Ja się zaśmiałam a Jay wyszedł z mojego pokoju. Położyłam się na łóżku, i się zamyśliłam głaskając małego smoka. Nie zdałam sobie sprawy kiedy ktoś przyszedł do mojego pokoju, zdałam sobie z tego sprawę do piero, gdy poczułam że materac za mną się zapada. Usiadłam i zobaczyłam Kai'a, przytuliłam go nie więdząc do końca czemu. Czy dlatego żemto wszystko musiałam znowu powiedzieć czy przez to że się bałam że i mnię spróbują zabić. Po krótkim namyśle zdałam sobię sprawę że się boję.
Kai- Co jest?
- Boję się że spróbują mnię zabić
Kai- jak coś to cię obronię
- Dzięki
Odwzajemnił uścisk, zaczął mnie głaskać po włosach i mimo że zawszę mnie to denerwowało, tym razem na to pozwoliłam. Położyłam głowę na jego ramieniu, w takiej pozycji siedzieliśmy przez kilka minut w całkowitym milczeniu. W końcu przerwałam ciszę i te przytulanie się do siebie, wstając i mówiąc:
- Koniec tego nic nie robienia, z chęcią bym coś zrobiła, a te coś oznacza pujście spać, ale wiem że ty mi na to nie pozwolisz, a może?
Kai- Nie
- Szkoda
Kai- Tak, Jay miał rację odnalazł swoją bratnią duszę.
-Tym razem miał rację.- Zaśmiał się i usiadłam koło niego.- Czyli władasz nad ogniem?
Kai- Tak
- A jak to jest?
Kai- Normalnie... urodziłem się z tym, mam tą moc po ojcu, a Nya ma po matcę.
- Dla ciebie normalnie
Kai- Dokładnie.
Jay wbiegł do pokoju, lekko się zdyszał więc domyśliłam się że biegł.
- A tobię co?
Jay- Wiesz nie chcę cię Tatiana martwić, ale... jeden z tych facetów co zabił twoich rodziców i reszte twojej rodziny, udało mu się uciec z więzienia i ktoś widział go blisko naszego klasztoru, prawdopodobnie wie gdzie jesteś. Wiem, bo policja tu była nas zawiadomić.
Jay i Kai się na mnie popatrzeli, a ja spuściłam głowę, czyli jednak jest możliwość że lada moment ktoś tu przyjdzie i mnie zabiję? Kai przytulił się do mnie i próbował uspokoić, byłam na skraju wytrzymałości, najpierw moi najbliższi teraz ja. Jay'a zawołał Wu, więc pobiegł za jego głosem, a ja zostałam sama z Kai'em.
Kai- Nie pozwolę żeby cię skrzywdzili
- Wystarczy że będziesz spał, przyjdą w nocy do mojego pokoju a ja? Co ja niby zrobię? Nic!- krzyknęłam i schowałam głowę w nogach płaczac.
Kai- To będę przy tobię czuwał
- Mówisz naprawdę? Przecież się nie wyśpisz
Kai- Trudno i tak mówię prawdę, zamknię się okno i drzwi jak będzie chciał się włamać to musiałby wybić drzwi albo szybę, wtedy się obudzę. Aż do złapania tego, który zabił twoich rodziców.
- Będziemy coś robić całego dnia nie chcę tak przesiedzieć?
Kai- Możemy ale oglądania filmów mam dosyć.- Podszedł i usiadł mi na kolanach Szczerbatek.- Może powinniśmy mu wybrać imię?
- Już to zdobiłam - ogłosiłam mu, dumna z tego czynu
Kai- Jakie?
- Szczerbatek
Kai- Acha..., moglibyśmy gdzieś pujść, ale nie było by to mądre, no wiesz w końcu ktoś się czai na twoję życie.
- Wiem, ech...- spojrzałam na mojego towarzysza nudy- Czyli nie mamy co robić- stwierdziłam
Kai- Dokładnie.
Wzięłam tablet graficzny i zaczełam na nim rysować szczerbatka.--Wieczorem--
Szykowałam się do spania, gdy ktoś wszedł do pokoju. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam że to Kai.
- Coś się stało?
Kai- Miałem pilnować żeby nic ci się nie stało
- Myślałam że żartowałeś.
Kai- Mówiłem zupełnie poważnie
- Przecież nie wyśpisz się na trening
Kai- Wu zdecydował że skoro już wiesz to możemy mieć o ósmej
- I tak się nie wyśpisz
Kai- Trudno, idź spać.
