~16~

239 13 2
                                    

GODZINA 8.30

Obudził mnie dzwoniący telefon. Na początku nie docierało do mnie co się dzieje i skąd ten znajomy dźwięk. Po kilku sekundach, odzyskałam zmysł myślenia i od razu uświadomiłam sobie, że dzwoni mi telefon. Od razu się poderwałam z łóżka i poszłam go odebrać. Nie patrząc na wyświetlacz, odebrałam i tylko usłyszałam:

- Dzień dobry, mówi aspirant Igor Malinowski, czy dodzwoniłem się do Joanny Szczygiel?
- Tak, dzień dobry. Czy państwo już wiedzą kto do mnie pisał tego
SMS-A?
- Tak. Pisała go nijaka Karina Kreśl. Czy zna ją pani?
- Tak, to moja dawna koleżanka z klasy. Wiedzą państwo czemu do mnie pisała groźby?
- Probujemy to ustalić, ale muszę zadać pani kilka pytań.
- Dobrze, słucham.
- Czy może pani podejżewa, czemu pani Karina grozi?
- Nie mam bladego pojęcia.
- A czy z czasów szkolnych panie nie miały jakiegoś konfliktu między sobą?
- My się nigdy nie lubiłyśmy. Zawsze z sobą rywalizowałyśmy. Ja się wychowałam z dwójką rodziców, a ona tylko z mamą. Zawsze mi tego zazdrościła. Ja zawsze miałam przy sobie przyjaciół i uganiających się chłopaków. Ona była taką szarą myszką.
- Rozumiem. Czy pisała do pani jeszcze coś albo w jakiś sposób się kontaktowała się z państwem?
- Nie. Zupełna cisza.
- Dobrze, mam plan jak ją możemy złapać. Zaraz pani wszystko wyjaśnię. - po tych słowach, policjant zaczął mi wszystko wyjaśniać i wtajemniczać w plan.

5 minut później

Obudziłem się i słyszałem, jak Asia rozmawia z kimś przez telefon. Wszystko było w porządku, ale nie pasowała mi godzina. Moje słońce nie jest rannym ptaszkiem i zazwyczaj jest ją trudno zciągnąć z łóżka. Poleżałem jeszcze chwilę i po moich rozmyślaniach wygrzebałem się z pod ciepłej kądry i poszedłem sprawdzić co się dzieje. W momencie, gdy już prawie byłam w drugim pokoju, to Asia przestała rozmawiać. Od razu zacząłem zarzucać ją pytaniami.

- Skarbie, kto dzwonił?
- Policjant.
- Oo... Wiedzą już coś?
- Tak. Wiedzą kto mi grozi.
- I kto to taki?
- Moja dawna koleżanka z czasów szkolnych - Karina.
- I co chcą zrobić?
- Szczegóły później. Teraz trzeba zrobić śniadanie, ogarnąć się i małą spakować się.
- No dobra. To idę robić naleśniki, a ty zajmij się Mileną.
- Okej. - jak Dawid powiedział, tak też zrobiliśmy.

1,5 godziny później

Wszyscy jesteśmy już gotowi i spakowani. Przed chwilą poinformowałam swoich rodziców, że dziś do nich przyjeżdżamy na dwa dni. Idziemy w stronę samochodu i pakujemy do niego nasze bagaże i wózek, a na końcu sami wsiadam do niego. Milenka śpi, za co jej chwała, bo mogę się przespać.
Obudziłam się po 2 godzinach. W zasadzie obudziła mnie moja córka bo zaczęła płakać. Dałam jej więc pić i jakąś grzechotke. Uspokoiła się. Byliśmy kilka kilometrów przed Szczawnicą, kiedy rozdzwonił się mój telefon. Odebrałam i:
- Dzień dobry, mówi Igor Malinowski. Jadę cały czas za panią razem z moimi ludźmi. Niech państwo jadą teraz do domu rodziców i niech pani napisze
SMS-A do pani Kariny, gdzie dokładnie ma być odstawione maleństwo i jak pani się dowie, to niech do mnie zadzwoni, oki?
- Tak, wszystko zrozumiałam. Odezwę się odrazu jak dostanę odpowiedź.
- Będę czekał. Do widzenia.

Jak pan policjant powiedział, tak też zrobiłam. Długo na odpowiedź nie musiałam czekać.

- Przy krzakach koło placu zabaw. Od strony huśtawki.

Od razu zadzwoniłam do policjanta i przekazałam tą informacje.

- Asia. Czy ty możesz mi w końcu powiedzieć ten plan?
- Jasne, że tak.
- Więc zamieniam się w słuch.
- W folie zawiniemy lalkę. Włożymy ją do wózka, a Milene zostawimy pod opieką moich rodziców. Położymy tą lalkę w krzaki koło placu zabaw, i odejdziemy. Policja będzie nas obserwować i wkroczy w akcję w odpowiednim momencie. Karina zostanie zatrzymana, a my weźmiemy lalkę i wrócimy do domu.
- Zrozumiałeś?
- Tak. Mam nadzieję, że się uda.
- Musi. Nie może być inaczej.

Po tych słowach wysiedliśmy z auta i poszliśmy do domu. Tam, opowiedzieliśmy wszystko, a rodzice tylko kiwali głową, że rozumieją i mieli markotne miny. Mama dała mi starą moją lalkę i ją zawinęłam w folie. Milena była szczęśliwa u dziadka na kolanach. Czasami chciałabym być z powrotem dzieckiem i niczym się nie martwić. A jedynym moim problemem, żeby była szkoła. Niestety czasu się nie cofnie, a może i stety? Bo przecież jakbym nie była jeszcze dorosła, to bym nie mogła być z Dawidem. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. W końcu nie długo urodzą się nam maluchy, a my weźmiemy ślub i będziemy szczęśliwą rodziną z trójką bobasów.
Z moich rozmyśleń wyrwał głos Dawida.
- Kochanie, wszystko w porządku?
- Tak, ale trochę się denerwuje.
- Wszystko będzie dobrze. Na nas już czas. Musimy się zmierzyć z tym zadaniem.
- No dobra.

Wzięliśmy wózek z lalką i poszliśmy. Na miejscu byliśmy po 15 minutach. Byłam bardzo zdenerwowana. Starałam się tego nie poznać po sobie, ale było co raz trudniej. Dawid wyjął "Milene" i położył ją na wyznaczonym miejscu. Po czym przyszedł do mnie i  poszliśmy dalej, jakby nigdy nic. Odeszliśmy jakieś 400 metrów i usłyszeliśmy za nami odległy szelest. Delikatnie odwróciłam się i zobaczyłam jakąś kobietę. Na początku jej nie rozpoznałam, ale była to Karina. Od razu napisałam do policjanta, że to jest ona. Na odzew nie musiałam długo czekać. Usłyszałam odległe "STAĆ POLICJA!" i od razu się zatrzymaliśmy z Dawidem i poszliśmy w tamtym kierunku. Podeszłam do niej z morderczym wzrokiem i pełnym jadu. Chciałam jej zadać tylko jedno pytanie:

- Dlaczego to robiłaś?
- Ty jeszcze pytasz dlaczego? Na prawdę? - patrzyła się na mnie i śmiała mi się prosto w twarz. Spoważniała i zaczęła się mówić - ty zawsze byłaś ta lepsza. Miałaś zawsze przyjaciół i uganiających się za Tobą chłopaków. Wychowałaś się z obydwojgiem rodzicami, ja nie. Ja zawsze byłam ta gorsza. Nie miałam przyjaciół. Żaden chłopak nie chciał się nawet na mnie spojrzeć. Nienawidziłam Cię. Nienawidzę Cię do tej pory. Chciałam Ci odebrać coś, co kochasz i na czym Ci zależy. Gdyby nie psy, udałoby mi się. Ale nie. Ty i tak musiałaś udowodnić, że jesteś lepsza. Musiałaś wpaść na ten cholerny pomysł, żeby zawiadomić gliny. Ty masz chłopaka, i to nie byle jakiego, który był zawsze dla mnie idealny, był zawsze dla mnie wzorem i moim jedynym idolem. Ale musiałaś pojawić się ty i nawet to mi zabrać. Teraz nienawidzę Was obydwojga.

Schłujając jej, miałam łzy w oczach. Jednak jest to prawda, że prawda boli. I to cholernie bardzo.

- Już koniec tego gadania. Jedziemy na komendę. A Wam, gratulacje za dobrze wykonane zadanie. Niby tacy młodzi, a potrafią zrobić to, o co się prosi.
- Wie pan. Nie każdy młody jest głupi. Przecież tu chodziło o rodziców mojej narzeczonej. Dziękujemy za pomoc. Bez Was byśmy sobie nie poradzili.
- Nie ma za co. Taka nasza praca. Na nas już czas. Dowidzenie i powodzenia w dalszym życiu.
- Dziękujemy i nawzajem. Dowiedzenia.

Powrót do domu odbył się w ciszy. Ale to nie była krępująca cisza. Żadne z nas nie chciało przerwać jej.
W domu byliśmy po około 20 minutach. Tam, oczywiście zostaliśmy zasypani pytaniami. Odpowiedziliśmy na wszystkie, wzięliśmy Milene i poszliśmy do naszego pokoju. Maluszka położyliśmy na środku i poszliśmy spać.

_______________
Mamy rekord słów - 1140.
Dziękuję, że jest już Was 1.55k.
Gdy zaczynałam pisać to opowiadanie, nie sadziłam że się wam spodoba. Dotrwaliśmy do tego momentu, dzięki jednej bardzo ważnej dla mnie osoby. Ona mnie zawsze motywowała, żebym się nie poddawała, żebym nie paplała głupot bo to nie ma sensu. Jest nią moja ibff @Marti9893. Bez niej, nie byłoby 16 rozdziału, a nawet i 5. Kocham Cię skarbie i dziękuje za Wszystko przez wielkie "W".

Człowiek, który spełnia marzenia |D.K. [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz