Za oknem lało, a krople uderzały agresywnie w wielkie okna tulone bawełnianymi firanami w paski. Najwyraźniej zbierająca się od kilku dni burza, nie miała zamiaru jeszcze odchodzić. Mycroft położył na stole dwa kubki z herbatą i usiadł. W pomieszczeniu panował półmrok, a jedynym źródłem światła była mała, zapachowa świeczka na blacie.
Naprzeciw niego siedział roztrzęsiony i przemoczony do suchej nitki szatyn. Wziął kubek w dłonie ogrzewając się parą i pociągnął łyk naparu. Jasnowłosy nie mogąc znieść ciszy i gęsiej z zimna skórki chłopaka wstał ponownie by wrócić z kocem.
– Masz – powiedział i zarzucił mu na ramiona dzianinową, pomarańczową narzutę.
– Dzięki – mruknął uśmiechając się niewyraźnie.
Mycroft położył mu dłoń na barku, a Greg kurczowo ją ścisnął. Bał się ruszyć i nie miał zwyczajnie pojęcia co powiedzieć. Mimo przeczytania kilku poradników i rozmowy z ciocią psychologiem wszystko wydawało mu się zbyt płytkie i tandetne. Nagle zobaczyli błysk i usłyszeli grzmot.
– Co jadłeś na obiad? – zapytał Greg puszczając jego dłoń i wciągając powietrze nosem.
Mycroft zamrugał szybko i wytrącony z równowagi odchrząknął.
– Chyba jakieś pulpety czy coś w ten deseń – odpowiedział i usiadł z powrotem na krześle.
Greg pokiwał głową. Doprawdy Holmes całkowicie nie rozumiał ludzkich zachowań i odruchów więc trwał w swojej niezręczności.
– Dobra herbata – pochwalił go.
Mycroft uśmiechnął się.
– Może chcesz porozmawiać o powodzie dla którego roztrzęsiony odwiedzasz mnie w środku nocy? – zapytał w końcu.
Lestrade podrapał się po karku i westchnął.
– Nie wiem czy to dobry pomysł – odpowiedział – poza tym pewnie i tak już wiesz.
Białowłosy nie kłócił się z nim. Gregory miał cholerną rację. Już dawno wyczuł co się święci.
– Potrzebujesz czegoś? – zapytał ostrożnie – suchych ubrań? Może chcesz przenocować?
Greg uśmiechnął się kręcąc głową.
– Jakiś ty miły dzisiaj. Może skorzystam – zaśmiał się gorzko i odłożył naczynie z brzdękiem.
Nagle zapaliło się światło, a do ich uszu dotarł kobiecy pisk.
– Chłopcy! – krzyknęła przerażona – Czemu siedzicie w ciemnym pokoju jak jaskiniowcy? Chcecie mnie o zawał przyprawić? -–– Zaczęła wachlować się ręką.
– Greg chyba zostaję na noc – oznajmił Mycroft bezceremonialnie.
Matka kiwnęła głową patrząc na zmaltretowanego i mokrego przybysza.
– W takim razie zajmij się porządnie gościem, nie będzie tu siedział w mokrych rzeczach, bo się przeziębi – skarciła syna – zobacz w jakim stanie są jego piękne, długie włoski. Wygląda jak mop!
Mycroft przewrócił oczami, a Greg wydał bliżej nieokreślony chichot.
– Zaprowadź go do łazienki i daj mu jakieś czyste ubrania – rozkazała.
Holmes wziął chłopaka za rękę i wypchnął go czym prędzej z kuchni posyłając matce mordercze spojrzenie.
– Tylko nie rób niczego, czego ja bym nie zrobiła! – krzyknęła za nim.
CZYTASZ
SZTUKA //teenlock
FanfictionSherlock jest nastolatkiem, który "lubi" pakować się w kłopoty. Ponadto przejawia zamiłowanie do nałogowego palenia tytoniu oraz rozwiązywania spraw natury kryminalnej. Przed końcem wakacji w jego licealnym życiu zachodzi wiele zmian - najlepszy prz...