Stephana dużo kosztowało przechodzenie koło sali szpitalnej Andreasa i nie zajrzenie tam, podczas gdy odwiedzał Dianę, która była już przytomna i zaczynała powoli normalnie funkcjonować.
-Porozmawiałeś z nim?- takie pytanie padło jako pierwsze, kiedy tylko zobaczyła Stephana.
-Nie i nie zamierzam dopóki nie wybije sobie z głowy tej wariatki.
-Bożee, ale z ciebie idiota. Spróbuj go zrozumieć. On stracił przyjaciółkę i nie może się z tym pogodzić, bo oprócz Markusa w zasadzie nie miał nikogo tak bliskiego. Więc nie dziw się, że nawet po tym wszystkim co zrobiła, on nie chce jej sobie odpuścić.
-Czy was wszystkich Bóg opuścił? Ona chciała cię zabić. Nie tylko ciebie, nie ma się co oszukiwać. Szantażowała Karla, zmusiła żeby jej pomagał a wy się zachowujecie jakby to ona była ofiarą.
Diana ostrożnie podniosła się do pozycji siedzącej. Wprawdzie mogła już wykonywać więcej ruchów, ale nadal każda czynność sprawiała jej ból, co było widać po twarzy.
-Słuchaj, ja jej nie zamierzam odpuścić tego, że przez nią będę mieć na twarzy więcej blizn niż porów, ale z Andreasem to wygląda inaczej. Ja wiem, że ciężko jest ci tego słuchać, bo ona prawie rozwaliła twój związek i mogło coś się stać wam obu, ale daj Andreasowi czas. Sam wiesz, że ten rok do najłatwiejszych nie należał, a jeszcze się okazało, że jego przyjaciółka i jedna z niewielu osób, którym ufał zrobiła coś takiego. Proszę cię, przemyśl to sobie.
Stephan myślał. Bardzo długo i bardzo intensywnie nad tym, co powinien zrobić. Nie chciał Cariny w swoim życiu, a genialny plan Andreasa zakładał pomoc jej. Z drugiej strony nie mógł postawić mu ultimatum albo kazać wybierać. Postanowił, że dokona tego wyboru za niego. Niestety, zrobił to w najgorszy możłiwy sposób.
Po tym jak Andreas nie zastał Stephana w domu, postanowił dać mu jeszcze czas i porozmawiać z nim przy najbliższej okazji, czyli podczas treningu. Wprawdzie trener chciał żeby jeszcze odpoczął, ale on chciał od razu wrócić do normalnego życia.
-Andreas, mogę cię prosić do siebie?- Schuster zagadnął Andreasa po zakończonych ćwiczeniach.
-Jasne- odpowiedział i myślał, że trener chce z nim rozmawiać o Stephanie, który opuścił już trzeci trening. Niestety, Andreas nie był odpowiednią osobą na tą rozmowę, bo sam nie miał pojęcia co działo się z jego (chyba jeszcze) chłopakiem.
-Miałem ci to dać, ale wyleciało mi z głowy- wręczył Andreasowi białą kopertę, na której pismem Stephana było napisane jego imię.
-Co to jest?
-Nie wiem, Stephan zanim wyjechał kazał ci to dać. Nie otwierałem.
-Wyjechał?! Gdzie?
-Po prostu przeczytaj- mina Schustra wskazywała na to, że Andreas nie znajdzie w tej kopercie nic dobrego.
-Myślisz, że gapiąc się na tą kopertę coś wskórasz?- Markus siedział z Andreasem i od pół godziny wpatrywali się w list, który dostał Andreas.
-Boję się go otworzyć, a ciebie tu ściągnąłem żebyś mi pomógł, a nie mnie dobijał.
-Słuchaj, ja mogę otworzyć tą kopertę i wziąć cokolwiek w niej jest, ale jeśli są tam jego nagie zdjęcia, to przysięgam ci, że w dniu dzisiejszym nasza znajomość się zakończy.
-Błagam cię, bądź poważny. Dobra, teraz albo nigdy.
W środky była złożona kartka A4, a na niej jedne z najgorszych słów, jakie Andreasowi przyszło kiedykolwiek czytać.
Kochanie,
Pewnie się teraz zastanawiasz gdzie jestem. Poprosiłem Schustera o osobistego trenera i indywidualne treningi. Wyjeżdżam do Innsbrucka i będę tam trenował. Dlaczego? Bo za bardzo cię kocham, żeby kazać Ci wybierać pomiędzy mną a Cariną. Nie chcę jej w naszym życiu, ale wiem, że ty jej ze swojego nie wykreślisz. Postanowiłem, że to ja się usunę. Chcę dać sobie czas, może kiedy to wszystko trochę ostygnie i w stu procentach się z tą sytuacją oswoję, będzie mi łatwiej zaakceptować decyzję, którą już podjąłeś (przynajmniej na to wygląda). Nie chcę żebyś obwiniał się za cokolwiek, bo to ja nie potrafię się dostosować. Ale chcę też żebyś wiedział, że największy mam do Cariny żal o to, że Ty cierpiałeś.
Na pewno spotkamy się przed rozpoczęciem sezonu i może wtedy będę w stanie okazać Ci takie wsparcie w pomocy Carinie, jakiego teraz ode mnie oczekujesz. Mam nadzieję, że wtedy nadal będziesz go oczekiwał ode mnie, a nie od kogoś innego.
Kocham Cię,
Stephan.
Andreas w zasadzie nie wiedział co zrobić. Rozpłakać się? Dać sobie w twarz? Zacząć się śmiać?
-Markus, powiedz mi, że to jest twój kolejny żart- Andreas patrzył na kartkę, którą ściskał w dłoni i nie mógł uwierzyć w to, co przeczytał.
-Chciałbym, ale nie. Tego się nie spodziewałem. Nawet nie wiem co mógłbym ci teraz powiedzieć- skoro Markusowi brakowało słów, to mogło znaczyć, że sprawa była poważna.
-Co ja mam teraz zrobić? Przecież to moja wina. Gdybym trzymał język za zębami i nie powiedział mu o tej pomocy Carinie, to on byłby teraz tu ze mną, a nie w tej pieprzonej Austrii. Ale z drugiej strony to on wyjechał w zasadzie z błahego powodu. Nawet potem nie chciał ze mną rozmawiać. Może po prostu... no wiesz. Szukał pretekstu żeby to skończyć.
-Ty siebie słyszysz?- jedyne co słyszał to to, że zaraz dostanie po uszach za to co powiedział- Myślisz, że on chciał wyjeżdżać? Na pewno nie. Nie chciał wyjść na jakiegoś tyrana, który ci mówi co masz robić, więc w zasadzie to się poświęcił i cię od tego uchronił. Przemyśl sobie to. To nie jest tak, że on cię nie kocha i nie chce z tobą być. On cię cholernie kocha i to co zrobił jest tego najlepszym dowodem.
Andreas został sam. Sam ze swoimi myślami i tą cholerną pustką, która trawiła go od środka. Zastanawiał się ile jeszcze będzie musiał wycierpieć, zanim będzie mógł być ze Stephanem w spokoju. Po czterech latach, kiedy w końcu było dobrze pojawiła się Carina. Efektem tego było to, że byli teraz w różnych krajach i tak na dobrą sprawę nie wiedzieli na czym stoją. Ale Andreas powiedział "dość". Więcej niepewności nie będzie tolerował w swoim życiu.
CZYTASZ
Teammates 2
Fanfiction"Nie mogę patrzeć na to, jacy są szczęśliwi. On miał być mój. Tyle lat czekania na niego i starania się żeby mnie zauważył poszło na marne. Ten ich spokój nie będzie trwał długo. Już ja o to zadbam". Pozornie piękna historia o miłości z zakończenie...