48. „Nie zdążyłem?"

3K 75 5
                                    

- Jak to w ciąży?- zapytał ze szeroko otwartymi oczami.- Przecież się... cholera.

- Raz nie.- szepnęłam.- Jeśli nie chcesz...

- Nie kończ tego nawet.- warknął.- Nie zostawię cię rozumiesz? Kocham cię Jane.- mruknął i złączył nasze usta w pocałunku. To wszystko się działo tak szybko.

Pierwszy raz powiedział mi, że mnie kocha. Cholera on mnie kocha.

- Nie wiedziałem nawet co to jest miłość, ale dzięki tobie jej doznałem. Od samego początku miałaś w sobie coś, później przywiązałem się do ciebie. Nie przechodziła mi nawet przez głowę myśl, że mogę cię stracić, a teraz już całkowicie wiem, że cię kocham. Cieszę się. Cieszę się cholernie z tego dziecka. Nie jesteśmy nawet ze sobą, znamy się krótko, ale chce spędzić z tobą resztę życia Jane.- wyznał.

Zatkało mnie. Nie wierzyłam, że te słowa wypływają z jego ust.

- Też cię kocham Isaac. Cholernie mocno.- wtuliłam się w jego tors.

***

Przetarłam oczy, a już po chwili zauważyłam, że nikogo obok mnie nie ma. Czy to mogło mi się śnić?

Jestem w jego pokoju. Czyli to jednak nie sen.

- Przyniosłem śniadanie.- drzwi od pokoju się otworzyły, a w nich pojawił się blondyn z tacką?

-  Z jakiej to okazji?- uniosłam brwi ku górze.

- Muszę o ciebie dbać i o naszego synka.- uśmiechnął się.

- Przecież nie znamy jeszcze płci.- mruknęłam kładąc rękę na brzuchu.

- Ale ja wiem, że to będzie chłopczyk.- odpowiedział podając mi posiłek.

Dzień mijał nam dobrze. Nagle Hale wpadł z propozycją wyjścia z domu. Nie widziało mi się to za bardzo, ale czego się nie robi dla własnego chłopaka, chyba już go mogę tak nazwać.

Wstałam leniwie z kanapy i podążyłam do holu założyć trampki.

- Niestety kochanie musimy iść pieszo, ponieważ samochodu jeszcze nie posiadam.- mruknął, a na mojej twarzy pojawiło się niezadowolenie.

Tak bardzo mi się nie chciało.

Po kilku minutach byliśmy przy lodziarni. Isaac kupił mam po shake i poszliśmy dalej. W końcu usiedliśmy w parku.

Przyglądałam się ludziom przechodzącym obok, autom które przejeżdżały na ulicy, chmurą i przysłuchiwałam się ptakom. Z moich namysłów wyrwały mnie czyny blondyna. Schylił się ku mojemu brzuchowi i położył na nim głowę.

- No co tam synek?- powiedział, a na moją twarz wdarł się uśmiech.- Jeszcze jesteś bardzo, bardzo malutki, ale z mamusią już nie możemy się ciebie doczekać.

Isaac Hale był słodki. Nie wiem co się z nim stało, ale wole go takiego.

Pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu był nadętym dupkiem. Całkiem inny człowiek.

- Wracamy już?- zapytał.- Musimy nadrobić lekcje. Trzeba iść do szkoły.- mruknął niezadowolony.

- Nie chcę tam iść.- wydęłam wargi wstając z ławki.- Musimy jeszcze porozmawiać z moją mamą i twoimi dziadkami.- stwierdziłam.

- Na to jest jeszcze czas. Chodźmy do ciebie.

***

Wydostałam się z objęć blondyna, a następnie przeciągnęłam się. Za godzinę mieliśmy zaczynać lekcje. Na szczęście udało sie nadrobić zaległości.

Bloated assholeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz