Bonnie

289 15 6
                                    




                    

Alice nigdy nie buntowała się przeciw ojcu. Zawsze starała się być grzeczna i sprawiać by dzięki niej był uśmiechnięty. Zdawała sobie sprawę, że wycierpiał już sporo. Tyle, normalnego człowieka mogło by zabić. Czasami wydawało jej się, że nawet jego zabiło. Coraz bardziej pogrążał się w szaleństwie, przesiadywał wtedy w jednej z komnat i nikogo nie wpuszczał, nawet córki.

                Dziewczyna, nigdy nie była ograniczana. Jej ojciec postawił tylko dwie zasady. Ma nie sprawiać kłopotów i nie wychodzić poza tereny dworu. Alice to nie przeszkadzało. Kochała swojego tatę, a ogrody zamku były tak ogromne, że musiałaby tam zamieszkać by odkryć każdy kąt. On sam za to, gdy tylko był w humorze, zapewniał jej wszelką rozrywkę. Nie było rzeczy, której dziewczynka by nie miała.

               Dlatego była bardzo zdziwiona, gdy ojciec przyprowadził do zamku kobietę. Służącą, która miała zajmować się zamkiem. Nigdy nikogo nie potrzebowali, a on sprowadził kogoś, kto był niepotrzebny. Czternastoletnia wówczas Alice, uznała, że jeżeli, jej ojciec nie chce wyrzucić służki, to sama będzie utrudniać jej życie, tak, że kobieta będzie jeszcze błagała na kolanach by ją uwolnić.

                Jednego razu powiedziała ojcu, że kobieta ją uderzyła. Za pierwszym razem, usłyszała, że służąca poniosła karę. Im dłużej ona przebywała w zamku, tym bardziej Alice wydawało się, że jej plany zawodzą. Nie podobały jej się ukradkowe uśmiechy, które między sobą rzucali. Skargi dziewczyny przestały rodzić konsekwencje. Czuła się jakby spadła na drugi plan. Do tego Alice nie była przyzwyczajona.

                Najgorsze jednak wydarzyło się, kiedy pewnego dnia, ojciec przyszedł do jej komnaty. Obwieścił córce, że będzie miała nową matkę. Z uśmiechem przekazał jej, że się oświadczył. Alice nawet nie pytała komu. Tego wieczora po raz pierwszy poczuła mrowienie w palcach. Zaczęła niszczyć swój pokój, a kiedy służąca przyszła do niej by porozmawiać o sytuacji, została przez Alice wyśmiana i poniżona. Tamtego wieczora dziewczyna, znienawidziła także swojego ojca. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego zaprosił kogoś obcego do ich świata. Kogoś kto go nawet nie rozumie. Wiele razy była świadkiem, kiedy kobieta starała się, zmienić mężczyznę. To one najbardziej doprowadzały Alice do szału.

              Ostatniego dnia, ojciec chciał wyjechać w podróż. Narzeczona ubłagała go by zabrał je ze sobą. Choć niechętnie, mężczyzna się zgodził. Wtedy Alice po raz pierwszy była poza granicami zamku. Ogromna przestrzeń sprawiła, że palce znowu zaczęły ją mrowić. Tym razem tylko się to nasilało, a ona tego nie blokowała. Brzęczenie w uszach pozwalało jej nie słuchać służącej.

              Dzień, ten nazywany jest ostatnim, ponieważ to wtedy ojciec po raz ostatni widział swoją starą, choć już i tak dość zmienioną przez wieloletnią złość, córkę. Alice nazywa go swoim pierwszym. To właśnie wtedy jej moc wystrzeliła. Dziewczyna wybiegła z karocy. Czuła się wolna jak nigdy. Mogła pędzić razem z wiatrem. Mogła latać, dorównywała tempa najszybszym ptakom. Skakała niewyobrażalnie wysoko, a przy tym się perliście śmiała. Już jej nie czuła, ona była magią. Potrafiła zmienić się w strumień ogromnej energii. Coraz rzadziej wracała do postaci ludzkiej. To w  niej wracały wszystkie bóle. Dzięki magii była wreszcie szczęśliwa.

              Tylko raz po transformacji pojawiła się w zamku ojca. Kiedy znalazł ją Gołąb. W liście, który niósł jej macocha, namawiała ją do powrotu. Argumentowała, że jej ojciec bardzo za nią tęskni. Normalnie, Alice by to nie wzruszyło, gdyby nie ostatnia wzmianka w wiadomości. Była służąca pisała, że doczekali się dziecka. 

Tato, przecież obiecałeśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz