Naa!! Jestem! Przepraszam znowu długa przerwa jejkuuu... Xc nie bijcie macie Rozdział! Już proszę! Jest! Czytajcie i cieszcie nim oczka! ^^
I odrazu tutaj na górze PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY Z KOREKTĄ NIE WYGRAM NIGDY.
Per. Tord.
Spałem spokojnie czując, że mój ukochany przy mnie jest... Że jest i żyje dzięki mnie.... Lecz gdy się obudziłem siedział i patrzył na mnie...
- to-tomi? Czemu n-nie śpisz?
- obudziłem się właśnie.... Ale spokojnie chcesz to możesz jeszcze pospać - powiedział trzymając delikatnie moją dłoń-
- nie nie chcę już spać... Tomi
- tak?
- proszę podejdź bliżej - powiedziałem spokojnie -
- yhm- chłopak wstał i podszedł bliżej mojej twarzy , wtedy na tym skorzystałem całując go - mmh~ kochanje~ - powiedział przez pocałunek -
- ah taak? ~ - zakończyłem pocałunek czule i ostrożnie -
- tak bardzo się cieszę że żyjesz - powiedział z uśmiechem i łzami szczęścia -
- oh kochanie moje - wyciągnąłem do niego ręce by mnie przytulił -
- aah! Tak bardzo dziekuje że dałeś radę - powiedział w tulony we mnie -
- uh wiesz co? - wciągnąłem go ostrożnie na łóżko tak by wygodnie siedząc wysłuchał uważnie co mówię -
- am niee? - delikatnie się wtulil patrząc mi w oczy i trzymając łapki na mojej klatce -
- gdy byłem w śpiączce mimo że widziałem tylko ciemność too.... Czułem cię obok, słyszałem... Twój smiech, płacz, krzyki... Czułem twój dotyk twoją obecność czułem że jesteś - mówiąc to złapałem go za rękę -
- ah... Tord- wtulił się mocniej zatapiając pyszczek w mojej szyi - tak... myślałem że może mnie czujesz dlatego byłem w każdej chwili - powiedział cicho -
- jesteś cudowny malutki - pocałowałem go w czółko - dziękuję... Ci tak bardzo g-gdybu nie t-
Oczywiście musiał przerwać nam z rana nasz kochany doktor......
D: dzień dobry panom oou... Czyżbym przeszkadzał?
-ngh... tak trochę jak nie widać - powiedział lekko wkurzony tomi-
D: ah wybaczcie ale muszę podać panu Larssonowi.. Leki i wypisać receptę
- r-recepte?? Czyli że wychodzę?! - zszokowany zapytałem -
D: taaak... Zostanie pan jeszcze na kilka godzin obserwacji i pana wypuścimy bo nie dolega nic panu. Dosłownie. Nic.
Czarno oki popatrzył na mnie zszokowany i prze szczesliwy, wtedy go przytuliłem ale lekarz poprosił by odszedł chociaż od łóżka bo muszę wziąść leki
Oczywiście grzecznie odszedł i z uśmiechem na mnie patrzył czekając, aż będzie mógł podejść
L: am tord tak?
- tak..
L: dobrze tord teraz z Tomem - wskazał na bruneta uważnie mnie obserwującego - sprawdzimy czy jesteś w stanie chodzić i czy nie będzie potrzebna jakąś rechabilitacja.. Ook?
- dobrze
L: tom? - skończył podawać leki - mógłbyś podejść?
Oczywiście chłopak podszedł
CZYTASZ
~Nietypowa miłość~ [ TOMTORD ]
FanfictionPodobno fajne tordtom^\\^' długie tak ale z wieloma błędami bo bardzo stare... niestety zamykam ksiazke .ale opowiesc nie jest zakonczona .