19. Jesteśmy skuci kajdankami miłości

705 33 7
                                    

*Veronica*

W końcu nastała upragniona noc. Właśnie dzisiaj zamierzam uciec z tego miejsca, żeby jeszcze raz móc porozmawiać z Henrykiem. W realizacji mojego planu pomaga mi Terry. 

- Dobra, z tego co udało mi się ustalić, strażnicy wymieniają warty o godzinie pierwszej w nocy. Wykorzystaj chwilę, gdy stara warta będzie zdawała raport nowej i wyślizgnij się z celi. Wszelkie zabezpieczenia zostały wyłączone przez znajomego komputerowca, więc alarmu nie włączysz. Pytania? 

- Co z monitoringiem? - spytałam, na wypadek gdyby przyjaciółka miała zapomnieć o tym małym, aczkolwiek istotnym szczególe. 

- Załatwiony wraz z innymi zabezpieczeniami. - zapewniła, a ja zaczęłam pakować potrzebne rzeczy do plecaka, który nie wiedzieć czemu mi zostawili. Taa, ich kompetencja nie zna granic. 

- A ty na pewno nie chcesz zwiać ze mną? - spytałam jeszcze, zakładając sobie gotowy plecak na ramię. 

- Nie, czekam tu na pewną laskę, która ma dla mnie ciekawą propozycję. Jeśli chcesz, wspomnę jej też o tobie. 

- Nie, dzięki. Po ucieczce z kicia, chcę znowu spróbować odciąć się od kryminalnej przeszłości. Dla NIEGO. - wyjaśniłam, a uśmiech i zdradliwe rumieńce wpełzły na moją twarz. Dobrze, że było na tyle ciemno, że Terry miała problem z dostrzeżeniem ich. 

- Kim jest ten cały ON? - spytała, mierząc mnie podejrzliwym wzrokiem. Trochę mnie dziwi, że jeszcze się nie domyśliła. Ale to lepiej dla mnie. 

- Miałaś o to nie wypytywać, pamiętasz? - nie mogłam jej przecież powiedzieć, że uciekam z więzienia, żeby spotkać się z Niebezpiecznym. Wzięłaby mnie za wariatkę, no bo kto normalny najpierw łamie prawo, później idzie na spotkanie ze świadomym wszystkiego, pomocnikiem superbohatera? 

- Tak, pamiętam. No nic, skoro ty mi nie chcesz powiedzieć, spytam Drexa. - Terry chciała opuścić moją celę, jednak w porę ją zatrzymałam. 

- Dobra, dobra, powiem ci, tylko ani słowa Drexowi. ZROZUMIAŁYŚMY SIĘ?! - to nie tak, że boję się tego mięśniaka, czy coś. Po prostu wolę, żeby nie wiedział, że postanowiłam jednak wrócić do Henryka. Kurcze, zaczynam łapać, o co chodzi z tym całym kłamaniem dla dobra sprawy. Coraz bardziej zaczynam rozumieć, dlaczego Henryk o niczym mi nie powiedział. Och, miałam super chłopaka i od tak wszystko zaprzepaściłam. 

- No to słucham. Kim jest ten, dla którego uciekasz z więzienia? - Terry spojrzała na mnie wyczekująco. 

- To Niebezpieczny. - powiedziałam i z dużą dozą niepewności oczekiwałam jej reakcji. Myślałam, że zacznie wyzywać mnie od wariatek, ona jednak najzwyczajniej w świcie się roześmiała. 

- Ta, dobry żart Vera, ale teraz na poważnie. Co to za jeden? - moje milczenie dało jej jednoznaczną odpowiedź. - TY TAK NA SERIO?!! Przecież on zajmuje się aresztowaniem, takich jak my! 

- Wiem, ale przed moim trafieniem tutaj, byliśmy ze sobą. On doskonale wie, że jestem kryminalistką i nie przeszkadza mu to. - zapewniłam, jednak moja przyjaciółka pozostawała nieprzekonana. Dlaczego po prostu nie podałam jej prawdziwego nazwiska chłopaka? Z jednego prostego powodu. Nie chciałam więcej narażać jego tajnej tożsamości na ujawnienie. Już wystarczy, że powiedziałam o wszystkim Drexowi. W prawdzie myślałam, że mięśniak już zna jego prawdziwe nazwisko, ale i tak. 

- Dobra, rób jak uważasz, ale żebyś potem nie żałowała. - Terry pogroziła mi palcem, na co przewróciłam oczami z rozbawieniem. 

- Już więcej nie będę. Jak to mówią, do trzech razy sztuka. - powiedziałam i wyszłam przez przygotowane wcześniej przejście. Bez problemu udało mi się uciec z tego jakże bardzo strzeżonego więzienia. Przed budynkiem czekała na mnie bardzo miła niespodzianka. 

Niebezpieczny Henryk : Gdy dane nam będzie znów się spotkaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz