Las Vegas, 28 maja 2022r.
godzina 00:17
36°10′30″N
115°08′11″W
Obudził go głośny dźwięk strzału. Podniósł się gwałtownie z kanapy, rozglądając tym samym wokół. Nie widząc nic podejrzanego, wstał powoli z prowizorycznego łóżka. Spojrzał na Jeongguka, który również spał na jednym z foteli i poprawił zsuwający się z niego stary koc. Odgarnął włosy z jego czoła, skanując dokładnie przy tym całą twarz chłopaka. Gdy był w krainie Morfeusza wydawał się całkiem niewinny. Taehyung nigdy by nie powiedział, że ten właśnie człowiek uczestniczył w Czystce, bo chciał tylko i wyłącznie krwawej zemsty. Nie znali się nawet doby, ale polubił czarnowłosego i żałował, że poznali się w takich okolicznościach, a nie w innych.
Zmarszczył brwi, słysząc kroki nad sobą. Podniósł głowę w górę i spojrzał na sufit, śledząc wzrokiem powolne odgłosy butów. Wcześniej nic nie słyszeli, więc osoba, która zawitała w mieszkaniu wyżej musiała dopiero co do niego wparować i na coś lub kogoś polować, bo nie zachowywała się cicho, aby ukryć się przed potencjalnym oprawcą. To ta osoba była myśliwym.
Zamarł w bezruchu , gdy usłyszał jak ktoś zaczął dobijać się do jednego z mieszkań na ich piętrze. Przełknął ślinę i z drżącym oddechem zaczął kierować się w stronę drzwi wejściowych. Odsunął zasłonę na wizjer i cicho wspiął się na palce, zerkając przez niego. Otworzył szerzej oczy, gdy ujrzał jak grupka zamaskowanych mężczyzn próbuje dostać się do mieszkania naprzeciwko. Odsunął się gwałtownie, śledząc wzorkiem wszystkie zamki i zabezpieczenia, które miały utrzymywać cały czas drzwi zamknięte. Odwrócił się prędko i uważając, aby nie wywołać większego hałasu podszedł czym prędzej do Jeona.
— Jeongguk... Jeongguk... — powtarzał szeptem, szarpiąc go za ramię. — Obudź się, do cholery.
— Taehyung? Co się dzieje? — wymruczał sennie Jeon, gdy brunetowi wreszcie udało się go zbudzić. Podniósł się odrobinę i chwycił nadgarstek towarzysza, gdy ten nie przestawał go szturchać.
— Musimy uciekać, tutaj nie jest bezpiecznie. Do mieszkania naprzeciwko dobija się jakaś banda psychopatów, nie minie chwila, a do nas też zaczną. Jeongguk, kurwa mać, musimy uciekać — wyjaśniał chaotycznie. Strach ponownie wziął nad nim górę i nie potrafił się opanować.
— Hej, hej, hej — Jeongguk chwycił twarz mniejszego w dłonie, chcąc uniemożliwić mu ruszanie głową na wszystkie strony, i aby skupić całą jego uwagę na nim. — Zaraz stąd wyjdziemy, spokojnie. Hej, spójrz na mnie — wzmocnił swój uścisk, aż Taehyung wreszcie na niego spojrzał. — Uspokój się, nerwy tutaj nie pomogą. Musimy być cicho, żeby nas nie usłyszeli, tak? Weźmiemy wszystko co będzie nam potrzebne i uciekniemy schodami pożarniczymi. Nikt nas nie zobaczy, okej? Ukryjemy się w innym miejscu i będziemy bezpieczni. Spróbuj się uspokoić. Wdech i wydech, wdech i wydech, na spokojnie — mówił spokojnie do bruneta. Ten po kilku chwilach wyrównał oddech i dał się poprowadzić Jeonggukowi. On sam nie był w stanie myśleć racjonalnie, więc w tamtej sytuacji polegał w stu procentach na czarnowłosym.
Jeon nawet nie sprawdzał, czy jego towarzysz mówił prawdę. Po jego zachowaniu mógł śmiało stwierdzić, że nie kłamał. Taehyung był bardziej przerażony, niż wtedy, gdy dokonał pierwszego morderstwa. To było niebywałe jak ten mógł się przerazić wizją śmierci, od której Jeongguk chciał go tak uchronić. Teraz role się zamieniły. Wcześniej to Kim zajmował się nim, a teraz to on musiał zająć się Kimem.
Zapakował broń i odrobinę jedzenia do małego plecaka, który znalazł w jednym z pokoi i chwycił Taehyunga za rękę, miażdżąc ją w stalowym uścisku. Pociągnął go w stronę okna, za którym znajdowała się ich szansa ucieczki i zamarł w bezruchu, słysząc jak ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Zacisnął mocno szczękę i otworzył czym prędzej okno, pchając od razu Kima, aby wyszedł jako pierwszy. Odwrócił się i zeskanował pomieszczenie, czy aby na pewno zabrał wszystko ze sobą i czy mieszkanie nie wygląda, jakby przed chwilą ktoś w nim był.
— Guk, chodź już — zaskomlał dalej przerażony Taehyung i pociągnął go za rękaw bluzy, aby ponaglić jego wyjście z pomieszczenia.
Jeon przełożył sprawnie obie nogi i znalazł się w mgnieniu oka obok swojego towarzysza. Podał mu plecak, który ten ochoczo przyjął i chwycił po bokach okno, aby zamknąć je jak najbardziej. Gdy to mu się udało, wyrwał z rąk chłopaka torbę i założył ją szybko na plecy. Ponownie złapał jego dłoń i pognali razem schodami na dach. Teraz mogli tylko błagać, aby żaden z mężczyzn, którzy w tym samym czasie wyważyli drzwi mieszkania nie zorientowali się, że okno było tylko domknięte, a nie zamknięte.
Upewnili się, że na dachu nikogo nie było i wbiegli na niego, chowając się od razu za jednym z kominów. Jeongguk wyjrzał zza niego i przeskanował odległość do przeskoczenia na sąsiedni budynek. Taehyung w tym samym momencie drgnął, gdy usłyszał głośne śmiechy z jednego ze sklepów z odzieżą. Najwyraźniej jakaś banda dziewczyn postanowiła wyjść sobie na darmowe zakupy.
— Co teraz zrobimy? — zapytał Taehyung, rozglądając się, czy aby na pewno nikt nie raczył ich powitać niezapowiedzianą wizytą.
— Musimy się jakoś przedostać na tamten budynek — kiwnął głową w jego kierunku. — Potem spróbujemy zejść na sam dół i się z niego wydostać, a później... co będzie to będzie.
— Czekaj, ty chcesz przeskoczyć na ten dach czy jak?
— A jak chcesz się na niego inaczej dostać? — Jeongguk odwrócił się w jego stronę z uniesioną brwią.
— Mówisz o tym, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie! Nie jestem Spider-Manem! — oburzył się drobniejszy.
— Ja Iron Manem też nie jestem i nie narzekam — mruknął pod nosem czarnowłosy.
— Jeongguk!
— Ciszej, jeszcze ktoś nas usłyszy.
— Przepraszam, przez chwilę zapomniałem w jakiej sytuacji się znajdujemy — Taehyung złapał się za kark zestresowany. Westchnął zmęczony, zamykając oczy. — Jaki ja jestem tępy.
— Nie jesteś tępy, nawet tak nie myśl — Jeon odwrócił się w jego stronę i usiadł obok niego, opierając się o ceglaną ścianę.
— Prawie dzięki mnie wpadliśmy i ktoś już nas mógłby zestrzelić, a ty mi mówisz, że nie jestem tępy?
— Nie jesteś tępy. Cieszę się, że chociaż przez chwilę zapomniałeś o całym tym gównie, w którym siedzimy i pozwoliłeś sobie na chwilę żartów — wyjaśnił z powagą Jeongguk. — A i lubisz Iron Mana?
— Nadal uważam, że jednak jestem głupi — wymamrotał dwudziestolatek. — I tak, lubię, ale moją miłością jest Batman.
— Okej, to przejdzie — rzucił z przekąsem Jeongguk, na co Taehyung zaśmiał się cicho, uderzając go w ramię. Czarnowłosy również się uśmiechnął, chwytając się za miejsce uderzenia, udając, że bardzo cierpi z powodu, aż takiej agresji ze strony bruneta.
— Dobra, chodźmy już lepiej — mruknął Taehyung, powoli przenosząc się do kucania.
— Nie niszcz tej chwili, Spider-Manie — sapnął Jeon, robiąc głupią minę, którą ponownie roześmiał towarzysza.
— No dobra, Iron Manie — odpowiedział z rozbawieniem Kim. — Pokazuj jak skaczesz po dachach.
— Już się robi — Jeongguk wstał i ukłonił się teatralnie, zaraz po tym wystawiając rękę do bruneta, aby pomóc mu wstać.
•
trochę przekomarzania im się przyda
CZYTASZ
❝THE PURGE❞ taekook
Fanfic❝ja nie będę próbował zabić ciebie, jeśli ty nie będzie próbował zabić mnie❞ |criminal, murders, violence, topjk| !! mocne gify w rozdziałach inspirowane serią filmów ''the purge'' © rvxvkv | 2018