Stephan słynął ze stoickiego i zachowawczego prowadzenia auta. Nie tym razem. Nie zwracał uwagi na zakazy, nakazy i sygnalizację świetlną.
-Wchodźcie i idźcie do mojego pokoju- Andreas wyglądał na przerażonego- Stephan mówił, że nie znaleźliście telefonu Diany, więc pewnie ma go ze sobą.
-No tak, ale skąd wiesz, gdzie ona jest?
-Pamiętacie, jak podejrzewaliśmy, że ktoś wykrada narzędzia z tej szopy, do której Carina nie wchodzi?
-Tak.
-Dzisiaj stałem w swojej sypialni przy oknie i dzwoniłem do Cariny, żeby zapytać gdzie ma liczniki, bo do jej domu też musieli wejść ci od wody, a jej nie ma, bo jest u rodziców za miastem. I nie zauważyłem, że zamiast Cariny kliknąłem w telefonie numer Diany. Teraz zrobię to samo i patrzcie na tą szopę. Tylko zgaście światło.
Mats i Stephan wytężali wzrok, bo na dworze było kompletnie ciemno. Nagle przez zakurzone okno szopy przebiło się światło.
-Teraz się rozłączę- światło zniknęło- Dzwonię jeszcze raz- po kilku sekundach światło znowu się pojawiło.
-O kurwa- wyrwało się Matsowi- Musimy tam iść, natychmiast!
Jak Mats powiedział, tak oni zrobili.
-Może powinniśmy zadzwonić do Cariny czy ma klucze?
-Potrafię otwierać zamki wytrychem, poradzę sobie. Poświećcie mi tu- zarządził Mats. Chwila gmerania i nagle trzask otwieranego zamka.
-Boże święty, Diana!
Andreas i Stephan stali jak wryci, kiedy zobaczyli bezwładne ciało dziewczyny, które skrępowane leżało na kamiennej podłodze. Była cała posiniaczona, a na twarz miała zalaną krwią, która sączyła się z jej czoła. Obok niej leżał telefon i kilka metalowych puszek z farbą, które musiały na nią spaść, kiedy próbowała dosięgnąć komórki.
-Jezu, czy ona... nie żyje?- Stephanowi nie chciały te słowa przejść przez gardło.
-Żyje, ale ledwo oddycha. Dzwońcie po pogotowie!
Mats wyniósł Dianę na leżak ogrodowy, który znajdował się przy domu Cariny, a Andreas rozglądał się po wnętrzu szopy. Znalazł kilka desek, które wyraźnie były poluzowane, więc na pewno tamtędy ten psychopata się przeciskał. Odsunął wspomniane deski i z latarką w ręku przeszedł na drugą stronę. Nie wiedział, co może tam zobaczyć, bo okna w jego donu nie wychodziły na tamtą stronę.
Na pustej i dosyć zapuszczonej działce stała przyczepa. Andreas zakradł się do niej i szarpnął za drzwi. Były otwarte. Ręką starał się znaleźć włącznik światła. Udało się. Poczuł, że drętwieje ze strachu kiedy zobaczył, że całe ściany z sufitem włącznie były poobklejane zdjęciami, planami i "listami pomysłów" na dręczenie jego i Stephana.
-Boże jedyny- usłyszał głos Stephana za sobą- Co to za psychopata?!- takiego przerażenia w oczach ukochanego, Andreas jeszcze nie widział.
-Porób zdjęcia, przejrzymy je w domu dokładnie i może coś znajdziemy, bo teraz trzeba wracać do Diany.
Pogotowie zabrało dziewczynę do szpitala. Lekarz określił stan jako ciężki. Mats pojechał w karetce, a Andreas i Stephan samochodem zaraz za nim.
-Tak sobie teraz myślę, że musimy zastawić pułapkę na tego psychola, najlepiej dzisiaj- zaczął Andreas.
-Skąd wiesz, że się pojawi?
-Popatrz: Diany nie było półtora tygodnia, a jednak żyje. Nie dałaby rady bez jedzenia i picia. Ktoś jej to musiał dostarczać, bo w tej szopie było kilka butelek po wodzie.
-Ale nie mamy pewności, że akurat dziś przyjdzie.
-Musimy być przygotowani. Lepszej okazji nie będzie.
CZYTASZ
Teammates 2
Fiksi Penggemar"Nie mogę patrzeć na to, jacy są szczęśliwi. On miał być mój. Tyle lat czekania na niego i starania się żeby mnie zauważył poszło na marne. Ten ich spokój nie będzie trwał długo. Już ja o to zadbam". Pozornie piękna historia o miłości z zakończenie...