46. „... się zakochał?"

2.7K 69 7
                                    

Wyszłam z łazienki i spojrzałam na przyjaciółkę.

- I co?!- krzyknęła.

- Uspokój się, trzeba poczekać kilka minut.- warknęłam.

- Spokojnie. Poczekamy.- oznajmiła.

Siedziałyśmy w ciszy. Zdenerwowana stukałam paznokciami o blat biurka czekając na ten jebany wynik. Gdy minął odpowiedni czas wróciłam do łazienki i spojrzałam na test.

Dwie kreski. Dwie jebane kreski.

Zaczęłam płakać. To nawet nie było płakanie tylko wycie. Mam dopiero dziewiętnaście lat, w planach colleg, a Isaac nawet nie jest moim chłopakiem. W tym momencie mam ochotę się zajebać.

Po chwili znalazłam się w ramionach przyjaciółki. Próbowała mnie uspokoić, ale to na nic.

- To tylko test, właściwie testy. Nie wiadomo czy pokazują prawidłowy wynik. Musimy iść z tym do ginekologa. Moja ciocia mogłaby cię jutro przyjąć mimo, że będzie niedziela. Zadzwonić do niej?

- Jak chcesz.- powiedziałam.- Ja mam dość.

***

Czekałyśmy pod budynkiem na ciotkę Chloë. Miała przyjechać i sprawdzić czy to prawda, że jestem w ciąży. Jeśli tak to muszę zniknąć. Muszę to sobie poukładać, odciąć się.

- Usiądź proszę ja się przygotuje.- oznajmiła kiedy weszłyśmy do gabinetu.

Zajęłam miejsce na fotelu i czekałam niecierpliwie. Starsza o kilka lat od nas brunetka podeszła do mnie i przygotowała mnie do badania. Przejeżdżała powoli dziwnym urządzeniem po moim brzuchu uważnie patrząc na monitor.

- To już drugi tygodzień. Będziesz mieć dzidziusia.- powiedziała z uśmiechem.

Automatycznie zrobiło mi się słabo. Ułożyłam głowę ponownie na oparciu, aby odetchnąć.

Będziesz mieć dzidziusia.

Te słowa właśnie niszczą mi życie. Nie chodzi mi o dziecko, lecz o to co teraz będzie. Nie myśle nawet o jego aborcji czy oddaniu, ale jestem w dupie. Głębokiej dupie.

Po moich policzkach leciały łzy. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Przyjaciółka odwiozła mnie do domu, a później sama wróciła do siebie. Musiałam zostać sama.

Wbiegłam na samą górę. Wyjęłam torbę z szafy i zaczęłam pakować do niej rzeczy. Nie brałam kosmetyków. Nie były mi one tam potrzebne. Wzięłam słuchawki, pieniądze oraz telefon i wyszłam. Muszę przestać pić i palić. Dla dobra dziecka.

Issac pov:

W końcu dziś mieliśmy wrócić. Była szesnasta, a my już siedzieliśmy w aucie wyruszając w podróż powrotną. Mamy zamiar wstąpić jeszcze do jakiegoś maka, dlatego tak wcześnie.

Minęły dwie godziny, aż w końcu zajechaliśmy. Leo zostawił mnie pod domem Jane. Chciałem się z nią zobaczyć, ponieważ nie odpisywała, ani nie odbierała telefonu. Martwiłem się.

Może powinienem poczekać do jutra, ale nie potrafię. Wspiąłem się do jej okna lecz nikogo nie było w pokoju. Postanowiłem zadzwonić do drzwi. Nikt nie otworzył. Możliwe, że pani Walker była w pracy. Będę musiał jednak poczekać do jutra.

*

Przeciągnąłem się, a później wstałem na równe nogi. Ruszyłem do łazienki, aby wziąć szybki prysznic i zrobić siku. Po wykonaniu tych czynności ubrałem się w granatowe jeansy i szarą bluzę. Pogoda robiła się coraz zimniejsza. Nic więcej nie musiałem zrobić, dlatego zszedłem na śniadanie.

Od razu przywitała mnie Rose z nowym rysunkiem dla mnie. Kolejny trafi do teczki. Może wiele chłopaków, by to wyrzuciła, ale wiem ile pracy w to wkłada i chce jej to pokazać w przyszłości, ponieważ jej rysunki są naprawdę piękne jak na ten wiek.

Zjadłem szybki posiłek i pokierowałem się do motoru. Miałem dużo czasu, więc jechałem zgodnie z przepisami. Zaparkowałem na wolnym miejscu i zszedłem z niego.

Na schodach zauważyłem już Cody'iego i Jack'a. Przywitałem się z nimi piątką i zająłem miejsce obok.

- Wiecie kiedy będzie Chloë?- zapytałem. Może ona coś wie.

- Powinna zaraz być. Lubi w szkole być przed czasem.- odpowiedział Jack.

Wyciągnąłem telefon i próbowałem ponownie skontaktować się z Jane, ale moje próby szły na marne. Cisza. Nienawidziłem ciszy chyba, że była ona pomiędzy nami. Mam tu na myśli przyjemną ciszę.

Me: Mała martwię się
Me: Odpisz w końcu
Me: Wracaj do mnie..

Schowałem urządzenie zawiedziony. Nie mamy kontaktu przez jeden dzień, a ja już mam dosyć. Tęsknię za nią cholernie, a martwię się jeszcze bardziej. Zależy mi na niej.

Chyba się kurwa zakochałem.

- Hej wam!- wyrwał mnie krzyk rudowłosej.

- No w końcu.- mruknąłem.

- Ale entuzjazm.- powiedziała sarkastycznie.- Co chcesz?

- Wiesz co z Jane? Nie mam z nią kontaktu. Nie odpisuje, nie odbiera. Martwię się.

- Hale się zakochał?- uniósł brwi Leo, a ja przywaliłem mu z pieści w ramie.- Ałć.

- Mam to samo.- westchnęła.- Możliwe, że jest u swojej babci.

- Wiesz gdzie to jest?- zapytałem mając nadzieje, że w końcu ją odnajdę.

- Nie mam pojęcia. Byłam tam raz, ale całą drogę przespałam. Napewno jej mama ci pomoże.- odparła.- Jeśli czegoś się dowiesz to dzwoń okej?

- Jasne.- odpowiedziałem.

Pomyślałem chwile i przypomniało mi się, że jej rodzicielki nie było wczoraj już po osiemnastej. Możliwe, że rano będzie w domu. Ignorując ekipę podbiegłem do motoru i ruszyłem szybko. Muszę ją kurwa znaleźć.

Zaparkowałem pod domem i podeszłem do drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem czekając aż ktoś mi otworzy. Miałem szczęście.

- Dzień dobry.- powiedziała z uśmiechem.

- Dzień dobry.- zacząłem.- Czy Jane jest może u dziadków?

- Tak. Chciała się odciąć, ale widziałam, że potrzebuje cię.- mruknęła.- Mieszkają na **********. Jedź tam i porozmawiaj z nią.

- Już tam jadę.- odpowiedziałem i wróciłem po maszynę.

Droga zajęła mi czterdzieści pięć minut. Nie powiem, że nie było mi ciężko, ale dla niej warto. Stanąłem pod właściwym domkiem. Prezentował się ładnie. Ruszyłem w stronę drzwi i zapukałem. Pojawiła się w nich starsza pani. Była niższa ode mnie z dobre dwadzieścia centymetrów. Na jej ustach widniał uśmiech. Wyglądała na pozytywną osobę.

- Witam. Zastałem może Jane?

- Tak. Na górę w lewo.- poinformowała mnie wpuszczając.

Chyba wiedziała kim jestem.

Według jej instrukcji znalazłem się przed odpowiednimi drzwiami. Nie wiedziałem co jej powiem, ale zapukałem. Zdażyło mi się to pierwszy raz. Nie jesteśmy u niej w domu.

- Otwarte!- usłyszałem jej głos i aż zrobiło mi się ciepło na sercu. W końcu ona.

Nacisnąłem na klamkę.

Bloated assholeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz