26. Szczypta wątpliwości

1.4K 104 117
                                    

Lily

     Ku mojemu miłemu zaskoczeniu przyjęcie nie zakończyło się niczyją śmiercią, nikt nie postanowił więcej wsiąść na motor, który Syriusz wręczył Harry'emu i nikt nie nastraszył mnie kolejnymi mrocznymi przepowiedniami. Co prawda po tym, jak pojawiła się Meredith, zrobiło się trochę gorąco, ale na szczęście chyba nikt z gości tego nie zauważył . Nie licząc więc kilku incydentów mogłam uznać przyjęcie za udane.

     Wciąż jednak w mojej głowie huczały słowa profesor McGonagall, a ja nie potrafiłam przejść obok nich obojętnie. Podczas śniadania, w czasie którego Harry opowiadał nam o swoich prezentach, wymieniając się z Jamesem różnymi nowinkami zasłyszanymi od znajomych, mogłam jeszcze lepiej mu się przyjrzeć i wysunąć jeden wniosek – im bliżej pełni było, tym gorzej wyglądał. Co prawda starał się tego po sobie nie okazywać, ale nie był w stanie ukryć podkrążonych oczu, coraz bledszej skóry, drżenia rąk i przemęczenia. Jamesa mógł zbywać, tak samo jak swoich przyjaciół, ale ja nie zamierzałam tego tak zostawić. Domyślałam się, jak może się skończyć nasza rozmowa, ale nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie spróbowała przemówić mu do rozsądku.

     Przed południem zapukałam do jego pokoju. Gdy usłyszałam ciche „proszę", przestąpiłam ostrożnie próg, zastanawiając się, w jaki sposób mogłabym na niego wpłynąć. Wiedziałam jednak, że każda próba może zakończyć się klęską, w końcu był nieodrodnym synem swojego ojca, a Jams cechował się uporem, który przewyższał nawet osła. Jak już coś sobie postanowił, to nie było przebacz. Mimo wszystko nie wycofałam się, wchodząc do środka i posyłając mu ciepły uśmiech. Harry odwzajemnił go, odkładając Błyskawicę i przyrządy do polerowania miotły na bok, bym mogła usiąść obok niego.

     — Wszystko w porządku, mamo? — zapytał, marszcząc brwi, zapewne na widok moich dłoni, którymi zaczęłam nerwowo miąć rąbek koszulki.

     — Sama chciałabym to wiedzieć — odparłam zgodnie z prawdą, siadając na brzegu jego łóżka.

     — Czyli to coś poważnego — mruknął.

     — Hmm, chyba tak. — Zaczęłam miąć koszulkę jeszcze bardziej. — Ja... chciałam z tobą porozmawiać o wskrzeszeniach.

     Dostrzegłam w jego oczach pewien zawód, jakby nie sądził, że mogę podjąć się takiego tematu na kilka dni przed pełnią.

     — Zamierzasz mnie od tego odwodzić, mam rację?

     — To nie do końca tak. Po prostu widzę, że ostatnio czujesz się coraz gorzej. Widziałeś się w lustrze? Zdecydowanie coś jest nie tak i to musi mieć związek z tym, że przywróciłeś nas do życia. Nie chcę ci mówić, co masz robić, ale martwię się o ciebie. Poza tym nie tylko ja to zauważyłam. Wczoraj profesor McGonagall też zwróciła na to uwagę.

     Przewrócił oczami. Robił to dokładnie w taki sam sposób, jak James.

     — Nie masz powodów do zmartwień, uwierz mi. Nikt z was nie powinien ich mieć. To normalne, że jestem przemęczony, ale to nie oznacza od razu, że przy kolejnym wskrzeszeniu padnę trupem.

     — A jeśli istnieją jakieś konsekwencje?

     — Gdyby istniały, byłyby podane w księdze, w której znaleźliśmy sposób na przywrócenie was do życia. Hermiona dokładnie ją przejrzała, przetłumaczyła wszystkie runy i nic takiego tam nie było. Nie ma konsekwencji, musisz to zrozumieć.

     — Nie jestem tego taka pewna. To byłoby zbyt proste, rozumiesz? Nie wybaczę sobie, jeśli pozwolę ci wskrzesić kolejne osoby, a ty na tym ucierpisz.

ObliteratiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz