to całość będzie składała się z dwudziestu siedmiu stylizacji.

Właśnie zastanawiali się nad tym, w czym EROS wystąpi na pierwszym koncercie gdy dyskusję przerwał telefon Victora. Ochroniarz przeszedł do drugiego pokoju aby nie rozpraszać Yuuriego i Chrisa.

Gdy tylko platynowłosy zniknął za drzwiami, Giacometti rzucił przyjacielowi sugestywne spojrzenie i zapytał.

- Więc?

- Co więc? O co Ci chodzi?

- Ty już dobrze wiesz co. Pytam jak wygląda sytuacja.

- A jak ma wyglądać? Victor jest w porządku. Dobrze nam się współpracuje.

- Ja nie pytam o pracę.... Dobra, może inaczej. Zacząłeś już go bajerować, czy jak ta cnotka będziesz czekał, aż no zrobi pierwszy krok?

- Chris!!!

- No, tak mam na imię. Więc?

- Dobrze wiesz, że teraz chcę się skupić na karierze. Na związki przyjdzie czas...-brunet odwrócił wzrok.

HabaneraWhere stories live. Discover now