Weszłam do łazienki dziefczyn. Wszystkie jusz były podczas konpieli. "Ale dechy" pomyślałam.
-Hej! Choć tótaj! - zawołała mnie ta lezba, którą spotkałam wcześniej. "A co mi tam, oby mi tylko mydło nie zpadło" pomyślałam i poszłam do niej. Odwinełam rencznik i zaczełam sie myć. Nie skomentowała moich cycków rzal :(.
-Co tam u Taco? - zapytała mnie lezba
-A co ma być? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie rzeby nadać sobje gangsterski stajl.
-To ty jesteś tom laskom co ma cele z Taco? - odezwała sie lanpucera po mojej lewej
-I z Kłebo?! - kszykła kolejna lanpucera
-Co was to obchodzi? - warkłam na nie. Wjencej sie nie odezwały, ale wrzystkie cały czas sie na mnje gapiły.
-Czyli... Otpowiesz na moje pytanie?
-Taco robi ponmpki w rużowym wienzieniu.
-Nadal? Ahhhh ten Taco - westchła rozmażona lezba.
-Co taka rozmażona? Pszecierz jesteś lezbą?
-Jestem bi
-Aha
Zamilkłyśmy. Postanowiłam przerwać tom cisze
-To wolisz rzebym muwiła lezba czy bi na ciebje?
-Obojentnie. A tak naprawde mam na imię Ola
-Lanpucersko. Bede muwić lezba.
-Mi pasóje. Nigdy wczesniej nie miałam ksywki. Za co siedzisz?
-Spowodowałam wypadek bo mósiałam kópić gazetke z Taco
-Rozómiem, powinni cie óniewinnić. To był warzny powud.
-Wiem, ale teraz bede mogła nie tylko czytać jak robi ponmpki w rużowym wiezieniu, ale tesz patrzeć jak robi ponmpki w rużowym wienzieniu.
-Racja, opłacało sie podwujnie
-No wiem.
Znuf nastała cisza. Zkończyłyśmy brać prysznic.
CZYTASZ
W rużowym wienzieniu | Taconafide
FanfictionAndżela jest zwykłom nastolatkom. Pewnego dnia trafja do rużowego wienzienia gdzie spotyka Taconafide. Jak potoczom się ich losy? Czy bendom tylko jeść, pić, spać jak tamagoczi? Rzycie to rzart. Moje inspiracje do napisania tego: Paweł Opydo, zDvpy...