-Chej hłopaki co robicie? - zapytałam wchodzonc mimo rze dobże widziałam rze Kłebo sobie coś pisze a Taco robi piling dłoni.
-Pisze sobie - odpowiedział mi Kłebo
-A ja robie piling dłoni - burknoł Taco
-Ha! Wiedziałam! Pszejrzałam was na wylot! - pomyślałam sobie - Naprawde dobry ze mnie Doktur Hałs czy tam inny Szelrok Hołms.
-To fajnie - odpowiedziałam im.
-Gasimy światła i idziemy spać - znuf kszyczał jakiś policjant
-Nie bendzie mi muwił jak mam rzyć! - powiedziałam rysujonc nagiego Taco na stoliku nocnym.
-Zamknij sie i śpij. - powiedział Taco gaszonc mi lampke. Ale jest wuadczy. Lubje takich. Pszytuliłam sie do Taco, ale ten mnie odepchnoł tak, rze asz spadłam z łuszka. Lubje takich bed bojuw. Znuw położyłam sie na łużku i znuw sie w niego ftuliłam. Kolejny raz mnie odepchnoł. Zadziorny. Podoba mi sie co raz bardziej.
Nje mjałam jusz ochoty na dalsze łuszkowe pszygody wjenc połorzyłam sie obok Taco i zasnełam.
Śnił mi sie nasz ślób. Byli tam wszyscy! Mama, tata, kócharka, szofer, Kebap, Kłebo, ja, Taco, nawet lezba tam była! Była mojom śfiatkowom. Śfiatkiem Taco był oczyfiście Kłebo a ślubu udzielała nam policjantka. Nadal była óbrana po policjancku.
Muj sen pszerwał kolejny ópadek.
-Ups. Sory. - powiedział Taco i minoł mnie wstajonc.
-Nic sie nie stało - otpowiedziałam i podniosłam sie z podłogi. Zbódziłam Kłebo bo była pora śniadania i szliśmy na stołuwke.
CZYTASZ
W rużowym wienzieniu | Taconafide
FanfictionAndżela jest zwykłom nastolatkom. Pewnego dnia trafja do rużowego wienzienia gdzie spotyka Taconafide. Jak potoczom się ich losy? Czy bendom tylko jeść, pić, spać jak tamagoczi? Rzycie to rzart. Moje inspiracje do napisania tego: Paweł Opydo, zDvpy...