18

106 7 4
                                    

<Kilka miesięcy później>

-[T/i] wstawaj!- usłyszałaś krzyk Edd'a nad sobą. Mruknęłaś w odpowiedzi i odwróciłaś się na drugą stronę zwijając się w kulkę. Dopiero zaczęła się jesień, a u was było zimno jak w lodówce. Chociaż nie, w lodówce było cieplej.

-[T/i]!- krzyknął tym razem Tord, po czym poczułaś straszne zimno. Wiedziałaś, że ktoś zdjął ci kołdrę.

-Oddawaj to huju!- krzyknęłaś w stronę chłopaków i wstałaś wkurwiona. Spojrzałaś na Tom'a stojącego w rogu Twojego pokoju. Na pierwszy rzut oka wszystko było takie same, jednak po chwili coś zauważyłaś.- Tom, co Ci się...- Edd ci przerwał.

-Ty też tak masz. Ja również, ale nie wiemy od czego.- powiedział brunet i westchnął. Podeszłaś do lustra i spojrzałaś na swoją twarz. Twoje oko, które jeszcze dzień temu było czarne było teraz normalne. Tom też tak miał. A zielonek zamiast mieć lekko "neonowe" oczy miał również normalne.

-I nikt nie wie od czego?- spytałaś się chłopaków. Wszyscy pokiwali przecząco głowami.- Może to sprawdzimy?

-Nie ma jak. Nawet nie mamy pomysłu od czego to może być, więc jesteśmy w dupie.- zielonek westchnął.- A na dodatek Tom...

-Nie widzę.- dokończył za Edd'a  wcześniej wspomniany chłopak.- Nic, tylko ciemność.

-A jak to jest, że ja wszystko widzę?- zadałaś kolejne pytanie.

-Nie byłaś demonem od początku, więc widziałaś normalnie od zawsze, a ja byłem od zawsze taki.

<Time Skip>

-Nudzi mi sieee.- zaczęłaś narzekać na jakże ostatnio powrzechną nudę w waszym domu.

-To idź coś zrób.- odpowiedział Ci Edd i wrócił do picia swojej Coli.

-Ale nie wiem co.

-Może zadzwonimy do Ann i Shana'y? Z tą dwójką zawsze jest wesoło.- zaproponował Matt. Już nawet jego twarz przestała go interesować z nudów!

-Okej, zaraz wracam.- powiedziałaś i udałaś się w stronę swojego pokoju. Gdy już w nim byłaś otworzyłaś swoją szafę a z niej wypadły Shana i Ann.

-Co do- nie zdążyłaś dokończyć bo dziewczyny spadły na ciebie, ale zamiast uderzenia w ziemię czułaś, że spadasz.

-ANN, GDZIE TY ZNOWU NAS WYSŁAŁAŚ?!- krzyknęła blondynka, która leciała koło ciebie.

-TO NIE JA!

-DZIEWCZYNY, ZARAZ BĘDZIEMY MIAŁY TWARDE LĄDOWANIE!- zaczęłaś wrzeszczeć do dziewczyn, starając się przerwać ich kłótnię. Gdy byliście jakieś kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią Ann użyła swojej magii i zatrzymała was. Po kilku sekundach jej magia przestała działać i upadłyście na ziemię.

-Gdzie. My. Jesteśmy.

-Eee... wydaje mi się, że w Slendytubisiach.- odpowiedziałaś na pytanie Shana'y.

-To znaczy?

-To znaczy, że mamy przejebane.

-Czemu?

-Musimy zebrać 20 kremików, ale podczas tego będą nas gonić zmutowane teletubisie.- wytłumaczyłaś w skrócie.

-Ann... Czy twoja magia tu działa?- blondynka widocznie się trochę bała.

-Nope.- Nagle zza drzewa pojawiła się Anka.

-TO TY NAS TU WYSŁAŁAŚ!- krzyknęła Shana i pobiegła do karmelowowłosej, chciała już ją uderzyć, ale szarowłosa ją powstrzymała.

-Kote, nie przejmuj się, to tylko tubisie.- Anka wzruszyła tylko ramionami.

-Mówiłam Ci żebyś mnie tu nie wysyłała! Dobrze wiesz, że nienawidzę tego typu rzeczy!

-Właśnie dlatego Cię tu wysłałam, a że Ann i [T/i] Cię dotykały to one też tu są.

-Odeślij nas z powro- nie zdążyła dokończyć, bo niebieskooka jej przerwała.

-Radzę wam uciekać, idzie tu Tinky-Winky. Pa, widzimy się jak zbierzecie wszystkie kremiki!

<Time Skip>

Ile jeszcze zostało?- powiedziałaś zdyszana.

-Jeden.- odpowiedziała równie zmęczona biegiem co Ty. Fioletowy tubiś prawie ciągle was gonił z drobnymi przerwami, gdy go gubiłyście.

-Byłyśmy już chyba wszędzie!- zdenerwowana zaczęłaś iść w nieznaną Ci stronę.

-Hej, [T/i] gdzie idziesz! Musimy się trzymać razem!- wołała za Tobą blondynka.

-Idę znaleźć ten pieprzony, ostatni kremik.- dziewczyny tylko stały i patrzały jak się oddalasz.

Po jakiejś godzinie, wiedziałaś, iż był to zły pomysł.
Kremu nigdzie nie było widać, Tinky-Winky prawie ciągle Cię gonił, a para dziewczyn jakby się rozpłynęła.
Byłaś właśnie goniona przez teletubisia (a raczej slendytubisia). Wspięłaś się najszybciej jak mogłaś na pierwsze lepsze drzewo, a on stracił Cię z oczu (o ile je w ogóle miał). Odszedł dość daleko, ale Ty nie chciałaś schodzić. Wolałaś chwilę odpocząć, bo Twoja słaba kondycja dawała o sobie znać. Nagle drzewo na którym siedziałaś zniknęło, a Ty jakże boleśnie spadłaś na ziemię. Przed Tobą pojawiła się Anka.

-Nie ma oszukiwania!- powiedziała, i tak szybko jak się pojawiła, tak szybko zniknęła.

Wstałaś, otrzepałaś się z ziemi i zaczęłaś iść przed siebię.

Po kilku minutach twój chód przypominał zombie, a jeszcze później padłaś na ziemię z wykończenia. Nie walczyłaś ze swoimi powiekami, bo było to zbyt ciężkie.

Zemdlałaś.
______________________________

To tak

Książka wraca do żywych
Nic nie zmieniłam w poprzednich rozdziałach
Ja wracam do żywych

Elo

Red Army || EddsworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz