viii → drink

110 12 9
                                    

━━━━━ 🎨 ━━━━━

Alex popatrzyła na Louisa, który co parę sekund zerkał na nią z wielkim skupieniem wymalowanym na własnej twarzy. Ciężko jej było zachować powagę i nie uśmiechać, bo właśnie takie było jego życzenie. Umówili się, że w końcu muszą zacząć ten portret, aby Louis mógł bez problemu oddać swoją pracę do profesora. Jeszcze tego samego dnia, szatyn przytargał do Withman wszystkie rzeczy, a także kota, aby nie zdemolował mu jego własnego mieszkania, po czym zajęli się portretem. Alex jednak ciągle coś nie pasowało. To nie mogła wysiedzieć tyle, ile było potrzeba w jednej i tej samej pozycji, to kosmyk włosów za często opadał jej na policzek, albo chodziło o coś jeszcze innego. Podziwiała Louisa za to, że miał w sobie tyle cierpliwości do niej, bo gdy byłaby na jego miejscu, to już dawno rzuciłaby tym wszystkim w kąt i dała sobie spokój, mówiąc sobie, że najwyżej zrobi to kiedy indziej, czy nie zrobi w ogóle. 

- I jak ci idzie? - spytała, gdy ich spojrzenia się skrzyżowały, a Louis speszony odwrócił swój wzrok z powrotem na kartę papieru, jaką trzymał przed sobą. Alex słyszała jak ołówek przesuwa się po niej, zostawiając ślad. Trochę denerwowała się tym wszystkim i zganiała właśnie na stres swoje niezdecydowanie i fakt, że była nieco irytująca. 

- Myślę, że całkiem w porządku. Ale nie chce ci tego pokazywać, aby nie zapeszyć - zaśmiał się cicho, co dla Alex była naprawdę uroczym dźwiękiem i mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem. Mogłaby tego słuchać na okrągło i wcale by się jej nie znudziło. - Ale możemy na dzisiaj skończyć, jeśli jesteś tym zmęczona. Z doświadczenia wiem, że pozowanie jest o wiele gorsze niż rysowanie pozującego - dodał, podgryzając przy okazji wargę. Nieco się przed nią otworzył i już się nie jąkał tak jak na początku. A przynajmniej nie tak często. 

- Szczerze, to jestem trochę głodna - przyznała i w tej samej chwili zaczęło jej burczeć w brzuchu, jakby chciała potwierdzić, to co powiedziała. Zaśmiała się, nakrywając dłonią miejsce, gdzie powinien znajdować się żołądek i spojrzała przepraszająco na Louisa. - Możemy zamówić coś do jedzenia, a zanim tu przyjedzie będę mogła ci jeszcze trochę zapozować, co ty na to? 

- Myślę, że możemy tak zrobić - skinął głową, a później posłał jej niepewny uśmiech.

Alex odwzajemniła gest, po czym zsunęła się z krzesła, na którym ją posadził i powędrowała do kuchni. Na lodówce wisiała ulotka z barem serwującym chińszczyznę, który był naprawdę dobry i ostatnimi czasy, blondynka bardzo często się tam żywiła. Zabrała ze sobą ulotkę i podała szatynowi, aby coś dla siebie wybrał. W tym czasie odnalazła swój telefon, aby przygotować sobie już numer. Szatyn tak naprawdę nie wiedział, na co ma ochotę, bo wcześniej nie miał zbyt wielu okazji, aby zjeść jakieś chińskie jedzenie, więc poprosił o to samo, co blondynka. Po tej krótkiej rozmowie, Alex zadzwoniła i złożyła ich zamówienie. Po wszystkim dopytała jeszcze ile trzeba będzie czekać, a na samym końcu pożegnała się i rozłączyła. W międyczasie dotarła jeszcze z powrotem do kuchni, gdzie odwiesiła ulotkę na swoje miejsce i zabrała z górnej półki w lodówce dwa piwa w butelkach. 

Usiedli obok siebie na kanapie, wdając się w nową rozmowę, w której dominowały przeciętne tematy, takie jak nowe premiery w kinie, czy teatrze, a także to co się działo na uczelni. Alex opowiedziała trochę o paru wieczorach z Red, a Louis o tym, że ostatnio wyszedł do kina na jakąś komedię, która w ogóle mu się nie spodobała. Blondynka cieszyła się naprawdę mocno, że ich relacja zaczęła się zacieśniać i tak naprawdę wyczekiwała odpowiedniego momentu, aby zaprosić gdzieś szatyna. To nie był dla niej problem, aby wyjść z jakąś propozycją. W zasadzie nawet, jeśli chodziło o Tomlinsona to odpowiadało jej to, że ona decyduje tutaj o tym, jak to wszystko ma się rozwijać. Zazwyczaj jej relacje z mężczyznami wyglądały zupełnie inaczej i to ona była tą zakłopotaną, czy niepewną niczego blondynką. Jeśli jednak chodziło o Louisa mogła śmiało powiedzieć, że to ona przejęła pałeczkę, a jemu z kolei to w ogóle nie przeszkadzało. Szatyn zmienił się nawet dzięki niej - w prawdzie nie jakoś drastycznie - ale razem z Alex przy boku robił małe kroki w kierunku zbudowania pewności siebie i wielu innych, brakujących w jego charakterze cech.

Tamtego wieczora nie wrócili już do portretu. Szkicownik leżał na krześle, na którym siedziała blondynka i czekał, aż któreś z nich nim się zainteresuje, jednak nic takiego nie nastąpiło. Po tym, jak pojawił się dostawca i ich makarony, rozmowa rozkręciła się jeszcze bardziej i praktycznie w ogóle nie schodziła do pierwotnego tematu, jakim było zadanie z praktycznych zajęć. Blondynka dbała o to, aby Louis czuł się przy niej swobodnie, a on naprawdę to doceniał i w duchu dziękował sobie, że nie odrzucił jej od siebie, tak jak to miał w zwyczaju, a polubił. Naprawdę polubił. I to ze wzajemnością.  

━━━━━ 🎨 ━━━━━

jak wam mija weekend?


sztuka • tomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz