Dziś był jeden z tych dni, gdzie przed pracą trenowałam na boisku. Oznaczało to wcześniejszą pobudkę niż zazwyczaj. Punkt szósta byłam już na nogach. Zjadłam śniadanie, wypiłam kawę i poszłam się ogarnąć. Tym razem postawiłam na krótkie, czarne spodenki i top sportowy, a do torby spakowałam korki. Oczywiście wsadziłam tam jeszcze ubrania na przebranie. Nie będę przecież paradować przez cały dzień w połowie roznegliżowana. Minęło pół godziny, a ja byłam już gotowa do osobistego treningu z samą sobą. Na rozgrzewkę pobiegałam sobie parę minut, a potem ustawiłam piłkę na środku boiska, a pachołki na tej samej linii, tak, aby kierowały prosto do bramki. Moim zadaniem był slalom, a na koniec celny strzał. Przy każdym ruchu czułam, jak moja skóra na plecach i ramionach się naciąga. Fakt, było dziś gorąco, ale nie wiem, kiedy się spaliłam. No, cóż, nie takie rzeczy się robiło. Zbagatelizowałam ból i wzięłam się do roboty. Slalom wyszedł perfekcyjnie. Zatrzymałam się przed piłką, ustawiłam i gol. Celny strzał. Usłyszałam głośne oklaski, czyżby mojej wyobraźni brakowało widowni, więc sama sobie ją wymyśla? Chyba, nie jest ze mną za dobrze. Ale, chwila, one są głośniejsze. Odwróciłam się, a parę metrów przede mną stał James: - Z dnia na dzień imponujesz mi co raz bardziej.- przeskanował mnie wzrokiem, tak jak zazwyczaj robił to Ronaldo. - Co robisz o siódmej rano na stadionie? Trening macie o jedenastej, czyż nie? - Owszem, mamy. Szczerze, coś mnie tu ciągnęło i chyba już wiem co. - To, teraz ty mi pokaż, co potrafisz. Przynajmniej się przydasz.- kopnęłam do niego piłkę, a on ją przyjął. Ustaliliśmy, że zagramy krótki mecz jeden na jeden. Krótki mecz trwał dwie i pół godziny i zakończył się tym, że James wygrał. Poszłam po wodę, która leżała w narożniku, gdy się schyliłam, poczułam bardzo nieprzyjemny ból i dotyk ręki: - Gdzieś ty się nauczyła tak grać?- usłyszałam nad sobą, bo ja już zwijałam się z bólu na ziemi. - Rodriguez, zabiję cię!!- spojrzał zdezorientowany, a ja odsłoniłam ramiączko, pokazując spalone ramię. - Auć, sorry, nie zauważyłem.- ukucnął przy mnie, a w tej samej chwili pojawiła cała drużyna. Nic dziwnego, jak za dziesięć minut zaczynają trening. - Leah! Co ci jest? Już ci pomagam!- był na prawdę przejęty, podbiegł szybko i złapał mnie od tyłu za biodra. - Łapy przy sobie Cris!- gdyby można było zabijać wzrokiem, to on z pewnością, by już nie żył. - James, nie wiedzieliśmy, że nokautujesz dziewczyny.- Bale musiał się odezwać, kto jak kto, ale on traktował wszystkie istoty płci damskiej jak księżniczki. Za to go lubiłam. - Nie wiem, czy wiecie, ale nasza piękna pani psycholog gra lepiej niż nie jeden z was.- teraz sobie nagrabił, miał siedzieć cicho. - No to gramy, Leah udowodnij nam to. - Niech wam będzie, ale ja bym na waszym miejscu uciekała.- wylądowałam w drużynie z Balem, Marcelo i Ramosem, a w przeciwnej był Ronaldo, James, Benzema i Modric. Każdy robił za każdego, bramkarzem też byli wszyscy. Reszta stwierdziła, że będzie robić za kibiców. Od razu było widać, że chłopcy dają mi fory, to był ich błąd. Na razie przegrywamy, muszę coś strzelić. Szykuje się dobra akcja. Marcelo podał do Sergiego, on do Garetha i w ten o to sposób podał mi przed bramką, a ja pięknie z przewrotki zakończyłam tą akcję. Nikt nawet mi nie pogratulował, stali jak wryci i patrzyli się na mnie. Wyglądało to komicznie, jakby odtwarzali moje poczynania. Ronaldo powiedział, że nie może przegrać z drużyną, w której jest baba, więc musimy jeszcze trochę pograć. "Doliczone" piętnaście minut skończyło się jedynie na tym, że Ronaldo leżał, bo próbował mnie wyminąć, ale coś mu się nie udało. Nie ze mną te numery. Zabrałam piłkę Crisowi, ale na mojej drodze pojawił się James. Życie mu chyba nie miłe. Chciałam go zmylić, wyszło mi to, ale nie w taki sposób, jaki chciałam. Właśnie na nim leżałam, a moje oczy wpatrywały się w ciemne oczy Kolumbijczyka. Zaśmiał się tylko i złapał mnie w talii, zmieniając miejsce, bo teraz ja znajdowałam się pod nim. Przybliżył się, znów czułam jego oddech na swojej szyi, przeszły mnie ciarki: - Myślałem, że będzie łatwiej cię rozgryźć. - A ja myślałam, że dasz mi święty spokój. Nie znasz słowa "nie"? - Rodriguez!! Jesteś nowy, a już masz u mnie minusa. A ty Leah, gdybyś była chłopakiem, to grałabyś u mnie w pierwszym składzie. Obserwowałem cię przez cały czas. Dziewczyno, czemu się marnujesz w pracy psychologa?- nie panowałam nad tym, ale spłynęła mi łza, którą szybko starłam. Od razu by coś podejrzewali, a wystarczało mi na razie wrażeń.- Halo, ziemia do Leah! Gdzieś ty odpłynęła? - Yyy.. Tak, znaczy przepraszam, zamyśliłam się. Piłka to hobby, nic więcej. - No, cóż, ja na to nic nie poradzę, zastanów się nad tym. Nie zmarnuj takiej szansy.- zmarnowała się, gdy byłam znoszona na noszach z boiska i nic tego nie zmieni. - Ja już muszę iść, nie przeszkadzam w treningu. Faktycznie, miałam co robić. Musiałam się jeszcze przebrać, bo wciąż byłam w stroju. Plus, mam umówione dziś trzy spotkania. Ronaldo ma jakiś problem. Bale chciał tak po prostu pogadać o życiu i co najdziwniejsze , trener powiedział, że wpadnie. Nie sądzę, że chciałby rozmawiać ze mną o swoich problemach, coś musiało się stać. Ogarnęłam się sprawnie, moim błędem był wybór białej sukienki. Pięknie dopasowywała się do czerwonych ramion i pleców. Zostałam w trampkach, moje stopy potrzebują odwyku od obcasów. Niespodziewanie do moich drzwi zapukał trener, gdy go zobaczyłam serce podskoczyło mi do gardła: - Mogę? - Wnioskuję, że coś się musiało stać. Coś poważnego? - Nie chcę ci zabierać czasu, więc powiem wprost.- to nie zwiastowało niczego dobrego. - Zauważyłem, że nie jesteś obojętna Jamesowi. Znasz zasady, żadnych relacji po za pracą nie toleruję, to po pierwsze. A po drugie, nie chcę, żeby cię skrzywdził. Jest od ciebie o dziesięć lat starszy. Czy to nie za dużo?- z jego ust zabrzmiało to bardziej realistycznie, niż w mojej głowie. - Spokojnie trenerze, trzymam się zasad. Daję mu do zrozumienia, że nic z tego nie będzie, ale to już nie moja wina, jak on to sobie zinterpretuje. - Dobrze, a więc będę musiał porozmawiać i z nim.- coś czuję, że wpakowałam się w niezłe bagno.- A teraz, już ci nie przeszkadzam, bo widzę, że masz co robić. Wstał i wyszedł nic już nie mówiąc. Próbowałam zapomnieć o tej rozmowie, ale było to trudne. Zajęłam się jakąś papierkową robotą, miałam coś podpisać. Poszłam do toalety, a gdy wróciłam na fotelu siedział już Gareth. Usiadłam naprzeciwko niego i zaczął mi coś opowiadać. Nie mogłam się skupić na jego słowach, raz na jakiś czas tylko kiwałam głową. Poruszyły mnie słowa trenera, nigdy nie lubiłam być o coś oskarżana. Tym bardziej o romans: - Co o tym myślisz, Leah? Leah, czy ty w ogóle mnie słuchasz?! - Przepraszam, nie mogę się dziś skupić.- to akurat była prawda. - Widzę, że nie masz dziś humoru do gadania, więc pogadamy innym razem. - Pa i sorry jeszcze raz. - Nic się nie stało.- niestety stało i to dużo. Mam nadzieję, że Cris się dzisiaj nie pojawi. Jedyne na co było mnie w tamtej chwili stać to usiąść na parapecie i oglądać tętniącym życiem Madryt. Zawsze lubię to robić w wolnym czasie, odpręża mnie to. Przy okazji schodzą ze mnie całe emocje, tym razem zeszły, aż za mocno, bo tusz, którym wcześniej pomalowałam rzęsy, spływał po moich policzkach. Zamknęłam oczy, by dać większy upust łzom i schowałam głowę w kolanach. Nagle poczułam, że ktoś mnie obejmuje i podnosi z parapetu mocno przytulając do siebie. Właśnie tego potrzebowałam, ciepła i miłości: - Mów, co z tobą? Myślisz, że nie widziałem, jak przed trenerem wycierałaś łzy?- szeptał patrząc mi się prosto w oczy. - James, ja nie mogę. Nie mogę tego robić.- muszę to skończyć, nie chcę stracić pracy. - Ale o co chodzi? W czym jest problem? - Nie udawaj, że nie widzisz. Zbliżamy się do siebie. Jakimś cudem, zawsze w gorszych chwilach, pojawiasz się ty. Ocierasz mi łzy, pocieszasz. Nie mogę, po prostu nie mogę. Nie chcę stracić pracy, przez głupi związek z tobą. Znamy się za ledwie trzy dni, a traktujesz mnie jak swoją dziewczynę, a do tego nie mogę doprowadzić. Nie wspominając o tym, że jesteś ode mnie dziesięć lat starszy, ja...- wykrzyczałam roztrzęsionym głosem- ja... jestem dla ciebie dzieckiem.- nie kontrolowałam tego, ale znów się rozpłakałam. Złapał mnie za nadgarstki, przyciągnął do siebie i pozwolił wtulić w swój tors, czułam jego głowę na swojej. Otulił mnie z każdej strony: - Hej, spójrz na mnie.- ledwo, ale to zrobiłam.- Nie wiem, co się stało, ale, czy byłbym tutaj, teraz z tobą, gdybym tak o tobie myślał?- otworzyłam usta, bo nie wiedziałam co odpowiedzieć, lecz one momentalnie przylgnęły do warg Kolumbijczyka.
***
Zakończenie rozdziału w takim momencie, ehh. Czy długość rozdziałów wam odpowiada? Bo mi najlepiej czyta się właśnie takie, a jak jest u was?
CZYTASZ
Football At Work
Genç KurguTrudno skupić się nad czymś, gdy wciąż ktoś cię rozprasza. Jednak siedemnastoletnia Leah, która w tak młodym wieku została psychologiem sportowym, radziła sobie z koncentracją, czasem, aż za bardzo. Początkowo miała zostać sportowcem, lecz kontuzja...