━━━━━ 🎨 ━━━━━
Alex zaśmiała się, po czym przewróciła oczami. Red od rana opowiadała jej jakieś sprośne żarty, czy pokazywała memy, które ją niesamowicie bawiły. Blondynka naprawdę starała się nad sobą panować, ale nie mogła nic poradzić na to, że jej poczucie humoru było na tyle specyficzne, że nie dała rady nic na to wszystko poradzić. A nawet nie chciała. Akurat pod względem rzeczy, które bawiły, dziewczyny dobrały się idealnie i Alex to naprawdę nie przeszkadzało.
– Jesteś niemożliwa – pokręciła głową, gdy Red znalazła coś nowego, czego obie jeszcze nie widziały. – Naprawdę, Davenport. Zaskakujesz mnie na każdym kroku.
– No widzisz? Przynajmniej się nie nudzisz – Brunetka wzruszyła ramionami i posłała jej niewinny uśmiech.
- No nie, a czasem jednak bym chciała - westchnęła ciężko i spojrzała na swoją torebkę, która w każdy czwartek była wypchana po brzegi. Alex od rana praktycznie do samego wieczora zajmowała się uczelnią i sprawami związanymi ze swoją przyszłością. Dziwiła się, że była w ogóle w stanie coś zjeść i że miała lekko ponad godzinną przerwę pomiędzy wykładami, aby odetchnąć. Gdyby nie to, to z pewnością wracałaby do domu ledwie żywa. - Na przykład dzisiaj, teraz - dodała, po czym poprawiła się na ławce.
– Narzekasz – Red przeczesała palcami włosy, po czym oparła się łokciami o stolik. Tamtego dnia było chłodno, ale nie na tyle, aby chować się przed promieniami słońca w budynku. Dlatego dziewczyny postanowiły skorzystać z ostatnich, ale to naprawdę ostatnich dni dobrej pogody i wyszły na chwilę na zewnątrz. – Ale nie dziwię się, też taka byłam rok temu – przyznała, po czym otuliła się szczelniej swoją kurtką, aby było jej choć trochę cieplej. Red, odkąd tylko Alex ją poznała, narzekała na zimno, a szansa, że spotka się ją w bluzie, która należała do Michaela była całkiem spora i blondynka kilka razy widziała to na własne oczy.
– Nie chce mi się tam iść – przyznała, zerkając na zegarek, który spoczywał na jej nadgarstku. - Red...
– To nie idź, nikt cię tam siłą nie zaciągnie – Brunetka zaśmiała się i wzruszyła ramionami. – Zróbcie sobie z Louisem wolne, idźcie do kina, czy coś takiego. Ewentualnie idźcie do łóżka. Na jedno wyjdzie.
– Red!
– No co? – zaśmiała się i zrobiła niewinną minę. – Przecież mówię prawdę. I doskonale widzę, że brakuje mniej niż kiedykolwiek bardziej, abyście zostali parą. Szkoda tylko, że ten knypek tego nie widzi – dodała, mając na myśli Jonathana.
– Nie zaczynaj jego tematu, proszę. On chyba ma w sobie jakieś czujniki, które prowadzą go w miejsce, o którym się o nim mówi. Naprawdę. – Blondynka przewróciła oczami, po czym zobaczyła jak niedaleko nich przechodzi wspomniany Groff i westchnęła ciężko.
– Wykrakałam?
– Otóż tak – Alex pokiwała zgodnie głową i spojrzała na przyjaciółkę. Red wzruszyła ramionami i skrzyżowała je po chwili na piersi. Nie trzeba było długo czekać, aby Jonathan pojawił się obok nich, choć tak naprawdę żadna nie miała na to ochoty. O ile Louis powiedział mu już otwarcie, co o nim myślał, tak Michael jeszcze nie zdążył tego zrobić. A fakt, że obok Davenport kręcił się jakiś obcy facet wcale mu się nie podobał.
– Cześć – przysiadł się do nich, a Alex ledwo słyszalnie westchnęła ciężko. Miała tylko nadzieje, że Louis nie zobaczy ich ze sobą, bo naprawdę nie chciała się o nic kłócić. A tym bardziej o jakiegoś innego chłopaka.
– Cześć – przyznała w końcu, a Red nie odpowiedziała nic. Wbiła swój wzrok w telefon, jakby był najważniejszy na świecie i tylko raz czy dwa zerknęła na Jonathana, mówiąc mu tym, że naprawdę nie jest nim zainteresowana. – Um, potrzebujesz czegoś?
– W zasadzie to tak – pokiwał głową i posłał jej uśmiech, po czym podgryzł wargę. – Chciałem się zapytać, czy nie poszłabyś ze mną do kina. Jutro wieczorem.
– Wątpię – Michael, który wyrósł przed nimi niczym dąb, spojrzał na Jonathana, po czym przewrócił oczami. – Daj sobie spokój człowieku, skoro nie chce, to nie. Umawia się z innym, więc nie licz, że nagle rzuci się w twoje ramiona, co najmniej jak jakaś wybranka rycerza w średniowieczu - prychnął, po czym złapał Red za rękę i we trójkę z blondynką zostawili Jonathana samego.
– Dziękuje – Brunetka wspięła się na palce i musnęła swoimi ustami policzek blondyna. – Może w końcu da nam spokój.
– Jak nie da to sobie w końcu inaczej z nim porozmawiam – wymamrotał, na co obie dziewczyny zachichotały.
– Ja też dziękuje. I muszę już spadać. Wykłady – posłała parze uśmiech, po czym postukała swoim palcem w zegarek i zaczęła się oddalać. Także zaczęła mieć nadzieje, że Jonathan w końcu sobie odpuści. Nie miała najmniejszej ochoty, aby gdzieś z nim wychodzić, a tym bardziej się umawiać. Musiał to w końcu zrozumieć i blondynka liczyła, że po tych kilku słowach blondyna w końcu zakoduje sobie w głowie pewne rzeczy i będzie to dla niej spokój.
━━━━━ 🎨 ━━━━━
pamiętajcie, że środa to wpół do piątku
![](https://img.wattpad.com/cover/142248917-288-k501410.jpg)
CZYTASZ
sztuka • tomlinson
Fanfictiondwójka wspaniałych artystów i tylko jedno uczucie, które w końcu się gdzieś ujawnić. ~*~ [zakończone ✔] [short story] [dedykowane @mylouispony] © text and cover and by xrainbow_007x (2018)