14. Dobro nie popłaca

680 28 1
                                    

*Henryk*

Odkąd Drex jest na wolności, kompletnie nie potrafię się wyluzować. Nieustannie szukamy go z Reyem, ale nigdzie nie możemy go znaleźć. Jakby jeszcze tego było mało, pokłóciłem się z Veronicą. Muszę zapamiętać, że Charlotte jest mądra, ale jeśli chodzi o sprawy sercowe, lepiej jej o radę nie pytać. Muszę jutro szczerze porozmawiać z moją dziewczyną. Nawet, jeśli to oznacza ujawnienie mojego najgłębiej skrywanego sekretu. Zjechaliśmy z Kapitanem tubą i już od progu zaatakowała nas poirytowana Charlotte:  

- No nareszcie. Gdzie wyście byli? 

- No, a jak ci się wydaje? Szukaliśmy Drexa, ale koleś przepadł, jak kamień w wodę. - odpowiedziałem wkurzony. Ostatnie dni są masakryczne. Wiem, że od superbohaterowania nie ma wakacji, ale musielibyśmy sobie z Reyem takowe zrobić, i to już niebawem. 

- Dobra, to teraz nieważne. Trwa właśnie napad na miejskie muzeum, ale nie wiadomo, kto jest jego sprawcą. - może to Drex? Wtedy załatwilibyśmy przyziemną sprawę i zamknęlibyśmy byłego pomocnika Reya za kratkami, tam gdzie jego miejsce. Pozostaje pytanie, czy Drex obrabia muzea? Trzeba będzie spytać o to Kapitana B. W końcu byli kiedyś nierozłączni. 

- Lecimy! - zarządził Rey i udał się w stronę tub. Nie myśląc wiele, ruszyłem za nim. 

- Daj mi pełną moc! - zawołaliśmy jednocześnie, a siła ssąca wypchnęła nas na górę. 

*Veronica*

Niezauważonej udało mi się wymknąć z bazy Kapitana i Niebezpiecznego. Robiło się już ciemno, ale mało mnie to obchodziło. Jeszcze nie doszłam do siebie, po tym co zobaczyłam. Niebezpieczny to przez cały czas był Henryk? Dlaczego mi nie powiedział?! Miałam prawo o tym wiedzieć! Był moim chłopakiem, do jasnej cholery! Wściekła, jak osa zatrzymałam się w Swellview Park, gdzie zwykle spotykałam się zarówno z Henrykiem, jak i Niebezpiecznym. Nawet nie myśląc, o tym że ktoś może mnie przyłapać na robieniu graffiti, wyciągnęłam z plecaka spreje i zaczęłam mazać po pomniku jakiegoś byłego prezydenta, którego historię miałam w głębokim poważaniu. Byłam tak pochłonięta myślami i pracą, że nawet nie zauważyłam, że ktoś do mnie podszedł. 

- Niszczymy mienie miasta? Oj nieładnie. - odwróciłam się i z obojętnym wyrazem twarzy spojrzałam na umięśnionego chłopaka o jasnych włosach. 

- Co cię to obchodzi, mięśniaku?! - warknęłam, co go rozbawiło. Ten koleś dopiero tu przylazł, a już zaczął mi działać na nerwy. 

- Ale ostra, lubię takie. - przewróciłam niedbale oczami i wróciłam do tworzenia swojego dzieła. - Nie odwracaj się do mnie tyłem. Dobrze ci radzę. Potrafię być bardzo niebezpieczny. - jeśli jeszcze raz ktoś wypowie przy mnie to słowo, zabiję. 

- Jedyny Niebezpieczny jakiego znam, przez cały czas robił ze mnie kretynkę, więc błagam cię, DARUJ SOBIE. - powiedziałam, nawet nie spoglądając na umięśnionego blondyna. 

- Mówisz o pomocniku Reya? Tym dzieciaku? - muszę przyznać, że jego wypowiedź mnie zaskoczyła. Aby wyjaśnić sobie z nim kilka szczegółów, zaszczyciłam chłopaka swoim pytającym spojrzeniem. 

- A ty niby skąd znasz tożsamość Kapitana B? - spytałam, krzyżując ręce na piersi. 

- Przez krótki okres czasu byłem jego pomocnikiem. Później jednak poszedłem po rozum do głowy i dotarło do mnie, że bycie bohaterem kompletnie się nie opłaca. Zdradziłem więc Kapitana B i tak właśnie zostałem jednym z największych kryminalistów tego miasta. 

- A nazywają cię? - spytałam, gdyż nadal nie mam pojęcia, co to za kolo. Ale skoro nie pała on wielką sympatią do Kapitana i Niebezpiecznego, mogłabym się z nim zakumplować. Starałam się już ułożyć sobie relacje z tymi dobrymi, i jak to się skończyło? Teraz mogę śmiało stwierdzić, że o wiele bardziej wolę tych złych. 

- Drex. - przedstawił się, a mnie przez myśl przeszła wypowiedź Niebezpiecznego, kiedy niezauważona byłam w ich kryjówce: "Szukaliśmy Drexa, ale koleś przepadł, jak kamień w wodę." 

- A ty wiesz, że Rey i Henryk ciągle cię szukają? - sama nie wiem, czy to miało być pytanie, czy może raczej stwierdzenie. A zresztą, co za różnica? 

- Rey i kto? - Drex przymrużył oczy, jakby kompletnie nie czaił, o kim gadam. 

- No Henryk Hart. Niebezpieczny, co nie? - byłam pewna, że koleś, który zna tożsamość Kapitana, będzie znał też nazwisko jego pomocnika. 

- Skąd masz informacje na temat jego tajnej tożsamości, panno...? 

- Veronica. Kiedyś należałam do gangu Nocnych Szczurów, ale Kapitan i Niebezpieczny wsadzili nas do kicia. 

- Aaa, ci od Van-della. Taa, coś mi świta. - super. Ciekawe, kiedy przestanę być kojarzona tylko i wyłącznie z moim szefem? 

- No właśnie. Po wyjściu z paki poznałam chłopaka. Wydawał się być taki słodki, uroczy, przystojny, mega kochany... Okazało się jednak, że to właśnie on jest pomocnikiem Kapitana. Dowiedziałam się prawdy o nim przez przypadek. Henryk nic mi nie powiedział. - na wspomnienie ostatnich wydarzeń, w moim oku zakręciła się słona łza. Szybko ją jednak wytarłam, aby Drex jej nie zauważył. Ze wszystkich chłopaków w tym mieście, dlaczego Niebezpiecznym musiał okazać się akurat ten, którego pokochałam? Jasne, byłam kiedyś dziewczyną pomocnika superbohatera, ale chciałam o tym zapomnieć. Zrywając z nim, chciałam raz na zawsze zerwać z kryminalną przeszłością i zacząć żyć normalnie u boku normalnego chłopaka. Ale przeszłość zawsze będzie nieodłączną częścią mnie. Gdziekolwiek będę, ta graficiara z gangu Nocnych Szczurów zawsze będzie podążać za mną. Muszę to na nowo zaakceptować i powrócić do przestępczego świata. Czy tego chcę? Teraz już wiem, że tak. 

- Hej żyjesz?! Zawiesiłaś się i nic do ciebie nie docierało? Wszystko dobrze? - wypytywał Drex, jednak nie wyczułam w jego głosie nawet cienia troski. I tak właśnie powinno być u kryminalistów. 

- Lepiej, niż dobrze. - posłałam mu cwaniacki uśmiech. - Wróciłam. Wróciłam na drogę przestępczości. I teraz będę o wiele bardziej zła, niż byłam. 

- W takim razie proponuję ci spółkę. Niech całe Swellview drży na nasz widok! - propozycja Drexa bardzo mi się spodobała. Nie widziałam w jego planach żadnej przeszkody z wyjątkiem jednej. 

- A co z Kapitanem i Niebezpiecznym? - w odpowiedzi Drex zaśmiał się kpiąco. 

- Rey i Henryk nam nie podskoczą z jednego prostego powodu. Oboje znamy ich prawdziwą tożsamość. 

- No, w sumie racja. 

- To jak będzie? Wchodzisz w to? - spytał, ale chyba już znał odpowiedź. 

- No jasne, że tak. 

Następnego dnia oczami Henryka

Ganialiśmy tych kolesi z muzeum do dwunastej w nocy. Dobrze, że dzisiaj jest sobota i nie musiałem wcześniej wstawać do szkoły. Zaspany zszedłem na dół i od razu zauważyłem lekko nadpobudliwą Piper. 

- Mówiłam ci od początku, że chodzenie z kryminalistką nie prowadzi do niczego dobrego. Teraz rodzice na pewno załapią, z kim się spotykałeś i będziesz miał przewalone, bracie. - dopiero po chwili dotarł do mnie sens jej wypowiedzi. 

- Okej. Po pierwsze, nie mów o moim związku z Veronicą w czasie przeszłym. Po drugie, wcale nie miałaś racji. Po trzecie, czemu niby mama z tatą mieliby się kapnąć? - Piper spojrzała na mnie wzrokiem mówiącym, "aleś ty głupi." 

- Twoja panna wraz z jakimś kolesiem wczoraj około dwunastej napadli na bank. - spojrzałem na siostrę z szeroko otwartymi oczami. 

- ŻE CO?! Nie, to niemożliwe! - ani trochę nie chciało mi się wierzyć w to, co mówi moja siostra. Veronica się zmieniła, ja to wiem. 

- To wszystko prawda. W wiadomościach trąbią o tym od rana. 

Koniec. Veronica wchodzi w spółkę z Drexem, a Henryk nic z tego nie rozumie. Czy wszelkie nieporozumienia zostaną wyjaśnione i wszystko jakoś się ułoży? Rozdział zaczęłam pisać w piątek, ale pojechałam na weekend do Warszawy i nie miałam, kiedy go dokończyć. Do kolejnego! 

Niebezpieczny Henryk : Gdy dane nam będzie znów się spotkaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz