Hejo! W końcu to napisałam, zapraszam do czytania :D
Kira:
Nie wiem jak to jest, że zwykle w takich sytuacjach znajduje mnie Malik. Zupełnie innym zbiegiem okoliczności jest to, że zwykle wtedy palę.
Kiedy czarnowłosy zatrzymuje się koło schodków, na których siedzę, usilnie staram się go ignorować.
Czy to źle, że jestem zła, zawiedziona? Bo jestem.
Jestem wściekła na dyrektora i jego nieczyste zagranie, strasznie zawiedziona tym jak wystawili mnie chłopaki, ale najbardziej jestem przerażona wizją samotnego występu przed publicznością.
Gdy w tamtym roku wychodziłam na scenę, odwagi dodawała mi tylko myśl, że jeżeli mi się nie uda cała moja szkoła zostanie zrównana z ziemią. A w tym wypadku, nie chodziło ani o budynek, ani o instytucję, w mojej dzielnicy mnóstwo dzieciaków jedynie w szkole było bezpiecznych, jedynie w niej odpoczywali od problemów. Musiałam chociaż spróbować o to zawalczyć. Fakt, że wygrałam to jedynie szczęście.- Jesteś zła?
Zaciągam się mocno papierosem, skupiając na wyobrażeniu sobie, jak trucizna przemierza mój organizm, zatruwając go bardzo powoli. Ta cisza chyba sama mu odpowiada.
Nagle jak nigdy pragnie mojej uwagi. Staję tuż przede mną chcąc bym chociaż na niego patrzyła, a ja odwracam wzrok uciekając nim w bok.
Wiem, że jeżeli będę na niego patrzeć, po prostu wymięknę.- Serio? - pyta z niedowierzaniem i kręci zrezygnowany głową.
Nie wytrzymuję długo. Patrzę mu prosto w oczy, bo mnóstwo pytań ciśnie mi się na usta i nagle wszystkie chcą znaleźć ujście. Na światło dzienne wychodzi jednak tylko jedno.
- Dlaczego?
To jedno słowo wystarcza. Zayn wie o co pytam.
Uśmiecha się smutno i kuca przede mną, by nasze oczy były na podobnym poziomie. Widzę jak się waha, jakby sam nie był pewny co ma powiedzieć.
Zabiera mi papierosa, gdy zamierzam się nim po raz kolejny zaciągnąć i gasi go o schodek. Kiedy to robi orientuje się, że to jego sposób na nie patrzenie mi w oczy.- Dzień przed konkursem moja młodsza siostra ma urodziny, chce je spędzić u ojca, ale .. poprosiła, żebyśmy pojechali wszyscy. A ona na prawdę rzadko mnie o coś prosi, Ki..
Jego ton głosu jest tak przepraszający, że w moim gardle pojawia się gula.
Wcale nie czuję się lepiej. Było by łatwiej, gdyby podał błahy powód i mogła bym się na nim wyżyć, a może nawet zmusić do zmiany zdania. To jednak..- W porządku, chodzi o twoją siostrę, więc masz wybaczone.
Z powagą kiwa głową i widzę jak jego ramiona rozluźniają się z ulgi. Podnosi się z kucka i przenosi na stopień schodów koło mnie. Przewiesza przeze mnie ramię, a potem sam wyciąga papierosy.
- Rozmawiałem z Niallem, co zrobisz?
Z ciekawości jaką ma minę, zerkam na niego i na powrót przenoszę się na krajobraz.
Gdzieś z boku budynku słyszę krzyki uczniów, mających właśnie wychowanie fizyczne. Grają chyba w koszykówkę.- Nie mam zbyt dużego wyboru, muszę coś zaśpiewać.
Przez długą chwilę panuje tylko cisza i zastanawiam się co myśli chłopak koło mnie. Jednak kiedy się odzywa, całkowicie mnie zaskakuje.
- Nie musisz śpiewać.
To zdanie zawisa pomiędzy nami. Brzęczy mi w uszach, przebija się gdzieś do podświadomości.
To nie tak, że sama o tym nie pomyślałam, raczej bardzo usilnie starałam się zawsze stłumić tą myśl. Gdy zaczynam tańczyć stres znika, bo na scenie nie ma nic poza moimi uczuciami, muzyką i rytmem, w którym porusza się moje ciało.- Dlaczego nie zatańczysz? - próbuje zawzięcie jeszcze raz, a mnie zalewają wspomnienia.
Osiemnasty czerwca, biorę udział w szkolnym przedstawieniu tanecznym pani Fossil. To już trzeci pokaz w teatrze, w który angażuje mnie moja nauczycielka muzyki, lecz dziś po raz pierwszy, gdy wychodzę na scenę dostrzegam JĄ. Uśmiecha się do mnie szeroko i klaszcze jeszcze nim cokolwiek zrobię, zupełnie jakby była pewna, że i tak będę świetna. A jednak kiedy kończę na jej twarzy uśmiech się zmienia. Jest wymuszony i blady. Jak tylko schodzę za kulisy, rzucam się biegiem w jej kierunku. Muszę pokonać mnóstwo korytarzy, by obejść niewidocznie scenę i dobiec od jej strony widowni, ale w końcu tam docieram. Widzę ją i ten sam uśmiech, który posyłała mi przed przedstawieniem. Teraz jednak skierowany jest do zupełnie innej tancerki.
- Mamusiu?
Ciągnę ją za rękę, a ona odwraca się do mnie zaskoczona. Po zbyt długiej chwili pochyla się do mnie i uśmiecha lekko.
- Podobało ci się, Mamusiu? - pytam bardzo chcąc usłyszeć pochwałę.
Ona jednak tylko głaszcze mnie po głowie i z powrotem wraca wzrokiem do sceny.
- Nie powinnaś tańczyć publicznie, Kiro, zbyt bardzo się wtedy emocjonujesz, psujesz technikę.- Kira? - głos Malika na powrót przywraca mnie do rzeczywistości.
Muszę parę razy zamrugać, by odgonić słoną ciecz, która zaczęła zbierać się w kącikach.
Niech to szlag!
Bardzo długo i ciężko pracowałam nad tym, by moja technika stała się bezbłędna bez względu na okoliczności, a jednak słowa wypowiedziane przed laty przez matkę, wciąż wprawiały mnie w zwątpienie. Przecież już od dawna o tym nie myślałam, sądziłam że poczyniłam postępy..- Przy występach publicznych psuje technikę - powtarzam słowa mamy, z trudem przypominając sobie o co pytał.
O dziwo reaguje ożywieniem, odsuwając się gwałtownie, by na mnie spojrzeć.
- Czy ty siebie słyszysz? - pyta oburzony. - Kochasz tańczyć i widać to kiedy to robisz. A chyba właśnie o to chodzi, nie? Żeby podzielić się z ludźmi czymś co kochasz.
Nie wiem co to znaczy, co myśleć, ani co powinnam odpowiedzieć. Mam mętlik w głowie, nie tylko w myślach, ale i uczuciach. Stare wspomnienia uderzają ze zdwojoną siłą, nie chcąc pozwolić na ponowne zamknięcie wieka pudełka, do którego je upchnęłam.
- Przemyśl to, okey? Serio uważam, że powinnaś stanąć tam i zatańczyć.
To zdanie jest ostatnim, które do mnie dociera. Do końca dnia przez moją głowę przelatują wspomnienia, przeżywam je jedno po drugim, zupełnie nie pojmując co dzieje się w teraźniejszości.
Ja stojąca pierwszy raz na scenie.
Cudowne uniesienie, gdy zanurzam się w swoim świecie.
Cała sala bijąca mi brawo na stojąco.
Szaleńczo dudniące serce ze szczęścia.
A potem wir zdarzeń, które przelatują zbyt szybko, bym mogła rozróżnić towarzyszące mi przy nich uczucia.
Przestroga mamy przed występami, chwilę później list z akademii zapraszającej mnie w swoje progi, szaleńcze treningi nad techniką z Jacobem, wyjazd Lily, strach przed występem w konkursie, śmierć matki, strach, gniew, strach, zagubienie, frustracja, strach.. przyjaciele.. obawa .. szczęście.. nowa rodzina ..- Kira!
Silne potrząsanie za ramiona, przywraca mnie do rzeczywistości. Tuż przed moją twarzą pojawia się twarz Liama, a nad jego ramieniem mogę dostrzec twarz zmartwionej Karen.
- Co? - pytam głupio, starając się jakoś odnaleźć w sytuacji.
Brat przestaje mną telepać i cofa się o krok, lecz wciąż nieufnie mi się przygląda. W spojrzeniu Karen również jest wiele niepokoju, gdy podchodzi bliżej, by zrównać się z synem.
- Geoff chcę z tobą dzisiaj, wieczorem porozmawiać - oświadcza kobieta. - Wiesz o co chodzi?
Z zaskoczenia uchylam usta. Ojciec? Ze mną? Jeśli to prawda, będzie to nasza pierwsza rozmowa w moim życiu. Czego może chcieć? Zrobiłam coś nie tak? Dyrektor dzwonił do mojego ojca, by ten mnie przekonał do występu? A może kazał zmienić kolor moich włosów? Nie, właściwie może chodzić o coś zupełnie innego.
- W przyszłym tygodniu, kończę osiemnaście lat.
*
Jeśli szanujesz moją pracę, a chcesz dowiedzieć się szybciej jak rozwiną się losy Kiry to zostaw ✍ lub ⭐
CZYTASZ
Rebel Girl | 1D
Fanfic- Powiedz mi, kto zrobił ci psikusa i podmienił szampon? - zakpił ciągnąc lekko za jeden z moich fioletowych kosmyków. - Dupek z ciebie Styles. ~~ - Kolejny szybki numerek? - pyta głosem pełnym pogardy. - Nawet jeśli, tobie chyba nic do tego, prawda...