XXVI. Nowe porządki

613 57 67
                                    

Nadszedł poniedziałek. Był to jeden z wielu zwykłych poniedziałków, ale akurat ten został poprzedzony imprezą urodzinową.

– Mówiłam, żeby zamknąć basen przed imprezą. Co gdyby się w nim utopił? Byłyby potem niezłe problemy.

– Nie przesadzaj, Katie. Carl jest dobrym pływakiem.

– Ale był pijany w trup! Może nawet coś brał. Kto wie jakby to się skończyło.

Irene i Kate dyskutowały o tym co stało się w sobotę. Siedziały w klasie informatcznej, ponieważ zaraz miały zacząć się lekcje z Magnussenem. Były dość pochłonięte rozmową i nie zauważyły, że w drzwiach do klasy stoi Sebastian. Dopiero po chwili ktoś klepnął dziewczynę w ramię i pokazał jej chłopaka. Irene przerwała rozmowę z Kate i podeszła do niego. Dostrzegła, że Sebastian trzyma coś za plecami.

– Sebastian, witaj – przywitała się, stając przed przyjacielem. – Co się tutaj sprowadza?

– Hej – powiedział Sebastian i pokazał jej papierową torebkę z logiem ulubionej piekarni Jima. – To dla ciebie. Otwórz w domu.

Adler wzięła od niego torebkę ze zdziwieniem.

– Yyym dziękuję?

– Smacznego. Jima dziś nie będzie. A teraz muszę iść – oznajmił i odszedł.

Dziewczyna wciąż nie wiedziała czemu dostała owy prezent, ale czasami Jim dawał jej jakieś drobiazgi. Zastanowił ją tylko brak obecności Jima w szkole. Przez weekend nic jej o tym nie mówił. Gdy usiadła z powrotem na krześle, zadzwonił dzwonek, a wraz z nim do klasy wszedł profesor. Nigdy się nie spóźniał. Jeśli nie było go od razu, to znaczyło, że dziś nie przyjdzie.

– Dzień dobry.

Magnussen skinął głową i z rozbieganym wzrokiem usiadł przy biurku. Włączył komputer i zaczął czegoś szukać.

– Jakiś małomówny – szepnęła Katie.

Irene przytaknęła przyjaciółce.

Po chwili profesor wyjął z torby klucze do samochodu i rozejrzał się po klasie. Jego spojrzenie zatrzymało się na Janine, która jak zawsze siedziała najbliżej.

– Janine, mógłbym cię o coś prosić?

– Jak najbardziej.

Katie wydawała się bardzo zaabsorbowana osobą Janine. Od razu skupiła się na jej delikatnych dłoniach i długich, ciemnych włosach. Już na imprezie zaczęła z nią więcej rozmawiać. Tak jak Amber i reszta. Czyżby Hawknis zaczęła wkupywać się w łaski "bogatych dzieciaków z Belgravii"?

– Proszę, czy mogłabyś przynieść mi moją teczkę z samochodu?

Irene Adler na początku bardzo lubiła Janine. Tylko, że zaczęła ją denerwować ta "idealność" dziewczyny. Zawsze ładne paznokcie, zawsze odpowiednie (cokolwiek to znaczy) ubranie, zawsze świeże włosy i delikatny makijaż. Ponadto Janine świetnie się uczyła, chodziła na wiele zajęć pozalekcyjnych i wszyscy ją uwielbiali. Irene mogła podpiąć się do części tych rzeczy, ale jej osoba wzbudzała sensacje za każdym razem, gdy robiła sobie "zbyt mocny" makijaż lub zakładała bardziej oryginalne ubranie. Wybuchowy charakter też nie pomagał. Wszystkie debaty i wymiany zdań kończyły się widowiskowymi kłótniami. Czy to w domu, czy to w szkole.

– Jasne, nie ma sprawy – zgodziła się Janine, wstając od biurka.

Profesor wręczył jej pęk kluczy, przez chwilę zatrzymując na Irene swoje ukryte za okularami spojrzenie. Dziewczynę przeszły ciarki.

SZTUKA //teenlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz