12 | Artystka

828 64 84
                                    

Od rana jestem jednocześnie podekscytowana i zestresowana. Nie mogę uwierzyć, że będę mieć „mini sesję" z Ruth. Minęło trochę czasu odkąd robiłam portrety. Po przeprowadzce, a przed poznaniem Ruth, żyłam w zawieszeniu. Egzystowałam, ale nie żyłam. Nagła zmiana i bezowocne poszukiwania pracy paraliżowały mnie i straciłam ochotę na swoją pasję. Powinnam się poczuć lepiej, w końcu wyrwałam się z rodzinnego domu. Byłam daleko od Niej, mogłam zacząć oddychać/tworzyć/żyć, ale... Zaczęły się koszmary. Ataki paniki. Dziwny niepokój. Kiedy poznałam Ruth, poczułam, jakbym obudziła się ze snu, w którym walczyłam tylko o przetrwanie. O trzymanie głowy nad powierzchnią ostatkiem sił.

Potrząsam głową.

Muszę się skupić na zdjęciach. Nie mogę tego zepsuć. Nie mogę.

Wieczorem wpadł do mnie Simon, ale jak zwykle opuścił mnie jeszcze zanim poszłam spać, dlatego nie muszę martwić się teraz niewygodnymi pytaniami. Wystarczyło, że zdziwił się, dlaczego nie poprosiłam go o pomoc w przemalowaniu pokoju. Odpowiedziałam, zgodnie z prawdą, że zrobiłam to z Ruth, a potem zmieniłam temat. Coś w środku mówiło mi, że nadal nie pała dużą sympatią do dziewczyny, dlatego nie chciałam go prowokować.

O dzisiejszej sesji mu nie wspomniałam, ale nawet nie pytał, co dzisiaj planuję. Część mnie cieszy się trochę, że jest coś, o czym nie wie. Staram się jednak o tym nie myśleć, bo odzywają się wyrzuty sumienia. Boję się, że gdyby dowiedział się, ile czasu z nią spędzam albo coś by mu się nie spodobało, to mogłabym stracić te momenty z Ruth.

Chowam torbę z lustrzanką do torebki. Czeszę włosy i je przygładzam. Poprawiam bluzkę i  ponownie poprawiam kosmyki, patrząc w swoje odbicie, doszukując się czegoś do poprawy.

Stres i ekscytacja nie pozwalają mi na żadne odchylenie od ideału. Nieład wytrąca mnie z równowagi.

Zakładam botki, narzucam płaszcz, biorę torebkę i wychodzę z mieszkania. Zbiegam ze schodów i kuląc się przed zimnym wiatrem idę do samochodu.

Ciągle jestem ciekawa mieszkania Ruth. Zdziwi mnie, a może jednak stwierdzę, że właśnie czegoś takiego się spodziewałam? Sama nie wiem, dlaczego tak mi na tym zależy. Chyba po prostu chcę ją lepiej poznać. Mam wrażenie, że wie o mnie więcej, niż ja o niej. Wiem jedno: cieszę się, że znowu ją zobaczę. W głowie wyobrażam już sobie gotowe zdjęcie. Kolorystykę, klimat, jej pozy...

Prowadząc auto czuję, jak lęk znowu rozrasta się w moim ciele, oplata moje nadgarstki, zaciska na gardle. Boję się, że coś nie wyjdzie, zrobię coś głupiego albo nie uda mi się uchwycić dziewczyny tak dobrze, jak bym chciała. W końcu sama przyznałam, że pasjonuje mnie fotografia. Co pomyśli, kiedy zdjęcia nie wyjdą? A najważniejsze: co ja zrobię. Po takim czasie zaczynam myśleć, że może jednak się do tego nie nadaję. Może wtedy tylko wydawało mi się, że jestem w tym dobra? Może tak naprawdę powinnam posłuchać Jej i zająć się czymś bardziej praktycznym?

Oblizuję wargi i staram się głęboko oddychać, próbując myśleć o czymś innym. Natrętne myśli jednak same pierzchną, kiedy dostrzegam wysoką sylwetkę dziewczyny przy starych drzwiach.

Moje usta same rozciągają się w uśmiechu. Wysiadam i kiedy od dziewczyny dzieli mnie kilka metrów, wyraźnie widzę, że ona także się szczerzy.

— Masz zestaw małego fotografa? — Żartuje, a ja przewracam oczami.

Czuję, jak ręce mi drżą ze zdenerwowania.

Kiedy idę za nią po skrzypiących, drewnianych schodach, prawie nie zwracam uwagi na odchodzącą od ścian farbę. Wspinając się, mój wzrok niepostrzeżenie przesuwa się nieco niżej, na jej pośladki. Od razu wlepiam oczy w stopnie, czując, jak robi mi się gorąco ze wstydu.

Skarbie, nie potrafię inaczej | gxg ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz