xi → party

97 10 11
                                    

━━━━━ 🎨 ━━━━━  

Następnego dnia, Louis zapukał o umówionej godzinie do drzwi Alex. Kotka, którą wsadził do pudełka z podziurawionym wieczkiem, poruszyła się niespokojnie, słysząc kroki z wewnątrz. Szatyn uśmiechnął się pod nosem, wiedząc, że zaraz zobaczy blondynkę i przeczesał jeszcze jedną dłonią swoje włosy, aby jakoś się prezentować. Nie chciał zrobić jakiegoś złego wrażenia i wyjść na fleję przed Alex. Zależało mu na niej coraz bardziej i szczerze mówiąc zaczął myśleć o nich razem, wybiegając trochę za daleko w przyszłość. Wiedział, że nigdy by się nie odważył jej zapytać, co tak naprawdę o nim sądzi i czy chciałaby się z nim umówić. Ale przynajmniej mógł ją mieć w ten sposób i jak na tamten moment, w zupełności mu to wystarczało. 

- Cześć, Louis - Alex w końcu otworzyła drzwi i wpuściła go do środka. - Jak zwykle przed czasem - dodała, chwaląc jego punktualność, po tym jak zerknęła na zegarek, leżący na jej nadgarstku. - Rozgość się, Red i Michael nieco się spóźnią. Jakiś korek ich złapał. 

- Hm, w porządku - kiwnął głową, a później zerknął na nią. - Mam tu coś dla ciebie - dodał, rumieniąc się mimowolnie. Mówiła mu, że miał jej nic nie kupować, więc w zasadzie nie powinien się denerwować. W końcu nie kupił kotka, a ją zaadoptował. 

- Louis... - jęknęła, łapiąc z nim kontakt wzrokowy. - Przecież rozmawialiśmy o tym. Mówiłam ci, że niczego nie potrzebuje. I wystarczy mi w zupełności to, że tutaj do mnie przyszedłeś. Naprawdę. Nie musiałeś się specjalnie fatygować - dodała, kręcąc głową, ale w duchu zrobiło jej się bardzo miło. 

- Już przestań - zaśmiał się nerwowo i podał jej pudełeczko. Było średniej wielkości, owinięte niebieskim papierem dekoracyjnym i z kokardką na grzbiecie. W środku coś się poruszyło, a Alex instynktownie potrząsnęła prezentem, chcąc sprawdzić, o co chodzi. Zamarła w bezruchu, gdy usłyszała z wewnątrz ciche pomiaukiwanie. 

Blondynka zerknęła na szatyna, a ten posłał jej tylko zachęcający uśmiech. Przysiadła na kanapie, a pudełko postawiła na stoliku przed sobą. Dopiero wtedy zauważyła dziurki, przez które powietrze mogło się dostać do środka i zaczęła rozwiązywać wstążki, które miało trzymać wszystko razem. Zajęło jej to dosłownie chwilę, po czym zdjęła pokrywkę, a jej oczom ukazał się biały kotek z kokardką. Był nieco wystraszony, ale bardzo uroczy. Cały biały, z różowym noskiem i poduszeczkami pod łapkami.

- Ojejku, skarbie, ale jesteś śliczny... - wymamrotała, jak do dziecka, zabierając sobie kociaka na ręce. Zachichotała, gdy usłyszała mruczenie. 

- Śliczna, to ona - poprawił ją, siadając obok. Frytka przydreptała do nich, zaciekawiona nowym zapachem, a także obecnością Louisa. Zaczęła ocierać się o jego nogi, kiedy tylko już się rozsiadł. Szatyn roześmiał się i wziął ją na swoje kolana, gdzie od razu się rozłożyła i zaczęła nadstawiać się do drapania po grzbiecie, jak to lubiła najbardziej. 

- Kocia rodzinka - Blondynka przyznała, uśmiechając się szeroko. - Dziękuje, to wspaniały prezent, Louis - dodała, po czym musnęła swoimi ustami jego policzek. W prawdzie był lekko zarośnięty i nieco ją to ukuło, to nie pożałowała. Jego późniejsza reakcja wynagrodziła jej to wszystko. Tomlinson zarumienił się, a później odruchowo spojrzał na drzwi, bo ktoś do nich zapukał. - To pewnie Red i Michael. Pójdę otworzyć, a ty się częstuj czym chcesz. Wszystko zostawiłam na tamtym stoliku.

Louis odprowadził ją wzrokiem, po czym zgonił Frytkę ze swoich nóg i poszedł nalać sobie czegoś do picia. Alex porozstawiała szklanki na stoliku, chipsy i coś słodkiego, co miało stanowić przekąski. Szatyn pamiętał, że miała w planach zamówić jeszcze jakąś pizzę, czy sushi i kupić alkohol. Chciał jej w tym wszystkim pomóc, ale mu zabroniła i w zasadzie miał związane ręce. Nie mógł nic zrobić, a jedynie patrzeć przez okno, jak przez cały kończący się tydzień, blondynka wracała do domu obładowana torbami z zakupami. 

Po chwili w kawalerce pojawiła się brunetka i jej chłopak. Red z Michaelem przywitali się z Louisem, po czym wręczyli blondynce swoje prezenty. Alex była z nich bardziej niż zadowolona. Od przyjaciółki dostała nową paletkę cieni do makijażu, a Clifford kupił jej różowe szelki dla Frytki, choć wielkością pasowały bardziej na nowego kociaka niż na dużą kocicę. Blondynka była naprawdę zachwycona i prawie popłakała się ze szczęścia widząc to wszystko i fakt, że o niej pamiętali, a także że zechcieli spędzić z nią tamten dzień. 

Impreza rozkręciła się na dobre tak naprawdę po zaledwie kilkunastu minutach. Dużo się śmiali i rozmawiali ze sobą, choć były to w dużej części narzekania na profesorów, czy w ogóle uczelnię. Każdy powoli miał już dość i zgodzili się całą czwórką, że przydałaby się jakaś dłuższa przerwa niż tylko dwa i pół dnia, a czasem nawet nie. Red wygłaskała Frytkę na wszystkie czasy, a także najadła się pizzy, bardziej niż zrobił to Michael. Louis i Alex z kolei zaczęli opowiadać sobie różne sąsiedzkie sprawy, choć nie były one do końca tak samo śmieszne, jak i żenujące. 

━━━━━ 🎨 ━━━━━

jak wam mija niedziela?

sztuka • tomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz