Nienawidzę ich!

111 8 0
                                    

Otworzyłam drzwi i nie mogłam uwierzyć w to, kto stał po drugiej stronie. Najgorsze osoby jakie mogły mnie odwiedzić. Gdzie się tylko zjawią pojawia się ból, rozpacz i szeroko pojęte nieszczęście ( zwykle moje).

- Nie przywitasz się z braćmi?

- Nie! - Chciałam zamknąć drzwi, ale Narfi zatrzymał je stopą.

- Siostra nie bądź taka. Wpuść braci, chcemy odpocząć po długiej podróży. - Wali wszedł, a za nim jego bliźniak - No, no, no! Brawo siostra! Znalazłaś w końcu chłopaka!

- Prędzej go porwała - Dodał drugi - Rozumiemy, że samotność boli, ale...

- To nie mój chłopak! To tylko przyjaciel. Tord, pamiętacie? - Jak najszybciej przerwałam bratu.

To moi starsi bracia. Wali i Narfi to wysocy blondyni z nieznośnym charakterem. Za każdym razem jak przyjeżdżają do rodziców wymyślają różne niemożliwe teorie. Ostatni wymyślili, że byłam: lesbijką, zoofilem, dendrofilem, nekrofilem, kosmitą, reptilianinem, wiedźmą, trollem, robotem i/lub zombi. A to tylko jak byłam u rodziców przez TYDZIEŃ! 

- Dobra młoda nie tłumacz się. My wiemy swoje, porwałaś chłopaka i chcesz przeprowadzać na nim satanistyczne rytuały. - Nie wytrzymam z nimi - A teraz pomóż rodzicom, są w samochodzie i składają mapę.

- Dobra, ale wy idziecie ze mną. - zażądałam - Znając was, jak tylko wyjdę wy obudzicie go i zaczniecie opowiadać coś głupiego. Jak zwykle.

Przywitałam się z rodzicami i pomagając im złożyć mapę próbowałam wytłumaczyć, że w moim domu nocował przyjaciel, a nie tak jak powiedzieli im bliźniacy porwałam kogoś. Moja kochana rodzinka zabrała swoje walizki i weszliśmy do domu.

Od wejścia dostałam dużo komplementów na temat wystroju. Problem polegał na tym, że moje mamie chodziło o chłopaka śpiącego na kanapie, a nie meble. Ojciec od razu chciał chciał obudzić Torda i przesłuchać go, ale na szczęście udało mi się odwieść go od tego pomysłu i zaprowadzić rodzinę do kuchni.

Moi rodzice są nietypowi. Jak cała moja zwariowana rodzina, mimo to nie wyobrażam sobie by była inna. Dzięki nim jestem jaka jestem.

Mama uczy historii w podstawówce i jest w tym najlepsza. Wszyscy jej uczniowie mają minimalnie trójki na koniec roku. Na każdej lekcji puszcza film na temat, pokazuje prezentacje i w nagrodę za dobrą odpowiedz daje naklejki (wydaje się śmiesznie, ale naprawdę działa! Nawet dla starszych uczniów jest to lepsza motywacja niż jakiś plusik w dzienniku). Jest osobą, która zawsze umie poprawić humor. A to jakiś dowcip, szczera rozmowa, jakaś porada, albo po prostu wysłuchanie cudzych problemów. Matka-cud!

Ojciec jest za to policjantem. To on obudził we mnie miłość do broni palnej i glanów. W dzieciństwie był moim bohaterem. Czy to wredny nauczyciel, wkurzający koledzy, czy piłka, która utknęła na dachu. Nic nie jest mu straszne. Pamiętam jak w piątej klasie jakieś dziewczyny mnie obgadywały, a on je wtedy "aresztował". Troskliwy, opiekuńczy (czasem zbyt), wysportowany, zabawny. Wysportowany brunet, który zrobi wszystko dla swojej rodziny.

Braci nie muszę opisywać, bo zrobiłam to pokrótce wyżej. Ten krótki opis ich zachowania powinien wystarczyć do próby (pewnie nieudanej) zrozumienia ich. Mogę dodać tylko, że z wyglądu są dość podobni do ojca, a z charakteru do matki. Tylko oni nie są wysportowani w przeciwieństwie do ojca i nie znają umiaru co kontrastuje z zachowaniem mamy. 

A co łączy tą zwariowaną rodzinkę oprócz więzów krwi? Wszyscy UWIELBIAJĄ mnie shipować mnie z wszystkimi. Więc nie zdziwiłam się, że zaczęli wypytywać o przystojniaka na kanapie (jak nazwała Rogacza moja mama). Trochę zajęło zanim udało mi się (znowu) wytłumaczyć.

W czerwony ci do twarzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz