Kot na live

213 15 6
                                    

Obudziłam się o 8:00. Jeszcze zanim się dobrze przebudziłam dostałam wiadomość od mojej koleżanki z Polski. Liz, bo tak się nazywała, spytała dlaczego nie było wczoraj posta. Musiałam się jej "wyspowiadać", dlaczego nic nie opublikowałam. Po długiej rozmowie zrobiłyśmy sobie przerwę. Musiałam przecież ubrać się i zjeść śniadanie. Kilka minut później znowu rozmawiałyśmy, ale tym razem przez internet z kamerką. Pisanie nie szło najlepiej, ponieważ ciągle się śmiałyśmy. Nawet głupia kropka wydawała się najśmieszniejszym żartem na świecie. Po długiej pracy w końcu udało mi się skończyć. Na koniec Liz pomogła mi wybrać zdjęcia przy czym obstawiałyśmy kogo pierwszego shipują. Ja byłam za Eddem i Mattem, a Liz za Tomem i Tordem. Stwierdziłyśmy, że się założymy jeśli Liz przegra to musi pozwolić Natalce uczesać się i zrobić pełen makijaż, jeśli ja to muszę zrobić sobie zdjęcie przeobrażona w kota. Kocie uszy, makijaż i soczewki i tak dalej.

- Ej, a co dzisiaj będziesz robiła? - zapytała po kolejnym wybuchu śmiechu

- Nie wiem. Według schematu powinnam uczyć się słówek języka, ale angielski już znam. Masz jakiś pomysł?

- Mam zamiar zrobić live. Może wpadniecie, z chęcią poznam chłopaków.

- Dobry pomysł! - ucieszyłam się z pomysłu koleżanki. Liz mimo, że czasem zachowuje się dziecinnie jest świetną przyjaciółką. Nagle dostałam wiadomość z bloga... - Zobacz! Pierwszy komentarz!

- Już sprawdzam. Nie mogę doczekać się zobaczyć ciebie jako kotka - Zaśmiała się. Po chwili obie nie wierzyłyśmy w to co widzimy. Pierwszy komentarz oprócz pochwały wpisu zawierał jedno pytanie

- "Czy jesteś z Tordem?" O matko, nie! Błagam czy my wyglądamy jak para? - Spytałam parząc na zdjęcie wyżej. Nic specjalnego, ja przytulająca Torda od tyłu. Zwykłe selfi.

- W ostatnie zdjęcie trochę tak. Jest sweet!

- Weź, on jest dla mnie jak brat! - Nagle dostałam wiadomość. Chłopcy chcieli zapytać się kiedy przyjdę. - Dobra muszę kończyć, chłopacy do mnie napisali. Zanim zaczniesz liva to napisz do mnie, poznam cię z nimi. Pa!

- Pa! Pamiętaj o zakładzie, musisz się przebrać! - Rozłączyła się. Wyłączyłam komputer i odpisałam chłopakom.

Niezbyt miałam ochotę latać po mieście jako kot, ale trudno. Zakład to zakład. Ruszyłam do pokoju i zaczęłam przygotowania. Na początku związałam włosy w kucyk, aby mi nie przeszkadzały. Szybki makijaż i dorysowałam koci nosek i wąsy. Założyłam soczewki z żółtymi kocimi oczami. Włosy rozpuściłam i rozczesałam. Znalazłam jeszcze czarne kocie uszka z Japonii. Pod koniec stwierdziłam, że dokleję jeszcze sztuczne rzęsy. I gotowe! Jak na tak krótką prace efekt był zaskakująco dobry. Wysłałam Liz zdjęcie i zabrałam bluzę z pokoju i wyszłam.

Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli, ale co się dziwić... Kobieta przebrana za kota to nie codzienny widok w środku lata. Chciałam jak najszybciej schować się w domu przyjaciela. Od razu jak dotarłam do celu to zapukałam i czekałam aż ktoś otworzy. Na moje nieszczęście otworzył mi Tom.

- Hahahaha...- Widelec bez oczu wybuch śmiechem na mój wygląd. Cierpliwie czekałam, aż się uspokoi.

- Już? - Spytałam jak na chwile przestał, ale po moim pytaniu znowu zaczął się śmiać. Przez jego entuzjazm moim makijażem zleciła się reszta. Wszyscy tak jak Tom śmiali się. Jedni bardziej to ukrywali jak Edd, a inni, czytaj Tord i Tom, płakali ze śmiechu. - Przegrałam zakład, ok? Mogę wejść?

- T-tak, jasne wchodź. - Edd zaprosił mnie do środka. Usiadłam na kanapie i cierpliwie czekałam, aż oni uspokoją się i usiądą obok mnie. - Co chcesz dziś robić? Mieliśmy pomysł aby zrobić maraton filmowy, ale Tom i Tord zepsuli odtwarzacz. 

- Moja koleżanka robi live. Zaprosiła nas jako gości. - Mam pomysł! Pokarze im komentarze na blogu! Oni śmiali się ze mnie, ja pośmieje się z nich. Wyjęłam laptop i zaczęłam szukać najciekawszych komentarzy. Chłopcy zaciekawieni patrzyli na to co robię.

- Czego szukasz? - Zapytał Matt

- Chodźcie pokaże wam coś... - Zignorowałam pytanie rudego. Na mojej twarzy pojawił się wielki złośliwy uśmiech, kiedy wszyscy podeszli do komputera. Każdy reagował inaczej. Najciekawiej zareagował Tord, chciał zastrzelić mój laptop. 

Po zrobieniu kilku zdjęć chłopakom i ich miną po zobaczeniu danego shipu. Potem szybko napisałam krótką notkę o live u Liz. I zadzwoniłam do białowłosej. Kobieta szybko odebrała. Przestawiłam jej chłopaków i zaczęliśmy rozmowę o tym co będziemy robić.

- Więc, będziemy tylko grać w jakieś gry i robić wyzwania? - Zapytał Tom - Nuda...

- Oj uwierz jak widzowie wymyślają zadania to jest dziwnie. - Po tym jak Liz to powiedziała to przypomniała mi się sytuacja z Japonii. Już nigdy nie zjem owoców morza. - Najwyżej powiemy, żeby tobie dawali trudne wyzwania. Dobra, zaczynamy?

- Jasne! - Krzyknęliśmy wszyscy razem. Polka odpaliła live i przywitała się. Poczekaliśmy aż przyjdzie więcej osób i już oficjalnie zaczęliśmy. Wszyscy bawiliśmy się świetnie. Chłopaki musieli powiedzieć kilka słów po polsku, ja razem z Tordem uczyliśmy przeklinać po norwesku, a Liz wrzeszczała na nas, że demoralizujemy jej widzów. Nie raz musieliśmy powstrzymać Torda i Toma od zabicia się nawzajem przez to, że jeden wygrał. Widzowie białowłosej polubili chłopaków, a oni ich wyzwania ( niestety shipy nie zyskały u nich sympatii). Niestety musieliśmy już kończyć, ponieważ była 22.

Jeszcze chwile porozmawialiśmy z Liz i umówiliśmy się na nagrywanie. Potem pokazałam chłopakom zdjęcia, które robiłam w czasie robienia wyzwań lub grania. Kiedy chciałam już iść Edd zaproponował abym u nich przenocowała. Chłopak nie chciał mnie abym tak późno chodziła sama po mieście. Nie chciałam im przeszkadzać, ale nie dali mi odmówić. Skończyło się na całonocnym graniu w różne gry. Aż się nie chce wierzyć, że znam ich tylko dwa dni.








































W czerwony ci do twarzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz