Zawrót głowy szybko minął. Sherlock ocknął się po zaledwie kilku sekundach. Zobaczył zmartwionego Johna i poczuł zimne łazienkowe kafelki, a pod głową kolana przyjaciela.
– Przepraszam... – szepnął dużo słabszym głosem niż zamierzał i próbował poderwać się do góry – już wstaję. To nic takiego.
– Cicho bądź i "przestań pieprzyć głupoty" – powiedział blondyn – chodź Harry, pomożesz mi – poprosił siostrę która stanęła w drzwiach zaalarmowana krzykiem.
– Co mu się stało? – zapytała kiedy razem z Johnem podnosili Sherlocka do pionu.
John nie zdążył jej odpowiedzieć.
– Harry? Co je... – zaczęła Clara gdy wychodzili we trójkę z łazienki – nieźle mu zajebali.
Harriet zmierzyła ją surowym wzrokiem. Clara mimo swego niepozornego wyglądu i pochodzenia z dobrego domu, tak naprawdę była bardzo bezpośrednia, czasem wręcz za bardzo. Harry uznała, że to wina jej internatu, ale nikt nie mógł być pewien czy było to prawdą.
– Była jakaś ustawka i nikt mi nie powiedział? Czuję się pominięta.
– Weź już skończ, nie widzisz co oni narobili? – wytknęła blondynka kroczącej za nimi Clarze – John ma rozcięty łuk brwiowy, a Sherlock... co ci jest w zasadzie? – skierowała pytanie do ciemnowłosego – Słabo wyglądasz, jeszcze bladziej niż ostatnio.
– Nieważne – syknął gdy rodzeństwo Watsonów ułożyło go na rozkładanej kanapie Johna – to nic.
John położył mu poduszkę pod plecy i stanął przed siedziskiem z założonymi rękami. Co teraz miał z nim zrobić? //autorka: 😏
Szpital odpadał już na starcie. Z tego samego powodu dla którego odpadł w przypadku Johna. Gdyby teraz tam pojechali, nie dość, że rodzice Holmesa nieźle by się wystraszyli, trzeba by było zdać raport dla policji. Poza tym mama Johna miała teraz dyżur w szpitalu.
A Sherlock tylko zemdlał na kilka sekund. To nie było niebezpieczne dla życia. Nie opłacalne było więc robienie wielkiego halo. Jeśli John wytrzymał szycie, Holmes też da radę.
– Co cię boli? – zapytał próbując ocenić sytuację i ewentualną interwencję gdyby coś wymknęło się spod kontroli.
Sherlock spojrzał niepewnie na dziewczyny, które wciąż znajdowały się w pokoju. John zobaczył jego wzrok. Wyglądał jak spłoszona sarna. Pobity, osłabiony, poniżony przez napastnika. Na dodatek w nie swoim domu.
– Idźcie zrobić jakąś herbatę czy coś – poprosił Watson – teraz.
Harry bez słowa pociągnęła przyjaciółkę za rękaw i wyprowadziła ją z salonu. Chociaż raz zrozumiała bez zbędnych pytań.
– To co cię boli? – zapytał po raz drugi pochylając się nad nim.
Sherlock tylko zaczął podnosić bluzę w górę.
John pomyślał przez moment o niestosownych rzeczach. Ale zaraz mu przeszło gdy dostrzegł tworzącego się na brzuchu Sherlocka krwiaka wielkości pięści.
– Czemu nic nie powiedziałeś? – Zganił go.
Holmes wzruszył ramionami krzwiąc się.
– Co ja mam z tobą zrobić? – westchnął załamany – ma cię kto odebrać? Jest grubo po dwudziestej pierwszej, a ty jesteś pobity.
– Teoretycznie tak, ale wolałbym żeby nie było to konieczne.
– Rozumiem... mogę? – Ruchem głowy wskazał siniaka – określę czy jest tylko powierzchowny czy raczej wymaga interwencji.
CZYTASZ
SZTUKA //teenlock
FanfictionSherlock jest nastolatkiem, który "lubi" pakować się w kłopoty. Ponadto przejawia zamiłowanie do nałogowego palenia tytoniu oraz rozwiązywania spraw natury kryminalnej. Przed końcem wakacji w jego licealnym życiu zachodzi wiele zmian - najlepszy prz...