Część 16

244 49 0
                                    

Stephan słynął ze stoickiego i zachowawczego prowadzenia auta. Nie tym razem. Nie zwracał uwagi na zakazy, nakazy i sygnalizację świetlną.

-Wchodźcie i idźcie do mojego pokoju- Andreas wyglądał na przerażonego- Stephan mówił, że nie znaleźliście telefonu Diany, więc pewnie ma go ze sobą.

-No tak, ale skąd wiesz, gdzie ona jest?

-Pamiętacie, jak podejrzewaliśmy, że ktoś wykrada narzędzia z tej szopy, do której Carina nie wchodzi?

-Tak.

-Dzisiaj stałem w swojej sypialni przy oknie i dzwoniłem do Cariny, żeby zapytać gdzie ma liczniki, bo do jej domu też musieli wejść ci od wody, a jej nie ma, bo jest u rodziców za miastem. I nie zauważyłem, że zamiast Cariny kliknąłem w telefonie numer Diany. Teraz zrobię to samo i patrzcie na tą szopę. Tylko zgaście światło.

Mats i Stephan wytężali wzrok, bo na dworze było kompletnie ciemno. Nagle przez zakurzone okno szopy przebiło się światło.

-Teraz się rozłączę- światło zniknęło- Dzwonię jeszcze raz- po kilku sekundach światło znowu się pojawiło.

-O kurwa- wyrwało się Matsowi- Musimy tam iść, natychmiast!

Jak Mats powiedział, tak oni zrobili.

-Może powinniśmy zadzwonić do Cariny czy ma klucze?

-Potrafię otwierać zamki wytrychem, poradzę sobie. Poświećcie mi tu- zarządził Mats. Chwila gmerania i nagle trzask otwieranego zamka.

-Boże święty, Diana!

Andreas i Stephan stali jak wryci, kiedy zobaczyli bezwładne ciało dziewczyny, które skrępowane leżało na kamiennej podłodze. Była cała posiniaczona, a na twarz miała zalaną krwią, która sączyła się z jej czoła. Obok niej leżał telefon i kilka metalowych puszek z farbą, które musiały na nią spaść, kiedy próbowała dosięgnąć komórki.

-Jezu, czy ona... nie żyje?- Stephanowi nie chciały te słowa przejść przez gardło.

-Żyje, ale ledwo oddycha. Dzwońcie po pogotowie!

Mats wyniósł Dianę na leżak ogrodowy, który znajdował się przy domu Cariny, a Andreas rozglądał się po wnętrzu szopy. Znalazł kilka desek, które wyraźnie były poluzowane, więc na pewno tamtędy ten psychopata się przeciskał. Odsunął wspomniane deski i z latarką w ręku przeszedł na drugą stronę. Nie wiedział, co może tam zobaczyć, bo okna w jego donu nie wychodziły na tamtą stronę.

Na pustej i dosyć zapuszczonej działce stała przyczepa. Andreas zakradł się do niej i szarpnął za drzwi. Były otwarte. Ręką starał się znaleźć włącznik światła. Udało się. Poczuł, że drętwieje ze strachu kiedy zobaczył, że całe ściany z sufitem włącznie były poobklejane zdjęciami, planami i "listami pomysłów" na dręczenie jego i Stephana.

-Boże jedyny- usłyszał głos Stephana za sobą- Co to za psychopata?!- takiego przerażenia w oczach ukochanego, Andreas jeszcze nie widział.

-Porób zdjęcia, przejrzymy je w domu dokładnie i może coś znajdziemy, bo teraz trzeba wracać do Diany.

Pogotowie zabrało dziewczynę do szpitala. Lekarz określił stan jako ciężki. Mats pojechał w karetce, a Andreas i Stephan samochodem zaraz za nim.

-Tak sobie teraz myślę, że musimy zastawić pułapkę na tego psychola, najlepiej dzisiaj- zaczął Andreas.

-Skąd wiesz, że się pojawi?

-Popatrz: Diany nie było półtora tygodnia, a jednak żyje. Nie dałaby rady bez jedzenia i picia. Ktoś jej to musiał dostarczać, bo w tej szopie było kilka butelek po wodzie.

-Ale nie mamy pewności, że akurat dziś przyjdzie.

-Musimy być przygotowani. Lepszej okazji nie będzie. 

Teammates 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz