7. Dwa spotkania, dwie postacie, jedna osoba

1K 36 2
                                    

*Henryk*

Od ostatnich wydarzeń minęło dwa tygodnie. Wspólnie z Veronicą sprawdziliśmy jeszcze kilku kandydatów, którzy według mojej byłej, mogliby być mną. Mam nadzieję, że ta faza na szukanie Niebezpiecznego w końcu jej przejdzie. Niestety, ale póki co, nic na to nie wskazuje. Rozważałem nawet umówienie się z nią, jako pomocnik Kapitana, jednak zawsze znajdowałem jakieś, "ale." Siedzę właśnie w kwaterze i strasznie się nudzę. Od czterech dni nie mieliśmy żadnego wezwania. Rey zaczyna powoli świrować... ja też. 

- Henryk masz gościa. - usłyszałem głos Jaspera w głośniku. Nie myśląc wiele, wszedłem do windy i pojechałem nią na górę do sklepu. 

W Składzie Rupieci

- Co jest, Jasp? - spytałem kumpla, nadal będąc na zapleczu. Kiedy wszedłem na teren sklepu, napotkałem cudowny uśmiech Veronici. 

- Cześć Henryk, za ile kończysz? 

- Cześć Vera! Kończymy za jakieś dwie godziny, ale jak chcesz, to mogę poprosić szefa, aby wypuścił mnie wcześniej. Zapewne i tak nic się nie będzie działo. - dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie. Szlag, znowu zapomniałem ugryźć się w język. - Chodziło mi o to, że... no wiesz... nie będzie... tych... klientów. - na moją słowną plątaninę blondynka odpowiedziała śmiechem. 

- Och Henryk, uwielbiam, kiedy tak się mieszasz.

- Serio? - spytałem, uśmiechając się przy tym. 

- No jasne. Mam wtedy wrażenie, że w uroczy sposób starasz się coś przede mną ukryć. 

- Ukryć? Że niby ja? Pffff.... proszę cię. Ja, ten no, ja niczego nie ukrywam. Pracuję w całkowicie zwyczajnym sklepie. 

- Jedyną osobą tu pracującą, jaką widzę, jest Jasper. - no tak, zapomniałem o obecności kumpla. Chłopak patrzył na nas, jakby oglądał wciągający film. Brakowało mu tylko popcornu, ale znając jego, na pewno ma go tu gdzieś schowamy. 

- Taaak, to ja może pójdę powiadomić szefa, że wychodzę wcześniej. Pogadajcie sobie w tym czasie. - wróciłem do windy i pojechałem nią w dół. Na dole zastałem Reya, który właśnie tańczył z Laylani. Dziwne, bo dawno jej tu nie widziałem. 

- Rey, możemy pogadać? - spytałem, olewając to, że mężczyzna jest zajęty wlepianiem maślanych oczu w tancerkę. 

- Tak, jasne. O co chodzi? 

- Chciałbym wyjść trochę wcześniej, bo... 

- ...Veronica znowu tu jest? - spytał z niezadowoloną miną. 

- Tak... - Rey przewrócił niedbale oczami. - Tooo, jak? Mogę wyjść? 

- A jak będzie wezwanie? - brunet teatralnie wskazał na główny komputer. 

- Nie było wezwania od czterech dni, poza tym zawsze możesz do mnie pipnąć. - w drugiej części zdania pokazałem na swój zegarek. 

- Wolałbym do ciebie nie dzwonić przez komunikator, kiedy jesteś z Veronicą. Nie chcę, żeby o nas wiedziała i o ile pamiętam, obiecywałeś ją odciągać od naszej tajemnicy. 

- Cały czas to robię. 

- Więc co ona robi w Składzie Rupieci? - spytał, posyłając mi wymowne spojrzenie. 

- Przyszła do mnie, bo wie, że tu pracuję. Wyluzuj Rey, Veronica na bank niczego nie podejrzewa. - mój brat westchnął zrezygnowany, a ja ledwie powstrzymywałem się od uśmiechu. Wiedziałem, że jestem na wygranej pozycji. 

- No dobra, idźcie. Tylko bądź przy telefonie. 

- Jasne, dzięki Rey, jesteś najlepszy. - uradowany pognałem do windy i pojechałem nią na górę, gdzie czekała na mnie moja była. 

Niebezpieczny Henryk : Gdy dane nam będzie znów się spotkaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz