Rozdział 25

484 50 37
                                    

- Nie patrz tak na mnie, przecież nie chciałem cię przestraszyć - Taro przybliżył się do mnie. Wyminąłem go, chcąc od niego odejść, jednak mężczyzna złapał mnie za nadgarstek, uniemożliwiając mi to - Już uciekasz?

- Puść mnie - spojrzałem na niego ze złością, a ten tylko się zaśmiał i pociągnął mnie za rękę, przywierając mnie do drzewa.

Zacząłem się wyrywać, ale on okazał się o wiele silniejszy, przez co praktycznie nie mogłem się ruszyć.

- Nie ma się co opierać - przybliżył do mnie swoją twarz - Zobaczysz będzie fajnie - zaśmiał się pod nosem.

-Czasem coś ci się nie pomyliło? - usłyszałem za jego plecami morderczy ton głosu Rena i po chwili nauczyciel stanął obok niego, odciągając go ode mnie.

- Nie wydaje mi się - uśmiech momentalnie zniknął z jego twarzy - To nie twoja sprawa, nie wtrącaj się.

- Obawiam się, że jednak moja - stanął przede mną.

- Yoichi, chyba ci się podobało prawda ? - Zaśmiał się i spojrzałem na niego zdziwiony.

Nauczyciel zbliżył się do mężczyzny, chwytając go za kołnierz jego flanelowej koszuli.

- Wypierdalaj stąd - Ren jeszcze nigdy nie brzmiał tak przerażająco jak w tym momencie i kąciki ust Taro aż zadrgały.

Po tych słowach puścił jego kołnierz, popychając go brutalnie do tyłu. Brodacz spojrzał na nas z grymasem i wrócił do ogniska, cmokając z niezadowoleniem.

- W porządku ? - zbliżył się do mnie, kładąc dłoń na moim policzku i w jego głosie usłyszałem troskę - Zrobił ci coś ?

- Nie... - spuściłem wzrok, gdyż tamta sytuacja była naprawdę przerażająca.

Po chwili wróciliśmy do pozostałych siedzących wokół ogniska. W oddali widać było lekkie błyski, rozświetlające niebo.

- Oby znów nie padało - Aya odwróciła wzrok od rozgwieżdżonego nieba.

- Racja - przyznał Hayato.

Usiedliśmy obok nich i od razu oparłem głowę o ramie Rena, czując jak coraz bardziej robię się śpiący. W pobliżu nigdzie nie było Taro i chyba wolałem nie wnikać, gdzie się znajduje. Kyoko bawiła się z kilkoma dzieciakami, co chwilę się śmiejąc i pomyślałem, że w końcu napotkaliśmy kogoś w jej wieku. Shiro położył się na nowo obok moich nóg, wiec pogłaskałem go po głowie. Minami oraz Haru siedzieli przytuleni do siebie, rozmawiając i co chwilę się podśmiewając.

- Szkoda, że nie mamy gitary - Daichi upił trochę soku.

- I tak nie umiesz grać - Reiko zaczęła się śmiać.

Zobaczyłem nagle jak Taro wychodzi z campera i podchodzi do ogniska siadając na jednej z ławek.

- Idę się już położyć - oznajmiłem i podniosłem się na nogi.

- Dobranoc - Aya spojrzała na mnie z uśmiechem.

Ruszyłem w kierunku namiotów nie chcąc przebywać w pobliżu tego psychola. Po chwili poczułem jak ktoś chwyta mnie za rękę. Uniosłem głowę i spojrzałem na Rena.

- Też zrobiłem się zmęczony - oznajmił.

Oboje weszliśmy do namiotu. Usłyszałem jak coraz głośniej grzmi i miałem wielką nadzieję, że zaraz przejdzie. Położyliśmy się i przykryliśmy kołdrą, gdyż zaczynało robić się chłodno. Nawet z tej odległości słychać było ożywioną rozmowę osób siedzących przy ognisku, więc wciąż miałem wrażenie , że za moment przywoła to wszystkie truposze z okolicy. Przytuliłem się do Rena, mając już tak bardzo dość tego dnia.

Infekcja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz