28. New York

1.3K 58 6
                                    

Czas płynie szybciej niż bym chciała. Każdą wolną chwilę, staram się wykorzystać spędzając czas z Liamem i Karen. Odpuszczam sobie szkołę, bo jaki sens jest chodzenia do budy, którą właśnie się opuszcza? W poniedziałek Liam wybiera moje papiery z sekretariatu, zaś ja załatwiam wszystkie formalności związane z internatem i szkołą, a także z przewiezieniem moich rzeczy. We wtorkowe popołudnie przychodzą moi znajomi i pomagają mi zapakować rzeczy do wozu kuriera. Nie ma ich wiele, nie dużo przybyło od mojego przyjazdu tu, ale doceniam, że chcieli pomóc, dzięki temu poszło dużo sprawniej. Po wszystkim Liam zaprasza ich do środka, a Karen proponuje małą imprezę pożegnalną. Nie chce zapraszać nikogo więcej, więc zostaje nasze zwyczajowe grono. 
Amy i Lily oraz Dylan, Louis, Niall i Zayn.
Z tym ostatnim widzę się pierwszy raz od jego 'powrotu' od ojca. Jest dziwnie i nieswojo, ale nie poruszam tematu kłamstwa, nie chcę by było jeszcze dziwniej. Zresztą, chłopak nie ma obowiązku mi się z tego tłumaczyć, przecież nie jesteśmy parą.

- Nie mogę uwierzyć, że wyjeżdżasz - wzdycha ciężko Amy, przytulając mnie mocno. - Będę okropnie tęsknić.

Odwzajemniam uścisk blondynki. Ja też będę za nią tęsknić. Zresztą, będę tęsknić za nimi wszystkimi.

- Daj znać jak się urządzisz w NY, wpadniemy do ciebie - proponuje Dylan, a ja mam wrażenie, że długo nie zapomniała bym tych odwiedzin.

Mimowolnie wybucham śmiechem. Zdecydowanie się na to pisze.

- Biedni, co wy beze mnie zrobicie - wywracam oczami, wywołując ich śmiech.

- Zanudzimy się na śmierć - Lily wystawia mi język.

Kolejna fala śmiechu przechodzi pomieszczenie. Wszyscy zaczynamy wspominać wszystko co razem przeżyliśmy. Bardzo się zżyliśmy, pomimo tak krótkiego okresu czasu.
Od tych wszystkich historii, wszystkim zaczęło chcieć się pić, więc podnoszę się i udaje do kuchni. Po chwili w pomieszczeniu pojawia się też Zayn. O dziwo, zauważam na jego twarzy złość.

- Zamierzałaś mi w ogóle powiedzieć? - pyta zły.

Przyglądam mu się z niezrozumieniem, nie bardzo wiedząc o co mu chodzi.

- Zamierzałaś mi powiedzieć, że wyjeżdżasz? Czy może zniknęła byś bez słowa?

Och, więc o to chodzi.

- Poprosiłam Liama, żeby wszystkim powiedział, nie chciałam dzwonić do każdego z osobna.

- Więc jestem jak każdy? - przerywa mi nagle.

Z trudem przełykam ślinę, gdy robi parę kroków bliżej w moją stronę.
Ta rozmowa jest bardzo trudna, a ja nie wiem jak ją rozegrać, by wyszło dobrze dla nas oboje.

- Jesteś moim przyjacielem - mówię w końcu.

W oczach chłopaka pojawia się determinacja, gdy stawia kolejne parę kroków w przód. Teraz dzieli nas tylko blat wyspy kuchennej.

- Tylko przyjacielem? - pyta nagle.

Siły na chwilę mnie opuszczają i muszę przymknąć oczy, by na nowo ich nabrać. Szybko się ogarniam i na powrót je otwieram, spoglądając wprost w te czarne naprzeciwko.

- Ty mi powiedz, Zayn - przechodzę nagle do ataku, całkowicie odwracając nasze role. - Czy mogę nazwać przyjacielem kogoś kto mnie okłamuje? Przecież wiem, że nie byłeś u ojca. Widziałam cię na konkursie - widzę jak otwiera usta, by zaprzeczyć, więc pośpiesznie dodaje.: - Nawet nie próbuj kłamać.

Malik opada bezsilnie na stołek barowy, który koło niego stoi i przymyka oczy. Ja zaś mam silną potrzebę zajęcia się czymś, czymkolwiek, zaczynam więc szykować szklanki i picie.

Rebel Girl | 1DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz