20. "Kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa"

705 31 0
                                    

*Rey*

Jak obiecałem Henrykowi, udałem się do komendy miejskiej policji, aby pogadać z komendantem i sprawdzić, czy nie da się czegoś zrobić w sprawie Veroniki. Wiem, że nie powinienem pochwalać tego, że mój pomocnik jest zakochany w kryminalistce, ale trudno. Raz się żyje. Dotarłem na miejsce, jako Rey Manchester, ale do budynku wszedłem, będąc Kapitanem B. Na mój widok niektórzy policjanci mieli przerażone miny, inni zaś szeroko się uśmiechali. Puściłem oczko dwóm ładnym policjantkom i ruszyłem prosto do biura komendanta. Normalni ludzie załatwiliby to przez recepcję, ale ja jestem Kapitan B. Mnie tego typu formalności nie obowiązują. To właśnie jedna z wielu zalet bycia superbohaterem. 

W biurze komendanta policji Swellview

Jak nakazywała kultura, zapukałem w drzwi, uważając przy tym, aby ich nie wyważyć. Odczekałem chwilkę, a kiedy usłyszałem znajome "proszę wejść," nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka.  

- Kapitan B, jak miło pana widzieć. W czym mogę pomóc? - komendant przywitał się ze mną, po czym oboje zajęliśmy miejsca po przeciwnych stronach jego biurka. 

- Panie komendancie, mam do pana pewną sprawę.

- O co chodzi? - dopytał, dając mi do zrozumienia, że uważnie mnie słucha. 

- Chodzi o pewną niedawno zamkniętą kryminalistkę. - owijałem w bawełnę, w sumie nie wiem, po co. Chyba dlatego, że pierwszy raz zdarza mi się ubiegać o wypuszczenie jakiegoś przestępcy na wolność. 

- A konkretnie? Wie pan, dzięki tobie i Niebezpiecznemu wielu kryminalistów zostało schwytanych i zamkniętych w więzieniu. 

- Chodzi tu o Veronicę z Nocnych Szczurów. Niedawno stała się też wspólniczką Drexa. 

- Tak, pamiętam. A dlaczego pan o nią pyta? - jakoś mało domyślny ten glina, ale co tam. 

- Prosiłbym, aby pan zarządził zwolnienie jej z więzienia. - powiedziałem, a komendant spojrzał na mnie, jakbym został podmieniony. 

- Przepraszam, ale nie rozumiem, w jakim celu. - facet był wyraźnie zaskoczony moją prośbą. W sumie trudno mu się dziwić. Jeszcze tydzień temu sam bym sobie w to nie uwierzył. Ale czego się nie robi dla przyjaciela, którego uważa się za młodszego brata? 

- Veronica posiada ważne informacje, które pomogą mnie i Niebezpiecznemu w schwytaniu pewnego bardzo groźnego przestępcy. - wymyśliłem na poczekaniu. Nie mogłem mu przecież powiedzieć, że liczę na wypuszczenie Veroniki z więzienia, bo Niebezpieczny się w niej zakochał. Komendant na bank uznałby mnie za niepoważnego i byłoby po rozmowie. 

- Jeśli panna Veronica może pomóc, oczywiście ją zwolnię, ale pod jednym warunkiem. - serio? On chce MNIE jakiś warunek stawiać? Ale nieważne. Najważniejsze, że kupił tą ściemę i zgodził się na wypuszczenie Veroniki. 

- Jaki to warunek? - mam tylko nadzieję, że będzie to coś wykonalnego. 

- Proszę jej pilnować. Raz ją wypuściliśmy i marnie się to skończyło. 

- Oczywiście panie komendancie. Obiecuję, że wraz z Niebezpiecznym nie spuścimy dziewczyny z oka. - no, Henryk na pewno nie.

- W takim razie, dzwonię do naczelnika więzienia, aby poinformować go o zwolnieniu. 

- Dziękuję, panie komendancie. - ustaliliśmy jeszcze ostatnie szczegóły, po czym pożegnałem się z facetem i opuściłem komendę. Ukryłem się w pobliskim zaułku i strzeliłem balona. Znów jako skromy właściciel Składu Rupieci, wsiadłem do samochodu i pojechałem w stronę swojego sklepu. Stwierdziłem, że nie będę dzwonił do Henryka z informacją, że się udało. Młody będzie miał niespodziankę. 

Niebezpieczny Henryk : Gdy dane nam będzie znów się spotkaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz