Już dwie godziny temu zjedliśmy pizze i teraz oglądamy jakieś głupie filmy. W sumie produkcja w ogóle nas nie interesowała. Telewizja była tylko tłem dla naszych rozmów, ale muszę przyznać, że byłam dumna z chłopaków. Już prawie od godziny Tom nie kłócił się z Tordem.
- Co ciekawego robicie jutro? - Zapytałam z ciekawości. Już nie raz przekonałam się, że z nimi nie da się nudzić.
- W sumie nic... Ale niedaleko jest wesołe miasteczko. Mają tam pyszną watę cukrową! - Po chwili mieliśmy już gotowy plan na jutro, a ja poznałam kolejną fantastyczną przygodę chłopaków.
Resztę wieczoru spędziliśmy na rozmowie o wszystkim i niczym. Tom poczęstował nas kilkoma drinkami. Alkohol potrafi działać cuda. Po kilku drinkach nawet Tord był dość miły (jak na niego) dla Toma. Myślę, że gdyby przestali się kłócić o byle co, to byliby dobrymi przyjaciółmi.
- To co jeszcze kolejka? - Tom chwycił butelkę i zaczął rozlewać
- Tom! Poprzedni miała być ostatnia! - Matt miał racje. To była druga "ostatnia" kolejka.
- To ta będzie naprawdę ostatnia.
Dobra ja pasuje. Nie chce mieć jutro kaca. Spojrzałam na Torda, wesoło rozmawiał z Tomem i żartującym z nim. Edd i Matt też rozmawiali między sobą, ale co jakiś czas patrzyli czy Tom nie nalewa alkoholu.
I dobrze, bo od razu kiedy zaczął dzielić procentami udało im się go powstrzymać. Trzeźwi wyprowadzili podpitych i pożegnali się. Wyniosłam szklanki i karton po pizzy do kuchni. Podczas chowania szklanek do zmywarki spojrzałam na zegarek. 2:46... Już tak późno? Poszłam na górę do sypialni i rzuciłam się na łóżko.
- Ała! - krzyknęłam kiedy poczułam coś twardego pod plecami. Wygrzebałam małą metalową figurkę słonika. - No tak, nie rozpakowałam się do końca. Mam nadzieje, że nic się tam nie zepsuło...
Przeniosłam wszystkie drobiazgi z łóżka na biurko. Znalazłam książkę, którą kupiłam dla rodziców w pierwszych dniach pobytu tutaj. Powinnam w końcu wysłać ją... Zrobię to jutro. Położyłam się na w miarę posprzątanym łóżku. Dopiero kiedy zobaczyłam, która godzina uświadomiłam sobie jaka jestem zmęczona.
-Kiedy ja ustawiałam budzik? - warknęłam w poduszkę kiedy usłyszałam budzik. Na ślepego próbowałam wyczuć i wyłączyć gdzieś pomiot szatana. I chyba mi się udało, bo po chwili przestało hałasować. Już miałam nadzieje na powrót do słodkiej krainy snów, ale znowu usłyszałam ten przeklęty przedmiot. Niechętnie wyszłam z kokonu zrobionego z cieplutkiej kołderki i wzięłam do reki dzwoniący telefon.
- Halo? - Ledwo żywa odebrałam połączenie. Byłam tak zaspana, że nawet nie zobaczyłam kto dzwoni.
-Hej córuś! Co u ciebie? Jak się mieszka w Anglii? Znalazłaś jakiegoś chłopaka? - Moja mama jak zawsze od razu pyta się o chłopaka.
Porozmazywałam z rodzicami kilka minut. Niestety nadal byłam w piżamie, a musiałam się przygotować do wyjścia.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w bluzkę z napisem "Sarkazm, ponieważ strzelanie do idiotów jest wciąż nielegalne" i jeansy. Kiedy kończyłam czesać włosy zadzwonił dzwonek do drzwi. Nałożyłam czerwone tramiki i zbiegłam do chłopaków. Przywitałam się z nimi i ruszyliśmy w drogę.
- Super koszulka! Gdzie ją kupiłaś?
- Dzięki. Dostałam ją od przyjaciela z Szwecji. - Kiedy powiedziałam skąd jest prezent zobaczyłam niezadowolenie na twarzy Torda. Wydawał się być zamyślony? Zazdrosny? Zły? Ciężko powiedzieć.
CZYTASZ
W czerwony ci do twarzy
FanfictionJestem pewna, że w dzieciństwie miałaś pełno przyjaciół. Nie? Tak jak Hel. Zawsze wszystkie dzieci się z niej śmiały. Dziewczynka miała tylko jednego przyjaciela. Takiego samego "dziwaka" jak ona sama. Razem byli nie do powstrzymania, a zawsze byli...