Kai usiadł na krześle a ja się położyłam na łóżku i próbowalam zasnąć*2 godziny puźniej*
Nie spałam, ale sens wszystkiego co się wokół mnie dzieję przestał do mnie docierać. Ziewnęłam już po raz setny. Kai siedział teraz koło mojego łóżka, a głowę opierał o materac. Po chwili już nic do mnie nie docierało, coś mówiłam z Kai'em, ale nie wiedziałam co on mówi a co ja.--Rano--
*7.30*
Słyszałam budzik od telefonu, co mnie trochę zdziwiło, bo mimo że miałam w roku szkolnym budzik nastawiony kilka dni przed końcem go wyłączyłam. Powoli wszystko wokół mnie, zaczeło do mnie docierać. Po chwili dotarło do mnie, że ktoś mnie obejmował, ten ktoś sięgnął po telefon i wyłączył budzik.
Mnie zamurowało, nie wiedziałam co zrobić ani co powiedzieć. Osobnik przestał mnie przytylać i wstał z łóżka najpierw czochrając mi włosy. Otworzyłam oczy, to był Kai. Tylko dlaczego nagle spał ze mną? Mówił że będzie spać na podłodzę.
- Kai?
Kai- Budzik cię obudził?
-Taaak- Zięwnęłam przedłużając samogłoskę.- Kiedy z podłogi przeniosłeś się na moje łóżko?
Kai- sama powiedziałaś żebym jednak spał z tobą, a nie na podłodzę
- Kiedy?
Kai- zaraz zanim zasnęłaś
- Nie pamiętam tego, prawdopodobnie lunatykowałam.
Kai- Serio?- powiedział się śmiejąc
- Tak, u mnie to się przejawia tym że coś robię a rano nawet nie potrafię sobie tego przypomnieć.
Kai- Czesto tak masz?
- Po raz pierwszy mi się zdarzyło gdy były puszczane fajerwerki, ja poszłam spać bo nie chciałam czekać, potem tata mnie obudził, tata chciał abym wyszłam z domu i zobaczyłam fajerwerki, stałam na korytarzu z 10 metrów od łóźka. I ja powiedziałam tacię że nie chcę wychodzić z domu, chcę pooglądać fajerwerki przez okno. On powiedział że nic nie zobaczę, na co ja odpowiedziałam " to ja wolę spać", a rano miałam do niego pretensję że mnie nie obudził.
Kai- A po raz drugi?
- Nocowałam u koleżanek i mi budzik zadzwonił, jedna koleżanka wtedy się obudziła i rano powiedziała mi że usiadlam na dmuchanym materacu który słóżył mi za łóżko wtedy, spojrzałam na nią wstałam wyłączyłam budzik i poszłam dalej spać. A rano nic nie pamiętałam. Ani za tym pierwszym razem ani za drugim.
Zaśmiał się, a ja usiadlam na łóżku bo przez cały czas leżałam na nim. Przetarłam oczy i zaczełam rozglądać się po pokoju, nie widziałam Szczerbatka.
Kai- co jest?- powiedział gdy już miał wychodzić z pokoju.
- Gdzie jest Szczerbatek?
Kai- Ten mały demon?- pokazał na krzesło na którym, zdawało mi się że leży czarny koc, ale gdy się przyjrzałam zoriętowałam się że ten "koc" oddycha.
- co on ci zrobił?- powiedziałam śmiejąc się
Kai- Zaraz gdy się położyłem obok ciebie, lizał mnie po twarzy, uderzał ogonem i nie pozwalał zasnąć, dopiero gdy chyba zdał sobię sprawę że i tak nie pujdę, spoczął na krześle.
Szczerbatek się obudził i spojrzał na Kai’a, a potem na mnie i skoczył mi na kolana. Przez kolejną noc dosyć mocno urusł, teraz miał z metr. Zrzuciłam go z kolan, bo zaczynał być ciężki, i nic nie widziałam, poza nim.
-Wu miał rację, nocne furię bardzo szybko dorastają
Kai- Wu powiedział że jeżeli będzie miał trzy matry długości, oznacza że napewno jest dorosły.
- Nie idziesz na trening?
Kai momentanie otworzył drzwi od mojego pokoju, i moment potem coś sprawiło że był cały biały.
Kai- JAY!
Słyszałam jedynie śmiechy wspomnianego przez Kai'a osobnika. Kai gdzieś pobiegł, prawdopodobnie zabić Jay'a, a ja wstałam i poszłam... właśnie nie wiem gdzie, tak sobie pochodzić dobrze by było wiedzieć co gdzie jest.
Przechodziłam obok kuchni, gdy zobaczyłam zgromadzenie, poszłam zobaczyć co się dzieję.
- Co jest?
Wszyscy odwrócili się w moją stronę, a ja zaczęłam zwijać się z śmiechu. Lloyd miał zielone włosy, Cole miał białe włosy i pomalowaną twarz na klauna, Nya włosy miała różowe a Zane fioletowe. Kai za to był prawię cały biały z mąki. Jay'owi nic nie było, więc wyjaśniła się sprawa po co były mu te wszystkie rzeczy.
Jay- Tatuaży dla dzieci nie użyłem, nie było sensu
Nya- Czy ty brałaś w tym udział?
- Nie, Jay zabrał wszystkie rzeczy którymi wam to zrobił odemnie, aleeee.... nie znałam jego zamiarów.
Kai- Mąkę też?
- Mąki akurat nie- Zaśmiałam się
Zane- Te włosy szybko się zmyją?
- Trzy, cztery razy wystarczy umyć włosy i powinno być po sprawię
Cole- a czym mi Jay to namalował?
- Kredkami do twarzy dla dzieci, raz treba umyć twarz i się zmyją.
Do pokoju przyszedł Wu.
Wu- Idziecie na trening czy nie?
Kai- Tak, tylko się przebio...
Wu- Nie macię iść teraz- nie pozwolił mu dokończyć
Cole- Ale, tylko umyję twarz.
Wu- Natychmiast!
Cole, Kai- Tak, sensei
Cole i Kai wyszli na zewnątrz z opuszczonymi głowami. Wyszłam przyglądałać się ich treningowi, Kai i Cole co jakiś czas przeklinali, Kai bo mąka wpada mu do oczu i nic nie widzi, Cole bo pot razem z tym malowidłem na twarzy spływał mu do oczu, Jay cały czas krzyczał na nim że przy dzieciach nie powinno się przyklinać.
Kai- No przecież Cole, Jay tu jest- powiedział udeżając się w czoło, a jego głos brzmiał jakby mówił na poważnie.
Jay- Ja Tatiane miałem na myśli.
Kai- Może i miałeś, ale największym dzieciuchem tu to jesteś ty!
Jay- Chyba ty!
Kai- Serio?
Usłyszałam dźwięk syreny alarmowej, pochodził z wnętrz statku. Statek to był kolejny powód do myślenia, bo ile ludzi mieszka na gurze w statku? Odpowiedź ósemka, oczywiście razem ze mną. Ninja przerwali trening i pobiegli zobaczyć co się dzieję, Misako powiedziała mi żebym poszła do pokoju, co zrobiłam. Po chwili do pokoju przyszedł Kai, ale chyba się przebrał, umył twarz i strzępnął z włosow mąkę, bo nie miał jej już na sobię. Ale na plecach miał dwa miecze, a Szczerbatek który był razem ze mną w pokoju zaczął na niego warczeć.
Kai- Mamy sprawę do załatwienia, ale zaraz wrócę.
- Jasnę
Wybiegł jak poparzony, a ja wyszłam z pokoju. W jadalni siedzieli Wu i Misako, a mnie lekko zaczeło ściskać żołądek, więc poszłam poszukać "serca domu" tak zwaną kuchnię. Gdy już znalazłam kuchnię, spojrzałam do lodówki pustka w sumię co się dziwić mieszka tu osiem osób jakoś ich trzeba wyżywić. Narazie musi mi wystarczyć kranówa, nalałam sobię do szklanki wody z kranu, wypiłam i poszłam do salonu. Właczyłam telewizor, ja tu się zabardzo nie rozgaszam, ja tu poprostu mieszkam, tylko nie wiadomo na jak długo. Włączyło mi się na wiadomosciach, i otworzylam buzię ze zdziwienia. Dlaczego? Bo tam było o coś mnie. W wiadomościach była Anna Urszyńska ( wymyślone na szybko)
Anna Urszyńska- Ostatnio Tatiana Dragon, została postrzelona dziesięc razy- przez moją myśl przeszło "jak się oni o tym dowiedzieli" po chwili jednak doszłam do wniosku że dobry Reporter potrafi się o wszystkim dowiedzieć- Jednak mimo licznej utraty krwi, już po godzinie po dojeździe ze szpitala, budzi się z śpiączki a rany po kulach znikają.
Pokazało się zdjęcie szpitala w którym mnie trzymali, po chwili pokazał się doktor który rozmawiał z Wu gdy wyszłam z sali. A na dole ekranu pojawił się napis jak nazywa się ten człowiek.
Dokor Marcin Karusz- Dziewczyna przybyła w bardzo ciężkim stanię, wiedziałem że to niemożliwe aby żyła, wiedziałem że już jest martwa że nic jej nie pomoże , jej matka zmarła ale przed śmiercią ustaliła kto będzie się nią opiekował, i gdy z nim rozmawiałem dziewczyna wyszła z sali nie miala żadnych bandaży ani ran.
- Dziękuje panie Karusz za to że miał mnie pan za martwą- powiedziałam mrużąc oczy i sie wtapiając w sofę.
Teraz podsunięto mikrofon, jak przeczytałam z napisów pani Katarzynie Artusa, po chwili zdałam sobię sprawe że wtedy gdy zobaczyłam swoję ciało ta kobieta stała kilka kroków dalej.
Katarzyna Artusa- Byłam po receptę, gdy nagle jej ciało przewieźli przez poczekalnię, jedyne co nie miała umazanę krwią to twarz, zapadła mi w pamięci tak jak napewno każdemu co ją w tedy widział, ale potem gdy zobaczyłam ją jak szła o własnych siłach myślałam że widzę anioła...
- Oo...
Katarzyna Artusa- ...albo jej ducha.
- Acha...
Ponownie pokazano na Anne Urszyńską, siedziała za biurkiem. Koło jej głowy pojawiło się zdjecię, była na nim róża, jej łodyga i liść były białe a płatki kwiatu były turkusowe.
Anna Urszyńska- od niej się zaczeło, tego samego dnia cała rodzina która przebywała w tym szpitalu została cudownie uzdrowiona, przy trzech członkach tej znaleziono różę życia, rodzina jechała na wycieczkę gdy wpadli w poślizg i uderzyli w drzewo, wszyscy zmarli ale nagle zmartwychwstali a przy każdym leżała róża.
- O co chodzi z tą różą?
Anna Urszyńska- Róża jest częścią godła rodziny mistrzów życia, gdy uzdrawiali albo przywracali do życia zostawiali po sobię różę, ostatnia mistrzyni została zamordowana odkryto to dopiero kilka dni temu gdy przyszli do nich naszi reporterzy w celu dowiedzenia się czy mają coś z tym wspólnwgo, zastali tam tylko kości.
Dano mikrofon panu z policji z wydziału kryminalnego.
Andrzej Rogalski- Mistrzyni zwięrząt zmarła w tym samym co jej mąż mistrz zwięrząt, zmarli 10 lat temu. O sprawie dowiadujemu się dopiero teraz bo nikt tu nigdy nie zagląda. Pełno jest teraz pajenczyn i kurzu przez co możemy teraz pomażyć o tym aby znaleźć zabójcę. Ale prawdopodobnie był to napad, co mówi ogromny bałagan jakby ktoś czegoś szukał.
Znowu pokazano na Anne Urszyńską
Anna Urszyńska- A sprawy cudownych uzdrowień i zmartwychwstań powtarzają się raz w ciągu dnia, ostatnie zdarzyło sie wczoraj dziewczynka z nieuleczalna śmiertelną chorobą, wyzdrowiała całkowicię, gdy to się stało byla sama.
Pokazano na małą czarnowłosą uśmiechniętą dziewczynkę, aż się ciepło robi w sercu a na oko miała z 6 lat. Podano jej mikrofon. Z napisów wyczytalam kim ona jest.
Ola Kwiatkowska- Pojawiła się przy mnie piękna pani, chwyciła mnie za lękę i powiedziała " wszystko będzie dobrze" i pocałowała mi lączkę a potem w jej lęce pojawiła się lóza a gdy ją pocałowała zmieniła kololy i dała mi ją i się uśmiechnęła. A potem znikła
?- potrafiłabys powiedzieć jak wyglądała?
Ola Kwiatkowska- Tak, miała na sobie niebieską pelerynę i kaptul miała zarzucony na głowę, włosy miała jak śnieg, prostę i baldzo długię , była baldzo blada a i miała ladną biąłą suknię, a w jej oczach były gwiazdy...- Jak na 6-latkę to barzdzo dokładny opis.- była tak blada że widzialam co było za nią tak jakby była duchem, ale się nie bałam.
Na jej ostatnie słowa się zaśmiałam, ciekawa historia z tego się zrobiła, w końcu z moim udziałem. Ale najpierw chyba powinni mnie się zapytać o zgodę na to żeby wszyscy co oglądają wiadomości znali moją tożsamość. Anna Urszyńska chciała coś powiedzieć, ale ja jej nie słuchałam bo usłyszałam że wrócili poszłam zobaczyć czy wszytko z nimi w porządku.... było, tak jakby.
CZYTASZ
skazana na łzy//NINJAGO
FanfictionZwykły dzień? a jednak życie Tatiany zmieniło się nie do poznania ale dlaczego? Rozdziały co ( mam nadzieję) poniedziałek.