Już za moment miał rozpocząć się wyścig. Przyjaciele nalegali byśmy znaleźli miejsca gdzieś bliżej toru. Poszłam za nimi paląc kolejną fajkę. Za dużo stresu.
Ustawiliśmy się w końcu tak, że widzieliśmy wszystko. Motory podjechały do lini startu. Od razu zauważyłam jego maszynę. Na środek wyszła dziewczyna ze spodenkami, w których było jej widać pół dupy oraz w bluzce z dekoltem. Ogromnym dekoltem. O twarzy już nie wspomnę. Norma tutaj.
Machnęła chorągiewką, a oni ruszyli. Od początku Isaac prowadził. Trzymałam za niego mocno kciuki. Chciałam, aby wygrał. W ostatnim okrążeniu zaczęło się coś dziać. Jakiś typek dogonił go próbując zatorować mu najprawdopodobniej drogę. Hale stracił panowanie i wjechał w mur. Wszyscy nagle zniknęli, została tylko nasza szóstka. Od razu rzuciłam się w bieg do miejsca zdarzenia.
- Jedziemy z nim na pogotowie!- usłyszałam krzyk Leo.
Ukucnęłam w końcu przy chłopaku. Jego oczy były zamknięte, a on sam nie oddychał. Obok było pełno krwi.
- Odsuń się!- krzyknął Steger biorąc przyjaciela na ręce.
Wszystko działo się tak cholernie szybko. Jack podjechał swoim samochodem. Wziął ze sobą Leo wraz z blondynem na rękach. Odjechali z piskiem opon zostawiając nas tutaj.
- Mam kluczyki od auta Leo.- powiedziała przerażona.- Ale nie jestem w stanie prowadzić.
- Nic nie piłem.- oznajmił Cody.- Chodźcie szybko!
Płakałam i biegłam. Obraz cały czas mi się rozmazywał, ale ignorowałam to. Rudowłosa drżącymi rękoma podała blondynowi kluczyki i pojechaliśmy szybko w stronę najbliższego szpitala. Odpaliłam w samochodzie papierosa. Przed szpitalem wyrzuciłam go biegnąc na rejestracje.
- Dzień dobry.- ledwo wydusiłam.- Przywieziono tu...
- Jane tam są!- krzyknął Cody.
Pobiegłam w tamto miejsce. Drzwi przede mną perfidnie się zamknęły. Automatycznie wybuchłam płaczem.
- Będą go operować. Stan tragiczny.- wytłumaczył Carter.
Siedziałam na krześle z zakrytą przez dłonie twarzą. Wyłam jak małe dziecko. Przeczuwałam, że coś może się stać. Dlaczego pozwoliłam na te cholerne wyścigi?
- No już cii..- usłyszałam koło ucha głos chłopaka mojego przyjaciela.
***
Dopiero jak dostałam tabletki uspokoiłam się trochę. Na korytarzu czekaliśmy już dobre trzy godziny. Chodziłam w tą i z powrotem, aby się ogarnąć. Po chwili zza drzwi wyłonił się lekarz.
- Udało nam się zatamować krwotok, lecz nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Narazie będzie w śpiączce.
Narazie będzie w śpiączce.
Czy to oznacza, że nie będę słyszeć jego głosu przez jakiś czas? Nie będę mogła z nim porozmawiać, powyzywać się? Przytulać i całować? Nie poradzę sobie bez niego.
- Jak to w śpiączce?!- odezwał się Leo.- Na ile?
- Tego jeszcze nie wiemy.- stwierdził.
Znowu zaczęłam płakać. Nie wydobywałam z siebie żadnych dźwięków. Po prostu łzy spływały mi beztrosko po policzkach.
- Można do niego teraz wejść?- zapytała przyjaciółka.
- Tak, ale dziś to wyjątkowa sytuacja. Najwyżej trzy osoby mogą przebywać u pacjenta.- powiedział i zniknął za ścianą.
CZYTASZ
Bloated asshole
Teen FictionCo jeśli dwa zupełnie różne światy się spotkają? Polubią się czy wręcz przeciwnie? Czy ich znajomość przerodzi się w uczucie czy w ogóle nie będzie istnieć? Jane to osiemnastolatka z wieloma marzeniami. Pewnego dnia napotyka tak zwanego dupka na sw...