11.

220 11 17
                                    

-Chej hłopaki co robicie? - zapytałam wchodzonc mimo rze dobże widziałam rze Kłebo sobie coś pisze a Taco robi piling dłoni.

-Pisze sobie - odpowiedział mi Kłebo

-A ja robie piling dłoni - burknoł Taco

-Ha! Wiedziałam! Pszejrzałam was na wylot! - pomyślałam sobie - Naprawde dobry ze mnie Doktur Hałs czy tam inny Szelrok Hołms. 

-To fajnie - odpowiedziałam im.

-Gasimy światła i idziemy spać - znuf kszyczał jakiś policjant

-Nie bendzie mi muwił jak mam rzyć! - powiedziałam rysujonc nagiego Taco na stoliku nocnym.

-Zamknij sie i śpij. - powiedział Taco gaszonc mi lampke. Ale jest wuadczy. Lubje takich. Pszytuliłam sie do Taco, ale ten mnie odepchnoł tak, rze asz spadłam z łuszka. Lubje takich bed bojuw. Znuw położyłam sie na łużku i znuw sie w niego ftuliłam. Kolejny raz mnie odepchnoł. Zadziorny. Podoba mi sie co raz bardziej. 

Nje mjałam jusz ochoty na dalsze łuszkowe pszygody wjenc połorzyłam sie obok Taco i zasnełam.

Śnił mi sie nasz ślób. Byli tam wszyscy! Mama, tata, kócharka, szofer, Kebap, Kłebo, ja, Taco, nawet lezba tam była! Była mojom śfiatkowom. Śfiatkiem Taco był oczyfiście Kłebo a ślubu udzielała nam policjantka. Nadal była óbrana po policjancku. 

Muj sen pszerwał kolejny ópadek.

-Ups. Sory. - powiedział Taco i minoł mnie wstajonc. 

-Nic sie nie stało - otpowiedziałam i podniosłam sie z podłogi. Zbódziłam Kłebo bo była pora śniadania i szliśmy na stołuwke.

W rużowym wienzieniu | TaconafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz