Część 7

295 45 1
                                    


-Panie Leyhe, musimy się natychmiast spotkać. Chyba coś mam, a pan Wellinger nie odbiera telefonu- Stephan usłyszał znajomy głos w telefonie.

-Jasne, wyślę pani adres SMSem.

Te dwadzieścia minut, które Stephan musiał czekać na panią detektyw strasznie się dłużyło. Kiedy w końcu usłyszał dzwonek do drzwi dosłownie dwoma susami pokonał przedpokój.

-Kawy, herbaty?- Stephan silił się na uprzejmości, ale już nie mógł się doczekać informacji, które miał zaraz otrzymać.

-Nie, dziękuję. Przejdźmy do meritum- Usiadła na jednym z krzeseł przy blacie w kuchni i otworzyła laptopa- Ta czerwona bluza nie dawała mi spokoju, bo byłam pewna, że widziałam już kogoś takiego. Przejrzałam zdjęcia z ostatniego treningu, które związek narciarski wrzucił na swój Fanpage- Na ekranie pojawiło się zdjęcie Andreasa robiącego sobie selfie z fanem, a za nim odwróconą plecami postać w czerwonej bluzie- Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że było prawie 30 stopni, a ten ktoś chodzi w grubej bluzie i kapturze.

-Ale nic nam to nie daje, bo nie widać twarzy.

-Możemy poprosić dyrekcję skoczni o udostępnienie nagrań z kamer. Może akurat na którejś będzie widać kto to jest.

-Pani jest genialna!

-Diana- wyciągnęła do niego rękę.

-Stephan- odpowiedzial i uścisnął jej dłoń.

Dobra, zdecydowanie mógłby się z nią zaprzyjaźnić. Wprawdzie spędzili razem tylko godzinę, ale poplubił tą kobietę. Do tej pory rozmawiał z nią może z pięć minut i to tylko służbowo. Może i jemu przydałaby się taka przyjaciółka jak Carina?

Następnego dnia z samego rana Stephan i Diana pojechali na skocznię, na której odbył się poprzedni trening. Niestety, nie dostali nagrań z kamer. Tylko policja mogła mieć wgląd w te materiały. Cała nadzieja Stephana na to, że ta chora sytuacja się skończy odpłynęła.

-I co teraz zrobimy?- zapytał Stephan, kiedy razem z Dianą siedzieli w kawiarni.

-Nie mam pojęcia. Wprawdzie mam pzyjaciół w policji, ale będą musieli mieć nakaz, a żeby dostać nakaz musieliby się dowiedzieć o wszystkim.

-Nie, taka opcja nie wchodzi w grę. Już wynajęcie detektywa bylo ryzykowne. Na szczęście chyba ten ktoś myśli, że zrezygnowaliśmy z twoich usług.

-A właśnie, co u Andreasa? Czemu wczoraj nie mogłam się do niego dodzwonić?

-Nie wiem. Ode mnie też nie odbierał. Byłem u niego w domu ale go nie zastałem. Boję się, że on... że on ma tego dość i chce mnie zostawić- Stephanowi zaczęły się trząść ręce i załamywać głos. Sama myśl o rozstaniu z Andreasem doprowadzała go do histerii.

-Hej, spokojnie. Nie zostawi cię, na pewno- Diana położyła swoją dłoń na jego-Obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy żeby wam pomóc.

-Dzięki- Stephan lekko się uśmiechnął.

-No, dziękuję za kawę, ale teraz już muszę jechać. Chyba mam pomysł jak zdobyć te nagrania.

Stephan pojechał do domu. Zobaczył na parkingu auto Andreasa. Wbiegł po schodach i o mały włos się z nim nie zderzył na półpiętrze.

-Boże, jak dobrze, że jesteś. Przepraszam, że nie odbierałem telefonów, zachowałem się jak dupek- powiedział i przytulił się do Stephana. Wszystkie głupie myśli o chęci rozstania odpłynęły.

-Może wejdźmy do środka?

Stephan słuchał tego, co mówił Andreas o wizycie swoich rodziców i przestał się zastanawiać dlaczego nie chciał im mówić o ich związku.

-Chciałem przez chwilę cię unikać, żeby ten ktoś nie rozesłał tych zdjęć dalej, ale nie potrafię. Ja za bardzo cię kocham- położył głowę na ramieniu Stephana i głęboko odetchnął- Niech je pokazuje komu chce, mam to gdzieś. Wszyscy się mogą dowiedzieć.

Teammates 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz