Część 4

322 45 8
                                    


Z dziennika prześladowcy

Nosz cholera jasna! Nic nie potoczyło się po mojej myśli. Po pierwsze: To nie Andreas miał się wziąć za tą kawę tylko Stephan. Dlaczego akurat tego dnia zachciało mu się ją pić? Przecież on jej nienawidzi. A po drugie: To Stephan miał się jej napić i wylądować w szpitalu. Nie stałoby mu się nic poważnego, bo nie dużo granulek znalazło się w tym słoiczku. Mieli się tylko wystraszyć.

Ale to nic. Małe potknięcie w wielkim planie. Wszystko jeszcze jest do naprawienia. Będę się napawać widokiem ich przerażonych min za każdym razem, kiedy przychodzi SMS. Strach jest jednym z najsilniejszych uczuć. Będzie silniejszy niż ta ich urojona miłość .

Ciekawi mnie kiedy powiedzą sobie nawzajem, że obaj są "prześladowani". Nie lubię tego słowa. Zawsze kojarzyło mi się z jakimś starym zboczeńcem, który przez teleskop podgląda młode dziewczyny z sąsiedztwa. Ale wracając do tematu, to aż dziwi mnie, że Andreas nie powiedział nic Stephanowi. Minął już prawie tydzień od tego incydentu z kawą, a on nadal milczy i udaje, że nic się nie dzieje. Chyba kolejne uderzenie będzie musiało być mocniejsze, od tego które było zaplanowane.

Te kamery, które "ktoś" czyt. ja, zamontował w domu Andreasa są bardzo przydatne. Mogę mieć ich obu na oku, chociaż przyznaję, że szykuje mi się również wycieczka do domu Stephana, ale to dopiero za dwa dni, kiedy pojadą na 3-dniowe zgrupowanie.

Muszę zapamiętać, że kiedy się wchodzi do domu Andreasa, to trzeba uważać na wycieraczkę, bo jest okrutnie śliska. Zawsze się na niej przejeżdżam i przeżywam mini zawał, że się przewrócę. Tak samo było i tej nocy. Zakradanie się jest dużo trudniejsze, kiedy trzeba to robić po ciemku.

Żebyście mogli zobaczyć minę Wellingera, kiedy na lustrze w łazience znalazł kilkanaście zdjęć, zrobionych z ukrycia kiedy był ze Stephanem i do tego napis zrobiony sztuczną krwią "Wszyscy się dowiedzą". Mam nadzieję, że to wystarczająco podziała na jego wyobraźnie i zrobi to czego chcę.

Wiem, że on nie chce żeby wszyscy o nich wiedzieli. Zwłaszcza jego rodzina, a gdyby tak przypadkowo ktoś wrzucił te zdjęcia do internetu, to wybuchłby wielki skandal, a Andreas nie poświęci swojego wizerunku dla jakiejś chwilowej słabości.

Niepojęte dla mnie było jak w ogóle to się stało, że oni byli razem? Odkąd się poznali to nie odzywali się do siebie ani się nie lubili. Unikali się jak ognia piekielnego. Potem Schuster kazał im się zaprzyjaźnić i nagle ni z tego, ni z owego widzę jak w Planicy się przytulają i dają sobie buziaki. Co to miało znaczyć do jasnej cholery?

To właśnie wtedy w mojej głowie wykrystalizował się pomysł żeby ich rozdzielić, a przy okazji się trochę zabawić. Nie zrobię żadnemu z nich krzywdy. Inaczej... nie zrobię im dużej krzywdy. Jeśli nadal będą chcieli ze mną pogrywać to któryś ucierpi. Ale przecież nie mam żadnych psychopatycznych skłonności, żeby ich zabić czy coś w tym stylu. A może...? No nie wiem, jeszcze się zobaczy. 


Witajcie! 

Mam nadzieję, że daję Wam do myślenia tym opowiadaniem i macie się nad czym zastanawiać :D Mówiąc szczerze, to zaczynam się nudzić i chyba wezmę się za kolejne fanfiction, bo nie lubię tak siedzieć i nic nie robić :D 

Teammates 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz