- Maddie, daj spokój, leżysz tak drugi tydzień - powiedział Michael wchodząc do salonu ze swoim pudełkiem z lodami.
Luke wyjechał na dwa tygodnie do Londynu, bo musiał załatwić jakieś sprawy dotyczące albumu z managementem, a że Maddie nie mogła lecieć z nim, to teraz leżała z głową na kolanach Michaela z lodami. Miał wrócić wieczorem lub w nocy.
- Ale pokłóciliśmy się przed samym wyjazdem, mówiłam ci o tym, on mnie nienawidzi Mike!
- On cię kocha, inaczej nie wytrzymałby z tobą tyle lat - westchnął, tłumacząc jej to któryś raz. Miał wrażenie, jakby wcale go nie słuchała.
- No ale popatrz na taką Alex, ma Ashtona, mają bliźniaków, co ich może rozdzielić? A Luke mnie nienawidzi, nawet do mnie nie pisze...
- A obrączka to dla ciebie żaden dowód? - Mike przewrócił oczami i postanowił odpuścić temat.
- Z kim piszesz? - Maddie zerknęła mu w telefon - Naprawdę Mike?!
- Spytał mnie tylko czy ktoś przyjedzie po niego na lotnisko, za chwilę wylatuje.
- Świetnie. Mi nie odpowiadał na proste hej, gdyby nie zdjęcia z fanami nie wiedziałabym, czy w ogóle żyje, a teraz napisał do ciebie, czy po niego przyjedziesz. Super.
- Chciał, żebys wszystko sobie przemyślała...
- Nie tłumacz go, Michael. Film się zaczyna, cicho bądź.
***
- Dylan, zostaw to! - Ashton zabrał małemu swoją pałeczkę od perkusji - Później przyjdziemy pograć, dobrze?
Kupił mu w sklepie pomniejszoną wersję normalnej perkusji, ale wydawał się być nią kompletnie niezainteresowany i Ashton musiał cały czas go pilnować. Alex cały czas się z niego śmiała, bo często mu mówiła, żeby zaczął zamykać ten pokój.
Dylan i David, synowie Ashtona i Alex mieli już prawie dwa lata i coraz bardziej ciekawiło ich wszystko dookoła. Dylana fascynowała muzyka, dlatego lubił przesiadywać z Ashtonem. Często muzyk dawał mu parę razy uderzyć pałeczką w bęben, a potem mały chodził cały dzień i się tym chwalił.
David wolał przesiadywać w kuchni razem z Alex, tylko on, w przeciwieństwie do niej, wykazywał większe zainteresowanie gotowaniem. Często kończyło się to małymi sprzeczkami z Dylanem, do której dołączał się Ashton. Dzięki temu Al mogła spokojnie dokończyć obiad, ponieważ nikt jej nie przeszkadzał.
- Jestem, masz już coś? - powiedziała Alex wracając do salonu. Położyła chłopców spać i chciała dla odmiany obejrzeć jakiś film zamiast bajki.
- Mam wszystko, chodź tu - Al położyła się obok Asha, a on przerzucił swoją rękę przez jej brzuch na końcu splatając ich palce ze sobą.
- Ash? Czy ty naprawdę włączyłeś Dunkirk? - Al się zaśmiała, przypominając sobie ich pierwszą randkę.
- Tak, ale jak tylko zaczniesz mówić cokolwiek o Harrym, jak to on się zmienił, ble ble ble, to przysięgam, że to wyłączę.
Alex się zaśmiała wiedząc, że Ash i tak by tego nie zrobił.
***
Po filmie zaczęły się wiadomości, których na ogół ani Michael, ani Maddie nie oglądali, aż do tego momentu.
- Samolot lecący z Londynu do Nowego Yorku przez awarię silnika rozbił się. Nie znamy stanu poszkodowanych... - mówiła dziennikarka
- Mike, powiedz, że on leciał tym bezpośrednio do Los Angeles...
- Nie mam pojęcia, którym leciał, musimy poczekać jeszcze z pół godziny... Hej, nie płacz, na pewno wszystko będzie dobrze - Michael ją przytulił starając się brzmieć przekonująco. Sam bardzo martwił się o przyjaciela.
Po tym, jak minęło więcej niż pół godziny, niewiele się zmieniło. Oby dwoje próbowali dodzwonić się do Luke'a, ale na próbach się kończyło. Niewiedza ich wykańczała.
Po kolejnej, dłużącej się w nieskończoność godzinie, w domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Obydwoje zerwali się żeby je otworzyć. Mad, widząc za nimi Luke'a, mocno go przytuliła. To samo zrobił Michael.
- Aż tak tęskniliście? - Luke się zaśmiał i pocałował Mad w czoło a Michaelowi roztrzepał włosy - Może wejdziemy do domu?
- Nie, jeszcze nie dotarło do mnie, że jesteś prawdziwy - mruknęła w jego koszulkę dziewczyna. W końcu jednak znaleźli się w salonie.
- Czemu nie przyjechałeś po mnie na lotnisko Michael? Musiałem jechać taksówką.
- Nie odbierałeś telefonu! Oglądaliśmy wiadomości, myśleliśmy, że coś ci się stało, bo samolot do Nowego Yorku się rozbił, nie wiedzieliśmy którym ty leciałeś - Michael przeczesał swoje włosy palcami.
- Woah, naprawdę? Przepraszam, w samolocie zepsuł mi się telefon, nie miałem jak zadzwonić.
- Nie miałeś jak zadzwonić?! Całe dwa tygodnie, Luke?! - Mad się od niego odsunęła i uderzyła go w tors.
- Na początku byłem trochę zły, potem nie miałem czasu, a później... Sam nie wiem, przepraszam.
- Kłóćcie się dalej misie, tylko nie za bardzo, a ja już lecę, Max wrócił do domu - Michael się z nimi pożegnał i wrócił do siebie, zostawiając ich samych.
Luke nie tracąc czasu odwrócił Mad w swoją stronę i ją pocałował. Ona pogłębiła pocałunek przechylając swoją głowę trochę w lewo.
- Nie wiem, co bym zrobiła gdybyś to ty był w tym samolocie...
- Żyłabyś dalej. Tańczyła w naszym domu z moim duchem. I goniła prawdę.
- Serio? Zacytowałeś własną piosenkę - Mad się zaśmiała i pocałowała go w policzek.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też Luke - Mad go przytuliła.
Może nie zawsze wszystko było dobrze, ale mieli siebie nawzajem, więc pozwolili dobrym czasom się toczyć.
~~~~~~~
OKEEEEY TO OFICJALNY KONIEC MIŚKIPrawdopodobnie nic nowego się już nie pojawi na moim koncie. Ja oczywiście będę komentując jakieś ff pewnieXD. Cieszcie się youngblood, myt tour:) przyjaciółmi, i wszystkim, co czyni was szczęśliwymi, nie patrzcie na opinię innych i kochajcie się no:) nie wiecie na jak długo przyda wam się ta miłość.
Dziękuję za każde wsparcie i pomoc w pisaniu tego, wow to ma 71 części, jeśli końcówka was nie zadowala, dopiszcie w myślach własną.Przesyłam mentalnego przytulasa z gifa u góry!!
Miłej części dnia, w której to czytacie miśki xx
~~~~~~~~~~.
CZYTASZ
Well done you || L.H & A.I ✔
Fanfictionletitgomotherfucker: Dlaczego nie grasz teraz na gitarze? penguin_boy96: Tak jakby rozciąłem palca przy śniadaniu letitgomotherfucker: Brawo ty! penguin_boy96: Brawo ja! ;-; Enjoy!