Andreas usłyszał pukanie do drzwi i szybko schował niebieską kopertę pod jedną z dużych poduszek na kanapie. Nie mógł pozwolić na to, żeby Stephan to zobaczył. Wysilił się na uśmiech i otworzył. Nie tego widoku oczekiwał. Poznał po oczach swojego ukochanego, że coś jest nie tak.
-Kocie, co się dzieje? Jesteś jakiś nieswój- zapytał, kiedy przez godzinę wymienili ze sobą trzy zdania.
-Niee, wydaje ci się.
-Przecież widzę. O co chodzi? Źle się czujesz?
-Tak, trochę mnie boli kolano po treningu, ale to chyba dlatego, że mieliśmy dłuższą przerwę.
-Ale gdyby coś się działo to byś mi powiedział, prawda?
Stephan przez chwilę się zastanowił nad odpowiedzią, ale w końcu pokiwał twierdząco głową.
Jak Andreas mógł od niego tego wymagać, skoro nie powiedział mu o swoim problemie? O tym zdjęciu i SMSie wcześniej. Czemu oczekiwał szczerości podczas gdy sam nie mówił wszystkiego?
-Zostaniesz na noc?- dopiero kiedy to pytanie wyszło z jego ust, zaczął się zastanawiać czy to na pewno dobry pomysł. Przecież ktoś ewidentnie mu groził, że jeśli nie skończy ze Stephanem to pożałuje. Tylko dlaczego ma żałować, że w końcu jest szczęśliwy?
-Zostanę.
Noc minęła im bardzo powoli. Obaj udawali, że śpią, ale tak naprawdę to głowili się nad tym kto mógł chcieć ich rozdzielić. Powoli docieało do nich, że im więcej czasu będą ze sobą spędzać, tym częściej będą dostawać takie niemiłe niespodzianki jak SMSy czy zdjęcia.
Z drugiej strony, gdyby ten ktoś chciał naprawdę ich wydać przed wszystkimi, to zrobiłby to publikując chociażby na Instagramie zdjęcie, które zrobił im tego dnia,
Zegarek, który wisiał nad szafką nocną wskazywal godzinę 7:58. Andreas pocałował Stephana w ramię i wstał delikatnie z łóżka. Zszedł do kuchni i opierając się o blat , modlił się, żeby woda na kawę zagotowała się możliwie szybko. Niestety, tego dnia musiał się zadwolić ulubioną kawą Stephana, bo niestety zwykła mu się skończyła. Nienawidził jej całym sercem, bo była o smaku waniliowym i zawsze jak ją pił to zbierało mu się na wymioty. Ze względu na to, że Stephan często u niego nocował zawsze miał jej zapas.
Kiedy mieszał łyżeczką w kubku, Stephan zaszedł go od tyłu i objął w pasie. Andreas tak się wystraszył, że przypadkowo wylał całą kawę.
-Ej no! Co ty wyprawiasz wariacie?- odwrócił się w stronę swojego ukochanego, który bacznie go obserwował.
-Czemu mi tak uciekłeś? Chciałem się jeszcze trochę do ciebie poprzytulać, a tu patrzę i pusto- pozwolił się pocałować w czoło i po chwili głośno wciągnął powietrze- Zaraz, co ja czuję? Czy ty pijesz moją kawę?
-Chciałem, ale mi nie pozwoliłeś terrorysto. Muszę się jakoś rozbudzić przed spotkaniem z twoimi rodzicami. A teraz idź się ubierz. Musimy jechać jechać po jakąś koszulę, bo nie mam żadnych eleganckich ubrań, a nie zamierzam pokazać się w pierwszym lepszym t-shircie.
Stephan go posłuchał. Andreas słyszał jego kroki kiedy wchodził po schodach, ale to nie był jedyny dźwięk, który dochodził w tym momencie do jego uszu. Dziwne syczenie budziło jego niepokój. I słusznie. Odwrócił się do blatu, na który chwilę wcześniej wylał kawę. Teraz to nie była czarna plama, tylko biała, musująca substancja, która dosłownie wypalała dziurę w gładkiej powierzchni.
Andreas w pierwszej chwili nie rozumiał co się dzieje. Zaczął wycierać blat ręcznikami kuchennymi. Na szczęście szkody nie były duże. Jedynie kolor był lekko wyblakły, ale oprócz tego wszystko było w porządku. Jak do tego doszło? Co z tą kawą było źle?
"Pierwsze ostrzeżenie"- taka była treść SMSa, którego Wellinger dostał jakieś pół minuty później. Znowu zastrzeżony numer. Tym razem to nie były puste słowa. Ktoś próbował zrobić jemu albo Stephanowi krzywdę. Przecież gdyby któryś z nich napił się tej kawy to mogłoby się to skończyć tragicznie.
Co miał teraz zrobić? Zadzwonić na policję? Powiedzieć o wszystkim Stephanowi? Zignorować to? Nie, ostatnia opcja była najgorszym wyjściem. Ktoś był w nocy w jego domu. Z filmów kryminalnych wiedział, że trzeba sprawdzić czy są pozamykane wszystkie okna i czy zamek w drzwiach jest uszkodzony. Wszystko było w porządku. Ktoś musiał sobie dorobić klucze albo otworzyć drzwi wytrychem. Innej opcji nie było.
Powoli zaczynały mu się kończyć pomysły. Za to prześladowca miał jeszcze w planie kilka niespodzianek.
CZYTASZ
Teammates 2
Fanfiction"Nie mogę patrzeć na to, jacy są szczęśliwi. On miał być mój. Tyle lat czekania na niego i starania się żeby mnie zauważył poszło na marne. Ten ich spokój nie będzie trwał długo. Już ja o to zadbam". Pozornie piękna historia o miłości z zakończenie...