Część 9

280 44 7
                                    


Andreas i Stephan nigdy tak dokładnie przed treningiem nie sprawdzali sprzętu. Praktycznie nikogo nie dopuszczali do swoich nart, a jeśli już, to cały czas mieli oko na technicznych. Mieli pewność, że to ktoś z ich bliskiego otoczenia ich prześladował.

"Musimy się spotkać. Przyjadę do Ciebie o 16". Tak brzmiała treść SMSa, którego otrzymał Stephan od Diany. Stephan kazał go odczytać Andreasowi, bo sam miał ręce brudne od mąki. Jego rodzice mieli wpaść wieczorem na kolację, więc postanowił zaimponować im swoimi zdolnościami kulinarnymi.

-Przeszliście na "Ty"?- w głosie Andreasa dało się wyczuć nie nutkę, a całą symfonię zazdrości.

-Tak jakoś wyszło.

-Aha- rzucił krótko i poszedł do salonu.

-Kochanie, chyba nie jesteś zazdrosny?- zapytał Stephan, kiedy po kilku minutach ciszy dołączył do Andreasa.

-Nie- rzucił krótko.

-Żartujesz sobie- zbulwersował się, kiedy chłopak zrzucił jego rękę z kolana.

-Nie, nie żartuję. Nie chcę żadnych zażyłości między wami, rozumiesz?

-Skarbie, przecież ja świata poza tobą nie widzę.

Podziałało, ale i tak kiedy Diana przyjechała, Andreas nie spuszczał z niej wzroku. Złągodniał trochę, kiedy z nim też zaczęła mówić sobie po imieniu.

-Siedziałam dzisiaj pod domem Andreasa, a jeden z moich współpracowników pojechał na skocznie, żeby spróbować wyciągnąć nagrania. Mignęła mi ta czerwona bluza. Teraz wiem, że to "ona", ale zaraz do tego dojdę. Nie mam pojęcia skąd wyszła, ale podejrzewam, że to ktoś z okolicy i zna jakieś przejścia czy skróty. No ale do rzeczy. Jechałam za nią, ale wsiadła w autobus, więc odpuściłam. Pół godziny później zadzwonił do mnie mój asystent, że pojawiła się na skoczni. Niestety była dość daleko, ale mamy kilka zdjęć. Zaraz wam je pokażę, ale jeszcze coś chce wam powiedzieć. Wyglądało na to, że czegoś szukała. Rozglądała się nerwowo dookoła, rozkopywała butem trawę. Po paru minutach zrezygnowała, ale mój asystent postanowił poszukać, kiedy ona zniknęła. I znalazł to- wyciągnęła z kieszeni strunowy worek, w którym był schowany telefon. Jakiś starszy model- Sprawdziłam to i są zapisane tylko trzy numery. Wasze i jeden pod nazwą "Carina".

Andreasa zmroziło na te słowa.

-Zaraz, to znaczy, że do niej też pisała? Ją też szantażowała?!

-Nie ma żadnych wiadomości, skrzynka jest pusta, ale wygląda na to, że tak.

-Boże, dlaczego mi nic nie powiedziała? Musimy tam jechać, coś może jej grozić.

-Spokojnie, moi ludzie mają na nią oko. Ale możemy to wykorzystać. Podejrzewam, że to się zaczęło kiedy opowiedziałeś jej o wszystkim. Ja wiem, że byliście przeciwni zakładaniu kamer, ale nie mamy teraz wyjścia. Jeśli uda nam się mieć na oku dom Andreasa i okolicę czyli dom Cariny w jednym czasie, to jest duża szansa, że w końcu wasz prześladowca wpadnie.

Stephan z Andreasem popatrzyli na siebie i porozumiewawczo kiwnęli głowami.

-Super- powiedziała Diana- Ale Carina nie może się dowiedzieć o tych kamerach. Im mniej wie, tym jest bezpieczniejsza. A teraz zdjęcia. To z nich wiem, że to dziewczyna, bo wystają spod kaptura długie, kręcone włosy.

Faktycznie. Widać było brązowe włosy, ale to jedyna rzecz, która wnosiła coś nowego. Ciemne okulary, brak biżuterii czy jakichkolwiek szczególnych znaków.

-Kochanie, zamartwiasz się tak Cariną?- zapytał Stephan, kiedy Andreas od trzech godzin nie mógł zasnąć i się wiercił.

-Tak. Czemu mi nie powiedziała, że też ktoś ją prześladuje?

-Może nie chciała cię martwić. Przecież widzi, jak cię to wykańcza. Nie chciała ci dowalać. Zobaczysz, że zamontujemy te kamery i wszystko się skonczy. Dorwiemy tą psychopatkę i wszystko będzie dobrze.

Stephan poczuł jak Andreas podnosi się i sięga do lampki nocnej. Przez chwilę raziło go światło, ale kiedy jego oczy się do niego przyzwyczaiły to zobaczył wyraz jego twarzy i poczuł jak pęka mu serce.

-Nie będzie dobrze. Zobacz co się dzieje. To zaczyna obejmować naszych przyjaciół. Skąd możemy wiedzieć, że jest tylko jeden telefon? Że ona nie wysyła też gróźb czy Bóg wie czego do chłopaków? Co będzie następne? Któryś z nich dostanie po dupie?

W tym momencie zadzwonił telefon Stephana.

-Karl dzwoni.

-Daj na głośnik.

-Przyjedź do szpitala, Richie miał wypadek. I zadzwoń do Andreasa.

Ledwo zdążył się rozłączyć, a dostał wiadomość.

-Kto to?

-Nieznany. Sami się o to prosiliście. To wasza wina.


Witajcie!

Powracam do Was po koncercie i dosłownie jestem pięć razy bardziej zakochana w Edzie o jego muzyce niż byłam przed tym koncertem. Jeśli nie lubicie jego muzyki, a wygracie czy dostaniecie bilety na koncert w przyszłości, to nie wyrzucajcie ani nie sprzedawajcie. Idźcie, bo to jest geniusz w każdym calu :D 

Teammates 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz