21. „Nie ma takiego czegoś jak miłość."

3.3K 71 1
                                    

Wytarłam jak najszybciej swoje łzy. Zaczęłam szukać swojego telefonu, zapominając, że nie mam go przy sobie.

- Nic.- próbowałam go zbyć.

- Jane...- złapał mnie za rękę.- Kto to jest Aiden?

- Nie chcę o tym gadać.- szepnęłam.- Innym razem Isaac. Innym razem. Zawieź mnie do domu.

- Dobrze.- przytulił mnie do siebie.

Posprzątaliśmy i wróciliśmy do auta. Jak najszybciej znaleźliśmy się pod budynkiem. Poprosiłam chłopaka, aby został dziś na noc. Nie chcę być sama.

Kiedy przekroczyłam próg mieszkania spojrzałam na zegar. Była trzecia w nocy. Trochę się zasiedzieliśmy. Pokierowaliśmy się do mojego pokoju w krępującej ciszy. Zapaliłam światło, ale od razu tego pożałowałam, ponieważ zabolały mnie oczy.

- Chyba wiesz gdzie wszystko jest także czuj się jak u siebie.- westchnęłam kierując się do łazienki.

Zrobiłam siusiu i umyłam zęby. Związałam włosy w koka, a następnie opuściłam łazienkę. W oczy rzucił mi się blondyn leżący w moim łóżku. Był odwrócony w drugą stronę, więc wykorzystałam tą chwilę, aby się przebrać w piżamę z królikami.

Isaac pov;

Blondynka spała przytulona do mnie. Wyglądała pięknie. Nagle poczułem na swojej ręce łzy. Musiało jej się śnić coś złego.

- Ale Aiden czy ty... czy ty ćpałeś?- usłyszałem cichy głos dziewczyny. Nie wiedziałem czy mam ją obudzić czy nie.

Kto to był Aiden? Czy miał problemy z narkotykami? Może dlatego Jane chciała dystansu? Dlatego, że mogę uczestniczyć w takim życiu jak Aiden. Dobrze, że nie wie o mnie wszystkiego.

Kiedy się obudziła zapytałem ją o to, ale zbyła mnie. Poprosiła, abyśmy wrócili do domu. Przytuliłem ją jak najmocniej potrafiłem, a później odwiozłem pod dom. Stanęliśmy pod nim, ale blondynka nawet nie drgnęła.

- Isaac.- szepnęła.- Możesz dziś zostać na noc? Proszę.

- Jasne. Jeśli tego chcesz.- odpowiedziałem gasząc auto.

Poszliśmy do jej pokoju. Kazała mi się rozgościć, a sama zniknęła w łazience. Postanowiłem przyjrzeć się dokładniej temu pomieszczeniu. Na ścianach wisiały zdjęcia z Chloë, Jack'iem, nawet było zdjęcie z naszej imprezy, no i z... z tamtym dupkiem.

Jane musiała go bardzo kochać. W końcu byli ze sobą dłuższy czas. Ja nie rozumiem tej miłości. Ja nie potrafię kochać, ale ona jest inna. Jest delikatna, urodziwa, piękna. Ma w sobie coś, że chcę spędzać z nią czas, chcę ją poznawać.

Ściągnąłem zdjęcia z ściany i wyrzuciłem je do kosza. Może będzie na mnie zła, ale nie są jej już potrzebne.

Po chwili usłyszałem lekko skrzypiące drzwi. Nie odwróciłem się czekając, aż dziewczyna dołączy do mnie. Nagle jednak zwróciłem swój wzrok do tyłu i wcale tego nie pożałowałem. Zobaczyłem ją w bieliźnie. Ma piękne ciało. Idealne wcięcie w talii, idealne atuty. W jakimś stopniu Jane mogła być moim ideałem, ale nie wierze w takie coś jak miłość.

Odwróciłem głowę dalej czekając. Poczułem małą istotkę wchodząca pod kołdrę, a na moje usta wkradł się lekki uśmiech. Sam nie wiem z jakiego to powodu.

Przewróciłem się na drugą stronę, aby mieć z nią kontakt wzrokowy.

- O czym tak myślałeś?- zapytała wpatrując się w moją twarz.

- O niczym.- odpowiedziałem.

- Okej.

Nastała cisza. Blondynka zamknęła oczy wtulają się w mój tors. Już po chwili wiedziałem, że zasnęła.

- Dobranoc malutka.- szepnąłem.

***

Rano obudziłem się w łóżku dziewczyny. Nie wiem dlaczego nie wstałem wcześniej. Po prostu byłem za bardzo zmęczony. Mam nadzieje, że nie będzie mi miała tego za złe.

Nie było jej obok mnie. Wstałem z łóżka i pokierowałem się na dół upewniając się wcześniej czy nikogo oprócz nas nie ma w domu. Zastałem ją w kuchni robiąca śniadanie.

- Dzień dobry.- powiedziałem widząc jak coś pichci.

- Cześć. Zrobiłam jajecznice. Siadaj.- oznajmiła, a ja zrobiłem to co kazała.

Na talerzyki nałożyła odpowiednią porcję. Podała mi kawę, a cukier i mleko położyła na stole. Postawiła na środku trochę chleba i zajęła miejsce na przeciwko.

- Zostałeś.- uśmiechnęła się zaczynając posiłek.

- Smacznego. Nie obudziłem się dziś. Chyba byłem za bardzo zmęczony.- wzruszyłem ramionami i sięgnąłem po kromkę.

- Wzajemnie.- odpowiedziała i nastała kolejna krępująca cisza.

Było słychać tylko tykający zegar. Po zjedzeniu postanowiłem pomóc włożyć naczynia do zmywarki. Podczas tej czynności zauważyłem coś czego nie chciałem zauważyć.

- Jane...- zacząłem cicho, a ona odwróciła się w moją stronę.

- Tak?- zapytała z zaciekawionym spojrzeniem.

- Co to do kurwy ma być?- zapytałem ostro łapiąc jej nadgarstek. Dziewczyna natychmiast posmutniała, a jej oczy zrobiły się szklane.- Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie?

- Nie wiem Isaac.- szepnęła niemal niesłyszalnie.- Nie radzę sobie.

- Jane, ale to nie jest dobre rozwiązanie.- wytłumaczyłem głaszcząc pociętą rękę. Delikatnie przejeżdżałem po każdej ranie, czując delikatny ból w okolicach serca.- Nie rób tego więcej. Zadzwoń po prostu do mnie.- wyznałem.

- Dobrze.- była blisko łez.- Przepraszam. Jestem idiotką.- wybuchła płaczem i kolejny raz wtuliła się we mnie.

- Mała, nigdy nie byłaś, nie jesteś i nie będziesz idiotką, rozumiesz?- szepnąłem w czubek jej głowy.

Otuliłem ją swoimi ramionami biorąc głęboki wdech. Czułem, że musiałem to zrobić. Nie dość, że była niziutka i chudziutka, krucha na wierzchu to jeszcze w środku. Nie wiedziałem jak mogę jej pomóc, lecz wiedziałem, że chcę. Nie wiem gdzie jest teraz ten dawny Isaac, ale może czas na jakieś zmiany? Może nie jestem naprawdę dupkiem? Co ja pieprze. Jestem nadętym dupkiem.

Później telefon dziewczyny zadzwonił. Została zaproszona przez Chloë na zakupy. Podwiozłem ją motorem w wyznaczone miejsce. Na pożegnanie zamknąłem ją w szczelnym uścisku. Dziewczyna lekko się zdziwiła, ale na jej usta wkradł się piękny uśmiech, następnie sam udałem się do domu.

*

- No nareszcie jesteś.- usłyszałem głos dziadka, kiedy przekroczyłem próg domu.- Czyżby nasz mały Isaac znalazł sobie dziewczynę?- zaśmiał się klepiąc mnie po ramieniu.

- Nie dziadku. Nie ma takiego czegoś jak miłość.- stwierdziłem szczerze.

- Oj jeszcze się przekonasz wnusiu. Przekonasz się.- pokręciłam głową babcia.

- Isiii!- krzyknęła malutka istotka biegnąca w moją stronę. Wziąłem ją na ręce, a następnie pocałowałem w policzek.

- Mam już swoją dziewczynkę.- uśmiechnąłem się do niej, a ona zachichotała.

Położyłem ją na ziemi, aby wróciła do swojego pokoju. Sam udałem się na górę do siebie. Odpaliłem jednego papierosa podłączając telefon. Kiedy zgasiłem go otworzyłem okno, żeby przewietrzyć pomieszczenie. Przydało by się tu też posprzątać. Brudne rzeczy złożyłem w kupkę, a później wrzuciłem je do pralki. Biurko zostawiłem w spokoju. Nagle przyszła do mnie jakaś wiadomość.

Od: Leo
Dzisiaj, 23.

Wziąłem głęboki oddech wypuszczając go ze świstem. Wiedziałem, że muszę tam być.

Bloated assholeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz