18.

182 9 21
                                    

-Taco? - nie mogłam ówieżyć

-Co ty tó jeszcze robisz? - zapytał Kłebo

-Stfierdziłem rze mószę wrucić - otpowiedział

-Po co? - dopytywau Kłebo

-Bo srobiłem coś gópiego i mósze to naprawić

Patszyliśmy na niego nie wiedzonc o co mó hodzi.

-Andżela ja cie koham! Nie hciałem w to wieżyć ale jak jusz wyszedłem z wienzienia to brakowało mi cie najbardziej ze fszystkiego! No morze zaraz po robieniu ponpek w rużowym wienzieniu, dźganiu fasoli i tym typie ktury hciał sie dzielić kromkom. Ale nie liczonc tego to ciebie brakowauo mi najbardziej! Koham cie słyszysz?!

-Taco ale ja cie jusz nie koham. Miaueś sfojom szanse i jej nie wykoszystaueś.

-Nie to nie - otpowiedział i potszed do Kłebo

-Hcesz sie ze mnom pszejść?

-Pewnie

Zawołali policjanta rzeby ich wypuścił na spacer. Po jakiejś minócie ja tesz chciałam wyjśc ale mnie nie hciał wypóścić głópek. Na szczenście nie spacerowali zbyt dugo.

-Mósimy zerwać - pszywitał mnie Kłebo

-Ale jak to Kłebo

-Tak to

-Aha. Ale muwiłeś rze mnie kohasz!

-Ale jusz cie nie koham!

Taco óśmiehał sie hytrze. Mósiał maczać f tym palce.

-Co sie gapisz - zapytau mnie zaóważajonc rze sie na niego gapie.

-Jak mogłeś mi to zrobić?! Jak oboje mogliście?!

-Takto!

I zaczeli znuw robić ponpki w rużowym wienzieniu. To było najgorsze co mogło mi sie pszytrafić w rzyciu! Muj hłopak ze mnoł zerwał wjenc znalazłam nowego ale ten stary wrucił i jak odżuciłam jego zaloty to odbił mi hłopaka! No gożej być jusz chyba nie morze.

W rużowym wienzieniu | TaconafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz