Ren
W namiocie panowała cisza przerywana jedynie przez szepty lekarzy, którzy najpewniej nie chcieli obudzić śpiących pacjentów. Z zewnątrz dobiegał śpiew ptaków, a przez niewielką szczelinę u dołu namiotu dostawało się do środka rześkie poranne powietrze.
Od ponad trzydziestu minut wpatrywałem się w pojedyncze krople wydostające się z kroplówki wiszącej nad moją głową. Na podłodze siedział śpiący Yoichi. Opierał się plecami o moje łóżko i wyglądało na to, że przesiadywał tam już spory kawał czasu. Pewnie musiał się strasznie martwić.
Uniosłem rękę i dotknąłem jego jasnych włosów, co wbrew temu co zamierzałem, sprawiło, że się obudził. Popatrzył na mnie i natychmiast stanął na nogi, przez co aż podskoczyłem.
- Chryste, Yoichi...Chcesz żebym dostał zawału?
Chłopak wpatrywał się we mnie z zaskoczeniem, ale już po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech, który zdawał się mieć w sobie odrobinę ulgi.
- Kula w brzuchu na razie nam wystarczy – odparł na co lekko prychnąłem śmiechem. - Jak się czujesz? - usiadł obok mnie.
- Nie jest źle – powiedziałem i od razu zacząłem się zastanawiać czy było to kłamstwo.
Dzięki lekom przeciwbólowym mogłem się w jakikolwiek sposób poruszyć, ale z każdym większym ruchem wszystko wokół stawało się rozmazaną plamą kolorów. Czułem też niewyobrażalne zmęczenie, które nie ustępowało pomimo tylu godzin snu. Z pewnością było jednak lepiej niż wczorajszej nocy, kiedy byliśmy jeszcze w drodze.
Sięgnąłem po szklankę wody leżącą na metalowym stoliku, ale nim zdążyłem ją chwycić, zrobił to za mnie Yoichi.
- Dzięki – odebrałem ją od niego i upiłem kilka łyków.
- To miejsce jest niesamowite. Mają tutaj prąd, prysznice z ciepłą wodą, stołówkę i wszędzie są żołnierze – opowiadał podekscytowany, a jego dobry humor sprawiał, że od razu czułem się lepiej – Kiedy wyzdrowiejesz musisz to wszystko zobaczyć.
- Od patrzenia na twój uśmiech już czuję się jakbym wyzdrowiał – powiedziałem i roześmiałem się na widok jego zmieszanej miny.
- Cieszę się, że nic ci nie jest. Już myślałem, że... - spochmurniał i zawiesił wzrok na kolanach.
Zaskoczyło mnie to jak mocno się o mnie martwił. Uśmiechnąłem się i chwyciłem jego dłoń, co sprawiło, że od razu na mnie spojrzał.
- Chodź no tu – uniosłem rozłożone ręce i chłopak od razu się do mnie przytulił. Objąłem go i miałem ochotę już nigdy nie puszczać.
Nad naszą dwójką niespodziewanie pojawiła się lekarka.
- No już starczy tego dobrego, pan Asahara musi wypoczywać – jej srogi wyraz twarzy przeszył nas obojga – Uciekaj mi stąd kochaniutki – zwróciła się do Yoichiego.
Chłopak niechętnie się ode mnie odsunął i podniósł się z łóżka.
- Idź zobaczyć co z pozostałymi – posłałem mu uśmiech, widząc jego grymas.
- Dobrze – zrobił miejsce kobiecie ciągnącej wózek z lekami i chwilę później ruszył do wyjścia.
Odprowadziłem go wzrokiem, aż nie wyszedł na zewnątrz i przerzuciłem spojrzenie na wymieniającą kroplówkę kobietę w białym lekarskim fartuchu. Machała głową z niezadowoleniem, mówiąc coś do siebie pod nosem.
Poczułem nawracające zmęczenie, więc przymknąłem oczy i po kilku minutach, chcąc nie chcąc zasnąłem.
Yoichi
CZYTASZ
Infekcja
RomanceKiedy siedemnastoletni Yoichi wraca ze szkoły, nagle wpada na niego nieznajomy mężczyzna, który okazuje się być bardzo oschły. Chłopak ucieka mając nadzieję, iż nigdy więcej już go nie spotka. Na następny dzień okazuje się jednak iż jest to nowy nau...