Rozdział 4

643 71 13
                                    

Pov. Tord

Usłyszałem pukanie do drzwi. Ja tu zaraz zwariuję. Ciągle ktoś do mnie przychodzi. Ja chcę tylko na spokojnie wypełnić te papiery! No, ale będąc Liderem najwyraźniej nie mam takiej możliwości...
-Proszę...-Powiedziałem do osoby za drzwiami która w przeciwieństwie do [T/I], kulturalnie czekała na moją odpowiedź po tym jak zapukała.

Do pokoju wszedł Patryk. On tutaj? Który dzi_? Aha... Miał sprawdzić stan mojego zdrowia psychicznego. By być Liderem trzeba przechodzić takie testy raz na miesiąc. Unika się dzięki temu idiotów, którzy wpadają w jakieś paranoje spowodowane wielkością władzy jaką posiadają i chcą jeszcze więcej. Ja idę całkiem w drugą stronę. Dostaję paranoi, bo posiadam tyle rzeczy, a tego nie chcę...

-Cześć Tord. Wiesz po co przyszedłem?-Powiedział miłym, ale jednocześnie poważnym tonem.
-Tak. Jak mógłbym zapomnieć. Usiądź, zaraz przyniosę coś do picia i jakąś przekąskę.-Wymusiłem uśmiech po czym ruszyłem do kuchni. To taka nasza ,,tradycyja", że gdy Patryk przychodzi ze mną porozmawiać, ZAWSZE przynoszę herbatę i jakieś ciastka. Robię tak, by rozluźnić trochę atmosferę...

Po paru minutach wróciłem do niego i postawiłem na biurku tackę, obok drugiego na której wcześniej znajdowały się kanapki od Hinami...

W pomieszczeniu panowała niezręczna dla mnie cisza, którą Patryk postanowił przerwać:
-Spotkałem na korytarzu [T/I]...-Zaczął. Coś jest nie tak...-Powiedziała mi, że gdy weszła do biura plakałeś... Po pierwsze, uważaj następnym razem. Wiesz co, by się stało gdyby to nie była ona, a ktoś inny.-Spuściłem głowę. Rzeczywiście... Cieszę się, że to była ona. Jakaś inna osoba napewno rozniosła by taką plotkę. Jest tylu ludzi, którzy wykorzystają KAŻDĄ okazję by przejąć moje stanowisko jako Lidera Czerwonej Armii. Gdyby dotarło to do nich...

-Po drugie... Wiem, że to jest dla ciebie trudny temat, ale... Musisz się komuś w końcu wygadać, bo wygląda na to, że ja i Paul nie jesteśmy w stanie tobie pomóc... Sam na pewno zauważyłeś. Z badania, na badanie twoja forma zarówno fizyczna jak i psychiczna spada. Jak tak dalej pójdzie to siebie wykończysz...-Zgadzam się z nim. Moim największym wrogiem w tej chwili jestem ja.

Nienawidzę siebie. Nie rozumiem powodu moich narodzin... Ale dostałem takie życie i staram sobie jakoś z tym radzić.

Jestem świadomy, że Paul i Patryk nie mogą zrobić dużo, a teraz coraz mniej, bo mają wiele na głowie. Z Paulem rozmawiałem ostatnio miesiąc temu. To samo jeśli chodzi o Patryka...
Nie chcę żeby się martwili. Mają i tak wystarczająco dużo problemów...

-Masz jakiś konkretny pomysł?-Spytałem się udając zainteresowanie. Tak naprawdę było mi to właściwie obojętne...
-Szczerze? Mógłbyś powiedzieć o co chodzi [T/I]... Jej pracą jest pomaganie tobie, więc i tak ma z tobą prawie stały kontakt. Do tego myślę, że by cię wysłuchała. Jest inteligentną, miłą osobą, która jest w stanie zrozumieć chyba każdego. Jedyne co musisz zrobić to powiedzieć jej PRAWDĘ o tym jak było.-Tak, tak wszystko ładnie tylko...
-Ona mi nie uwierzy. Nie ma powodów, by miała to zrobić. Dla niej jestem potworem, który na zewnątrz udaje miłego, a tak naprawdę chce tylko zabijać i siać zniszczenie... I tak dając jej tą pracę mocno się naraziliśmy. Nie możemy tak bardzo ryzykować.-Powiedziałem stanowczo, ale w środku... Tak bardzo chciałbym, żeby było to kłamstwo... Ale niestety...

____________________________________

Life is brutal Tord!

...

(-_-)

...

OK...

To tyle...

Mam nadzieję, że nie jest to AŻ TAK złe...

To pa! :D

Eddsworld | Nie wiesz dlaczego... | Tord x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz