Prolog

3K 88 43
                                    

*Henryk*

Obudziłem się dość późno, zresztą jak każdej soboty. Dzisiaj pracuję później, więc nie ma się co spieszyć. Tak, powiedział to koleś z hipermobilnością. Nie myśląc o niczym ciekawym, zszedłem na dół, gdzie moi rodzice oglądali telewizję. 

- Hej mamo, hej tato! Jakieś plany na sobotę? - spytałem, wchodząc do naszego salonu połączonego z kuchnią. 

- Witaj skarbie! Nie, nie mamy żadnych planów, tylko tak sobie wiadomości oglądamy. Może będą coś mówić o Kapitanie B i Niebezpiecznym. - nic nie mówiąc, usiadłem obok rodziców i wsłuchałem się w słowa reporterów: 

- A teraz wiadomość z więzienia w Swellview. Gang graficiarzy, znany jako "Nocne Szczury" zostanie niedługo zwolniony z więzienia na okres warunkowy. - oznajmił reporter, będący w studiu. 

- Zgadza się Trent. Młodociani graficiarze zostaną porozsyłani do różnych szkół w Swellview. Jeśli nie wywinął żadnego numeru, będą całkowicie zwolnieni z więzienia, lecz jeśli dokonają czegoś niegodziwego, wrócą do niego niemal od razu. 

- Nocne Szczury zostaną zwolnione? - zdziwiła się Piper, która pojawiła się na dole. 

- Ekstra! - cała rodzina spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem. Żadne z nich nie ma pojęcia, że kiedyś chodziłem z jedną dziewczyną z tego gangu. - Eeeeee, no fajnie, że dostaną drugą szansę, co nie? - uśmiechnąłem się niewinnie. 

- Czy ja wiem? Przecież oni chcieli przeciągnąć Niebezpiecznego na złą stronę. Na szczęście on jest taki cudowny, że się im nie dał. - moja siostra uśmiechnęła się promiennie na wspomnienie ulubionego superbohatera, którym jestem ja, ale cicho. Przecież ona nie musi o tym wiedzieć, co nie? 

- To nie było tak. Niebezpieczny tylko udawał złego, żeby trafić do siedziby Nocnych Szczurów i ich wszystkich aresztować. - przypomniałem sytuację sprzed kilku lat. 

- A skąd ty niby o tym wiesz? - Piper zmierzyła mnie podejrzliwym wzrokiem. 

- No... bo ja... - z opresji uratował mnie pikający zegarek. - Muszę odebrać. - jak poparzony wstałem z kanapy i pobiegłem na werandę, gdzie spotkałem Jaspera i Charlotte. 

- Siemka stary! - przywitał się mój kumpel. 

- Chyba Rey czegoś od ciebie chce. - Charlotte wskazała na mój pikający zegarek. 

- Racja. - odebrałem połączenie. Od razu można było wywnioskować, że mój brat jest jakoś dzisiaj nie w sosie. 

- Cześć Rey, co tam? - Charlotte ubiegła mnie w wypowiedzeniu tych kilku słów. 

- Złe wieści. Ci idioci chcą wypuścić Nocne Szczury z więzienia. Koszmar, dopiero co ich złapaliśmy! 

- Gościu, to było kilka lat temu. - zauważyłem, kompletnie niczym się nie przejmując. Może nawet uda mi się ponownie spotkać Veronicę? 

- I tak powinni jeszcze posiedzieć drugie tyle! 

- Rey, wiem, że się wkurzasz o to graffiti, ale oni już nic złego nie zrobią. Jestem tego na sto procent pewien. - Rey i Charlotte spojrzeli na mnie wymownie. - Co się tak na mnie gapicie? 

- Masz nas za totalnych głupków? Weź się lepiej przyznaj, że cieszysz się z tego, że ich wypuszczają, bo liczysz na ponowne spiknięcie się z Veronicą. - moja przyjaciółka jak zwykle ma rację, jednak nie zamierzam jej się do tego przyznawać. 

- Kim jest Veronica? - odezwał się dotychczas milczący, Jasper. 

- To jedna z graficiarek, która zauroczyła Henryka, kiedy Nocne Szczury atakowały Swellview. - wyjaśniła Charlotte, a na moją twarz mimowolnie wkradł się uśmiech. 

*Veronica*

Kolejny dzień w pudle. Mam tego serdecznie dość! Gniję w jednej celi razem z Dwupakiem, który chrapie prawie każdej nocy. W sumie ma to też swoje plusy. Akurat, kiedy nie śpię, wyciągam obraz, który kiedyś namalowałam i rozmyślam nad nim. Na tym obrazie jestem ja razem ze Strasznym Dzieciuchem na łodzi. A przepraszam, zmienili mu przecież ksywkę ze Straszny Dzieciuch na Niebezpieczny. Ta nowsza wersja o wiele bardziej mi się podoba. Muszę przyznać, że ta stara była trochę obciachowa. Ja za to nie zmieniłam się za bardzo. Jestem teraz wyższa i nie mam już niebieskich pasemek, jak kiedyś. A poza tym wszystko zostało po staremu. 

- Veronica, wołamy cie od dobrych dziesięciu minut! - powiedział mój współlokator, a ja posłałam mu spojrzenie nie wyrażające chęci do rozmowy. O wiele bardziej wolę myśleć o Niebezpiecznym. Czy to głupie, że ja wciąż coś do niego czuję? A może to wina tego, że nie mogę się stąd wydostać? - VERONICA!!! - Dwupak najwyraźniej stracił do mnie cierpliwość, ale tak szczerze, wisi mi to. 

- No, co ty ode mnie chcesz?! Nie widzisz, że jestem zajęta?! - wydarłam się na kumpla. 

- Czym? Gapieniem się w ścianę? - nie odpowiedziałam mu na to pytanie, tylko oparłam się bokiem o kamienną powłokę, dając mu do zrozumienia, że go słucham. 

- Naczelnik więzienia chce nas wszystkich widzieć. 

- Po co? - spytałam niezainteresowana spotkaniem z tym facetem. Nie pałam do niego zbyt wielką sympatią. 

- Nie wiem, chodź to się dowiemy. - westchnęłam ciężko i w towarzystwie Dwupaka udałam się do więziennej stołówki, gdzie czekał na nas mężczyzna wraz z całą masą strażników. 

Więzienna Stołówka 

Na miejscu zauważyłam, że są tu wszystkie Nocne Szczury z wyjątkiem naszego szefa. Myślałam, że będziemy na niego czekać, ale naczelnik zabrał głos, co oznacza, że się myliłam: 

- Jesteśmy pod wrażeniem waszego dobrego sprawowania. Postanowiliśmy zatem, że będziecie zwolnieni na okres warunkowy. - na naszych twarzach zagościły wielkie uśmiechy. Nareszcie wychodzimy z tej okropnej dziury! Wreszcie będę mogła... spotkać się z Niebezpiecznym. - Każde z was będzie uczęszczało do innej szkoły, żebyście się nie mogli ze sobą bliżej kontaktować. Wszystko po to, abyśmy uniknęli rozrabiania z waszej strony. Kapitan B został poinformowany o waszym zwolnieniu. Mam nadzieję, że żadnemu z was nie wpadnie do głowy, żeby się na nim mścić w jakikolwiek sposób. - w tym momencie naczelnik wymownie spojrzał na mnie. W odpowiedzi przewróciłam niedbale oczami. - Jeśli jednak okaże się, że któryś z was coś przeskrobie, natychmiastowo wraca do kicia. Rozumiemy się? - wszyscy przytaknęliśmy głowami. - To teraz macie czas na to, żeby się spakować, bo w poniedziałek was już tu nie będzie. 

W celi Veroniki 

Uradowana spakowałam wszystkie swoje rzeczy. Wciąż nie mogę uwierzyć, że nas stąd wypuszczają. Jedynym, co jeszcze mi zostało do spakowania to mój pamiątkowy obraz. Zanim jednak włożyłam go do torby, jeszcze raz na niego spojrzałam. 

- To co Niebezpieczny, niedługo znów się spotkamy... 

Koniec. Tak prezentuje się prolog mojego nowego opowiadania o Niebezpiecznym Henryku. Wiem, że jest trochę krótki, ale jak akcja się rozkręci, to i rozdziały będą dłuższe. Mam nadzieję, że równie dobrze je przyjmiecie, jak moje poprzednie opowiadanie. Do pierwszego rozdziału!

Niebezpieczny Henryk : Gdy dane nam będzie znów się spotkaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz