Rozdział 3

769 63 3
                                    


Przez całą drogę towarzyszyła nam cisza, aż do momentu, kiedy to wydarłem się na widok stojącego na środku ulicy zakrwawionego mężczyzny. Pan Asahara zatrzymał samochód z piskiem opon, po czym oboje patrzyliśmy ze zdziwieniem, jak chwiejnym krokiem zbliża się on w naszą stronę. Nauczyciel zatrąbił kilka razy, jednak tamten nie reagował.
- Co ty robisz? - zapytał zdziwiony, widząc, że odpinam pas i pociągam za klamkę.
- On chyba jest ranny — popatrzyłem niepewnie na nauczyciela, po czym popchnąłem lekko drzwi samochodu.
Pan Asahara chwycił mnie za ramię, uniemożliwiając mi wyjście na zewnątrz i w tym samym momencie zakrwawiony mężczyzna rzucił się na maskę samochodu, przywierając twarzą do przedniej szyby. Wrzasnąłem ponownie, a słychać było mnie pewnie po drugiej stronie miasta. Jego twarz nie różniła się niemalże niczym od staruszki, którą widziałem tamtej nocy. Te same puste oczy i rozszarpana twarz. Nauczyciel nakazał mi zamknąć drzwi, po czym samochód ruszył, zrzucając na jezdnie tego psychola. Kiedy oddalaliśmy się od niego, zobaczyłem kilka pokracznych sylwetek wyłaniających się z uliczek. „Czy to możliwe, że to ten wirus ?" Pan Asahara, który najwyraźniej także ich zauważył, dodał gazu i po kilku minutach byliśmy już pod moim domem. Zobaczyłem otwarte na oścież drzwi, wokół których było pełno krwi i bez jakiegokolwiek namysłu wybiegłem z auta.
- Zaczekaj ! - krzyknął, lecz zdążyłem już wbiec do domu.
Zobaczyłem, że rusza za mną. Biegałem spanikowany po domu, szukając i wołając rodziców, jednak nigdzie ich nie było.
- Uspokój się — powiedział, chwytając mnie nagle za ramię i odwracając w swoją stronę. - Zaraz ich znajdziemy.
Z trudem wziąłem się w garść, po czym przytaknąłem. Nagle uchylone drzwi spiżarni otworzyły się szerzej i mój żołądek skurczył się do minimalnych rozmiarów. Ze środka wyszła mama, której oczy były całkowicie białe, a twarz umazana była od krwi.
- Mamo... - zbliżyłem się do niej, lecz ta warknęła groźnie, więc zaraz cofnąłem się o kilka kroków, nie mogąc uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.
Nogi odmówiły mi posłuszeństwa i w rezultacie wywróciłem się na podłogę.
- Proszę pani, wszystko w porządku? — zapytał pan Asahara, trzymając się w bezpiecznej odległości, jednak domyślam się, iż wiedział, że nie dostanie odpowiedzi.
Mama warknęła głośniej i utykając, ruszyła w naszą stronę. Kiedy opuściła spiżarnie, zobaczyłem leżącą w środku sylwetkę i po chwili poznałem, że to tata. Serce waliło mi jak nigdy dotąd i jak najszybciej chciałem obudzić się z tego koszmaru. Nieoczekiwanie mama rzuciła się w moją stronę, wydając przy tym przerażający wrzask, lecz nauczyciel w czas odepchnął ją, sprawiając, że przewróciła się na dywan. Zaciągnął ją siłą i wepchnął z powrotem do spiżarni, zamykając drzwi. Mama krzyczała jeszcze głośniej, usiłując wyjść.
- Co pan robi!? — krzyknąłem wściekły.
- Nie widzisz, że chciała cię zaatakować !?
Nagle z zewnątrz wydobyły się krzyki uciekających przed czymś ludzi.
- Wstawaj, musimy iść — nakazał stanowczo nauczyciel, nie odrywając wzroku od tego, co działo się za otwartymi drzwiami wejściowymi.
- Że co? Mamy ją tu tak zostawić?
- Nie mamy wyboru.
Krzyki były coraz to głośniejsze i nagle pan Asahara podniósł mnie z podłogi, po czym ruszył w stronę wyjścia.
-Puszczaj mnie! — szarpałem się, jednak na próżno.
Nauczyciel wepchnął mnie do samochodu i odjechaliśmy, zostawiając w tyle mój dom.
Krzyczałem, by zawracał, jednak ten jechał dalej.
- Jak pan mógł...
Nauczyciel ścisnął mocniej kierownice i spojrzał na mnie ze współczuciem. Wszędzie wokół były te potwory i uciekający przed nimi ludzie. Pan Asahara usiłował dodzwonić się na policje, ale wszystkie linie cały czas były zajęte. Po parunastu minutach zatrzymał się, gdyż przed nami ciągnął się uliczny korek i wyszedł z pojazdu, zabierając ze sobą paczkę papierosów. Uczyniłem to samo i oparłem się o samochód, mimowolnie wybuchając płaczem. Nauczyciel, widząc to, wyrzucił papierosa i podszedł bliżej, przyciągając mnie do siebie. Odwzajemniłem uścisk a w międzyczasie w oddali, po drugiej stronie autostrady nieprzerwanie słychać było krzyki, do których wkrótce dołączyły strzały. Z całą pewnością był to początek upadającego świata.

Infekcja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz