v → portrait

119 13 10
                                    

━━━━━ 🎨 ━━━━━  

Louis rozejrzał się po studentach zebranych w niewielkiej sali i westchnął pod nosem, a później powrócił wzrokiem do szkicownika, który miał położony na kolanach. Wykład był potwornie nudny, a fakt, że to był jego przedostatni w tamten piątek dodatkowo jeszcze wszystko przeciągał. Szatyn w prawdzie uwielbiał się uczyć i szlifować swój talent, ale tamtego dnia miał stanowczo dość czyjekolwiek obecności obok siebie i naprawdę wolał znaleźć się już w zaciszu swojego domu, z dala od wszystkiego i wszystkich. No może z jednym wyjątkiem, którym była Alex. Czy tego chciał czy nie, to ją polubił i to bardzo. Na sam jej widok na korytarzu, czy w ogóle na terenie kampusu uśmiech cisnął mu się na twarz, niezależnie od tego, czy obchodziło go poddawanie kolejnych opcji do wyśmiania go. Umówmy się, że Louis przez swoją nieśmiałość nigdy nie miał łatwo, a to że często się zawstydzał i był małomówny dodatkowo śmieszyło resztę studentów z jego kierunku. Dosyć łatwo go wyśmiewali i określali w mniej czy bardziej kulturalny sposób, ale jakoś sobie z tym radził i starał się przejmować tym wszystkim. W końcu i tak nic by to nie zmieniło, a mieliby tylko jeszcze większą satysfakcję z tego, jak go traktują. 

W końcu wykład dobiegł końca. Dookoła rozniósł się szelest ubrań, a także wsuwania do jakiś plecaków czy torebek długopisów i zeszytów, czy innych. Szatyn spokojnie poczekał, a później wstał i spojrzał na profesora, który zbierał już swoje rzeczy. Tak się zapatrzył na swój szkicownik, że nie zauważył zapisanej na tablicy notatki. W dodatku ćwiczenia, jakim okazało się być parę zdań. Ten sam profesor miał też z nimi kilka godzin praktycznych w zupełnie innym miejscu i wymagał zaangażowania w zajęcia. Na następny raz wszyscy mieli przynieść portrety. Dowolna technika, choć wiadomo było, że lepiej wszystko naszkicować, a także dowolna twarz, którą studenci mieli uchwycić. Na kierunku szatyna było wiele par, więc łatwo się było domyślić, kto będzie miał czyj portret, ale Tomlinson zaczął się już zastanawiać kogo mógłby poprosić. Naprawdę nie przychodził mu nikt sensowny do głowy i nie miał zbyt wielu opcji. Z westchnieniem wyszedł z sali, a później przeczesał palcami włosy i ruszył przed siebie. Będzie się musiał nad tym poważnie zastanowić. Na razie i tak czekał go jeszcze jeden wykład. Po drodze na niego spotkał na korytarzu znaną mu już Alex i posłał jej tylko uśmiech. Odwzajemniła go, zakładając przy okazji kosmyk włosów za ucho, po czym odwróciła się do osoby z którą rozmawiała. 

━━━━━ 🎨 ━━━━━  

Alex krzątała się tu i tam po mieszkaniu, robiąc dla siebie jakiś posiłek. Na wieczór była umówiona z Red w jakiejś knajpce, gdzie podobno było dobre piwo i wiedziała, ze nie pożałuje, jeśli gdzieś się wyrwie w piątkowy wieczór. Przedtem jednak chciała coś zjeść, poza tym zostało jej jeszcze doprowadzenie się do jakiegoś stanu wyjściowego. Pośpiewywała pod nosem jakieś piosenki płynące z radia, gotując makaron. Nie przejmowała się tym, że na uczelni zrobiło się coraz ciężej i w zasadzie miała do tego wszystkiego raczej pozytywne podejście. Red powiedziała jej, że tak będzie najlepiej, a przynajmniej na pierwszym roku i blondynka postanowiła się tego posłuchać. 

Wycierała właśnie dłonie w papierowy ręcznik, gdy ktoś zapukał do jej drzwi. Spojrzała na zegarek, zastanawiając się, czy to Davenport, ale było na to stanowczo za wcześnie, poza tym umówiły się na miejscu. Alex zmarszczyła brwi, zastanawiając się, kto to mógł być i podeszła otworzyć. Odpuściła sobie wyjrzenie przez wizjer i po prostu przekręciła zamek w drzwiach. Na korytarzu stał Louis, który miał zestresowaną minę. Blondynka oparła się o framugę, mierząc go wzrokiem. 

– Cześć – przywitała się w końcu, aby zachęcić go do rozmowy. Miała nadzieje, że nie palnie jakiejś głupoty w rozmowie. – Co tam?

– C-cześć – przywitał się niepewnie, zwilżając przy okazji usta językiem. – Całkiem w porządku. A u ciebie?

– Jakoś leci – przyznała, wzruszając ramionami. – Wychodzę dzisiaj wieczorem z Red, a ty? Masz jakieś plany?

–Nie, siedzę w domu – pokręcił głową, a później wskazał za siebie, mając na myśli swoje mieszkanie. – Ale miłej zabawy – dodał.

– Dziękuje – posłała mu ciepły uśmiech. – A tak naprawdę, to co chciałeś? Nie masz szklanki, więc nie przychodzisz po cukier - dodała, chichocząc. 

– Nie – dołączył się do niej, a później pokręcił głową. – W zasadzie to mam jedno p-pytanie - dodał, pocierając swoją dłonią kark. 

– Słucham – zachęciła go, nie interesując się wtedy żadnym makaronem. Była ciekawa, o coc chodzi. 

- Dostałem zadanie od profesora. Mam do naszkicowania portret - przyznał niepewnie, a później zerknął na nią. Blondynka spoglądała na niego w skupieniu, ale z lekkim uśmiechem na twarzy. - Pomyślałem sobie, że może chciałabyś mi pomóc, skoro mieszkamy tak blisko siebie. Nie mam nikogo innego, a zależy mi na tym, aby oddać tę pracę w terminie - dodał, rumieniąc się lekko.

– Jasne, nie ma sprawy – zgodziła się niemal od razu, a serce podskoczyło jej do gardła. Wiedziała, że nie było nawet opcji, aby się nie zgodziła. 

 ━━━━━ 🎨 ━━━━━

ogólnie mentalnie popełniam samobójstwo, jutro zaczynam dwiema matmami send help

sztuka • tomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz